poniedziałek, 28 marca 2016
Wielki Powrót
Ludziska w końcu, będą pojawiały się rozdziały. Jutro czyli we wtorek ze wczoraj, a później już normalnie co niedziele. A teraz powód dlaczego nic nie dodawałem. No więc, sam nie wiem jak, ale przez te chyba 3 tygodnie nie mogłem nic udostępniać na blogu. Ani rozdziałów, a nawet komentarzy. Pomogła wiadomość do Blogspotu. Jednak dopiero teraz problem został naprawiony. Więc zapraszam jutro na kolejny rozdział ;)
niedziela, 13 marca 2016
niedziela, 6 marca 2016
Rozdział 7
Trening czyni mistrza
Hinata szła po zatłoczonych ulicach Wioski Liścia. Mimo tego, że szła do Naruto była bardzo pewna siebie. Przez cały poranek wmawiała sobie, że idzie tylko porozmawiać, a nie na randkę, jak mówiła cały czas mówiła jej siostra. Było ciepło więc ubrała krótkie spodenki, lekką koszulkę na ramionczkach, oraz czerwone trampki. Na początku myślała, że pokazuje trochę za dużo, ale raz się żyje. Tak ubrana przechodziła waśnie obok Ichiraku jednak nie zauważyła tam nikogo znajomego. Żeby nie tracić czasu ruszyła do przodu. Po drodze minęła Sasuke oraz Saukre. Sądząc po ich minach, musieli się pokłócić. Po całym incydencie z powrotem Sasuke, Hinata oraz Sakura lekko oddaliły się od siebie, jednak nie żywiły do siebie jakiś złych uczuć. Jednak granatowo-włosa wiedziała, że lepiej się nie wtrącać i szybko minęła się z nimi. W końcu dotarła pod jeden z wielu budynków mieszkalnych. Otworzyła drzwi, wchodząc do środka. Przywitały ją dosyć ponure aczkolwiek zadbane ściany oraz wiele drewnianych drzwi. Teraz tylko przejść przez korytarz, wejść po schodach na pierwsze piętro i będzie już pod mieszkaniem Naruto. Jednak jakiś mężczyzna siedzący przy ewidentnie nowym biurku zatrzymał ją:
-Aby wejść musi pani okazać legitymację ninja lub identyfikator Wioski Liścia- powiedział mężczyzna ze znudzonym wyrazem twarzy. Wyglądał jakby nie za bardzo lubił swoją pracę i prawdopodobnie tak było naprawdę. Hinacie spełzł jej delikatny uśmiech z twarzy. Nie brała se sobą żadnych dokumentów bo myślała, że nie będą jej potrzebne.
-A można wiedzieć po co pan chce je widzieć?- zapytała kompletnie zbita z tropu Hinata.
-Rozkaz Hokage. Więcej nie musisz wiedzieć. No więc jeśli łaska dawaj dokumenty albo będziesz musiała wyjść- odpowiedział gburowato mężczyzna. Hinata bez słowa wyszła z budynku i usiadła na schodach przed wejściem.
-Musze poczekać, aż Naruto wejdzie albo wyjdzie- powiedziała sama do siebie Hinata- Tylko co on sobie o mnie pomyśli. Co jeśli weźmie mnie za psycholke bo na niego tu czatuje? Albo pomyśli, że jestem natrętna i będzie mnie unikał-Wyprostowała nogi i położyła głowę na złączonych rękach patrząc się tępo w ziemie- A co jeśli on nic do mnie nie czuje?
Junko biegła lekko już zmęczona w stronę mieszkania jej mistrza. Nadal była w lekkim szoku po tym co zobaczyła. Wiedziała, patrząc na trening Ryu, że ona również będzie dostawała taki wycisk od Naruto-sensei. Przypominając sobie wydarzenia sprzed 5 minut zaczęła lekko się bać przyszłego treningu.
Retrospekcja
Junko czytała zwoje z nową, jak dla niej fascynacją do nauki. Jej sytuacja gdy, była jeszcze zwykłą uczennicą nie była zbyt kolorowa. Dziewczynka lubiła się uczyć, jednak to przychodziło jej z trudem. Poza tym kosztowało ją to straszne dużo czasu. I właśnie to było powodem, że Junko nie nadążała za resztą klasy. Jak można było się domyślić nie miała wielu przyjaciół. Tak naprawdę nie miała ich w ogóle. Jednak dzięki pomocy nauczyciela oraz wsparcia ze strony rodziców udało jej się skończyć Akademię Ninja. Dołączenie do trzy osobowej drużyny było dla niej szansą nawiązania jej pierwszych przyjacielskich relacji z innymi. W dniu zakończenia akademii oraz przydzielenia osób do drużyn Junko była bardzo zdenerwowana. Wiedziała, że podstawą sukcesu to pierwsze dobre wrażenie. Po wejściu do sali pierwsze co rzuciło się jej w oczy to pewien mężczyzna, bardzo przystojny siedzący sam. Jednak najdziwniejsze było to, że siedział w miejscu zbiórki uczniów po końcowym egzaminie. Junko zebrała w sobie jak najwięcej odwagi i podeszła do blondyna.
-Przepraszam pana, ale to miejsce dla geninów- powiedziała z lekkim zająknięciem dziewczynka.
Blondyn zmierzył dziewczynkę wzrokiem. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Mężczyzna spojrzał jej prosto oczy jakby chciał przewidzieć jej zamiary.
-No i co w związku z tym?- odpowiedział blondyn.
-Więc dlaczego pan tu siedzi?- zapytała Junko powoli uruchamiając swoje największe przekleństwo. Ciekawość.
-Więc przyszedłeś Naruto. Ciesze się, że znowu cię widzę. O i towarzyszy ci Junko?- powiedział do nich pojawiający się znikąd Iruka. Dziewczynka od razu przywitała się z swoim nauczycielem.
-Dzień dobry Iruka-sensei.
-Cześć Junko.Widzę, że poznałaś Naruto?
-Iruka-sensei dlaczego Naruto-san jest nadal geninem?- zapytała od razu Junko
-Widzisz Naruto był przez wiele lat na treningu poza wioską. Zgadza się Naruto?- zapytał się Umino. Jednak na jego pytanie nikt nie odpowiedział ponieważ Naruto zniknął z sali.
Junko potrząsnęła głową aby rozwiać te obrazy z przeszłości i skupić się na czytanie ze zrozumieniem zwojów. Tymczasem Naruto oraz Ryu stali daleko od niej,na otwartej przestrzeni.
-Dobra Ryu pokaże ci technikę, którą powinieneś wygrać każdą walkę- Ryu uśmiechną się lekko.
-Jakie są jej plusy i minusy?- zapytał chłopak
-Widzę, że myślisz logicznie. Już mówię. Plus ma tylko jeden jest niezwykle potężna i niszczycielska. Minusami jest to, że potrzebuje duże ilości chakry i łatwo wymyka się spod kontroli. Poza tym składa się z 13 pieczęci, jednak można je zmniejszyć do jednej- powiedział ze swoją lodową maską Naruto- Każde pole treningowe ma ok 1ha (hektar) powierzchni. Może wystarczy na trening. Chcesz prezentacje?- spytał Naruto? Chłopak jedynie skinął na potwierdzenie.
-Dobra więc zawołaj Junko- powiedział Naruto.
-Gensai chodź tu! Staruszek będzie pokazywał technikę!- krzyknął Ryu z lekkim rozbawieniem na twarzy- Junko podniosła głowę znad zwojów i podbiegła do dwójki jej towarzyszy z drużyny.
-Odsuńcie się bo mogę użyć zbyt dużo chakry przez co możecie być w polu rażenia- powiedział Naruto. Dziewczynka posłuchała się mistrza i odsunęła się. Ryu jednak stał w miejscu z założonymi rękami.
-Gensai nie bądź głupsza niż jesteś. Ten idiota mimo, że ma ponad 20 lat to nadal jest geninem- Dziewczynka lekko posmutniała na twarzy. Tak jak myślała. Awans na genina nie zmieni stosunku innych wobec niej. Nic nie mówiąc odeszła jeszcze dalej od dwójki aby ukryć łzy. Naruto wszystkiemu się przysłuchiwał i boleśnie kuły go jego wspomnienia z dzieciństwa. Wiedział jak Junko się czuje, bo sam się tak czuł. Jednak nie czuł potrzeby się wtrącać. Porozmawia później z dziewczynką osobności.
-Dobra Ryu przypatrz się uważnie i zaraz spróbujesz mnie powtórzyć- powiedział Naruto po czym podszedł trochę do przodu. Złożył tylko jedną pieczęć (węża) i krzyknął:
-Katon: Gouka Mekkyaku!- Naruto ,,wypluł,, ogromny promień ognia, który uformował się w wysoką na 20 i szeroką na dobre 70 metrów ognistą ścianę. Pomknęła ona do przodu z bardzo dużą prędkością paląc większość roślin na swojej drodze. Tak jak przewidział Naruto siła techniki dotkliwie poparzyła i w dodatku odrzuciła chłopaka na dobre 5 metrów do tyłu. Junko ze strachu oraz wrażenia stała w miejscu z otworzoną buzią. Naruto odwrócił i podszedł do chłopaka, który leżał na ziemi ciężko oddychając.Stając nad nim kopnął go lekko w rękę.
-Następnym razem lepiej posłuchaj starszych- powiedział blondyn i wziął na ręce chłopaka, który prawdopodobnie zemdlał.
-Junko pobiegnij do mojego mieszkania i przynieś jakieś bandaże oraz maści na oparzenia. Teraz będzie czas na twoją praktykę. Uśmiechnął się i poszedł z chłopakiem na rękach w stronę pobliskiego jeziora.
Koniec Retrospekcji
Junko była już blisko. Biegła najszybciej jak potrafiła. Po drodze słyszała urywki rozmów różnych ludzi o potężnym wybuchu gdzieś w pobliżu pól treningowych. Dziewczynka nie dziwiła im się. Ona jednak oglądała ten wybuch w pierwszym rzędzie. Mogła powiedzieć tylko jedno. Robi wrażenie. Nigdy, w swoim krótkim życiu nie widziała tak potężnej techniki. Ostatnia prosta i bum. Chwila nieuwagi, które u Junko były codziennością i już leżała na ziemi.
-Auuu- jęknęła dziewczynka i rozglądnęła się w poszukiwaniu przyczyny jej upadku. Zobaczyła, że potknęła się o czyjeś nogi, których właścicielka wpatrywała się w Junko swoimi białymi jak perły oczami.
-Przepraszam nic ci się nie stało?- zerwała się granatowo-włosa dziewczyna i podskoczyła do genninki.
-Nic się nie stało. Przepraszam śpieszę się- dziewczynka wstała i mimo bólu w lewym kolanie pobiegła do drzwi wejściowych. Hinata wstała i już miała wrócić do swojego domu gdy usłyszała z środka budynku.
-Junko Gensai. Szkoli mnie Naruto-sensei- powedziała dziewczynka pokazując swoją legitymację ninja.
-Dobra możesz wejść. A i nie musisz za każdym razem mówić kto cię szkoli.
Junko jak strzał pomknęła do mieszkania swojego mistrza i zabrała wszystkie przedmioty, o które poprosił Naruto. Zamknęła za sobą mieszkanie i wybiegła z budynku. Znów zatrzymała ją właścicielka perłowych oczu.
-Poczekaj! Szkoli cię Uzumaki Naruto?- zapytała granatowo-włosa.
-Tak, ale o co chodzi bo naprawdę się śpieszę!- krzyknęła Junko.
-Możesz mi powiedzieć gdzie on jest?
-Biegnij za mną!- krzyknęła przez plecy Junko i znów zaczęła biec w stronę pola treningowego. Tym razem jednak w towarzystwie ,,perlistych oczu,, Po jakiś 5 minutach dobiegły do celu. Junko od razu pobiegła nad jezioro gdzie jak gdyby nigdy nic siedział sobie Naruto i czytał jakiś zwój, a obok niego leżał ciężko oddychając Ryu. Hinata jednak przystanęła zaraz na skraju polany i przyglądała się zniszczeniu większej części pola treningowego. W miejscu gdzie kiedyś znajdował się las znajdowały się jeszcze dymiące zgliszcza, a tam gdzie kiedyś był strumień pozostało jedynie puste koryto. Sam strumień wyparował pod wpływem techniki Naruto. Dopiero po kilku chwilach Hinata ocknęła się i ruszyła w stronę Drużyny 3. Tymczasem Junko zaczęła nakładać maści na te mniejsze oparzenia.
-No więc Junko sprawdźmy czego nauczyłaś się ze zwojów. Spróbuj go uleczyć techniką- powiedział bez najmniejszych emocji Naruto. Dziewczynka głośnio przełknęła ślinę, ustawiła złączone dłonie nad większym oparzeniem, wzięła kilka uspakajających wdechów i zaczęła przesyłać chakre do własnych dłoni aby wykorzystać ją to medycznego jutsu. Robiła wszystko tak, jak było zapisane w zwojach. Jednak wynik jej działania nie był taki jak w zwojach. A dokładnie nic się nie wydarzyło. Junko lekko się zdenerwowała, ale nie poddała się i próbowała znowu i jeszcze raz jednak nic z tego nie wyszło.
-Wystarczy Junko- powiedział Naruto i ustawił dłoń nad głową Ryu, z której spłynęła zielona chakra lecząc wszystkie poparzenia, nawet te pokryte maścią. Junko z podziwem wpatrywała się w dzieło swojego mistrza. I właśnie po tym zabiegu zdała sobie sprawę, że nigdy nie będzie taka jak on. Dziewczynka wyraźnie posmutniała oraz zaszkliły jej się oczy.
-Junko nie masz najmniejszego prawa płakać z powodu tego, że ci się nie udało. Jeszcze nikomu się nie udało po jednym dniu użyć Medic Ninjutsu- powiedział Naruto oraz uśmiechnął się do niej żeby ją pocieszyć. Na Junko podziałało to jak cud. Przetarła oczy i odwzajemniła uśmiech swojego mistrza.
-Tak poza tym to cześć Hinata- powiedział blondyn spoglądając w stronę ,,perlistych oczu,, . Junko dopiero teraz zauważyła, że granatowo-włosa siedzi tuż obok nich.
-Cześć Naruto. Wiesz może co się stało tam- to mówiąc Hinata pokazała ręka na zniszczony obszar z nad którego unosił się dym.
-Powiedzmy, że wypadek przy treningu. Poza tym to jest Junko Gensai- mówiąc to pokazał na dziewczynkę, która przywitała się z nią- a tamten co leży to Ryu Enoki- chłopak pozostawił tą wypowiedź bez komentarza- No więc przedstawiam wam moją koleżankę Hinate Hyuuga- teraz pokazując na użytkowniczkę Byakugana. która lekko się zarumieniła.
-Ryu, Junko, chce wam się jeszcze dzisiaj trenować- genini jednogłośnie ogłosili, że nie- Dobra więc możecie iść do domu. Jutro trenujemy taijutsu więc się przygotujcie- genini bez komentarza wstali i poszli w stronę Wioski. Naruto i Hinata zostali sami. Przez chwilę panowała dosyć krepująca cisza. Hinata wpatrywała się w ziemie układając sobie plan rozmowy, nerwowo kręcąc palcami. Naruto dosłownie pożerał Hyuuge wzrokiem. Dokładnie lustrował każdy centymetr jej ciała. W niektórych miejscach zatrzymywał swój wzrok na dłużej. W końcu ciszę przerwał Naruto:
-Chciałaś coś ode mnie Hinata?
-No więc chciałam porozmawiać o tej całej aferze na cmentarzu- powiedziała nieśmiało Hinata. Czuła wzrok Naruto na sobie od kiedy gennini poszli. Wiedziała, że to głupi pomysł się tak ubierać. Następnym razem nie posłuch Hanabi.
-Nie ma o czym mówić-powiedział Naruto znów zakładając swoją lodową maskę oraz wstając na równe nogi- Jestem strasznie głodny. Chcesz gdzieś skoczyć?-zapytał Naruto
-Właściwe to czemu nie- odpowiedziała Hinata. Naruto podał jej rękę aby pomóc jej wstać. Hinata oczywiście przyjęła pomoc.
-No więc możemy teraz iść- powiedział Naruto i razem z Hinatą zaczął iść w stronę Baru Tengo.
W tym samym czasie Itachi Uchiha stanął pod bramą do Ukrytej Wioski Piasku.
I przyszedł rozdział 7, który według mnie jest raczej średni. Coś dla fanów NaruHina powiem, że w kolejnym rozdziale będzie się trochę działo. Liczę na krytykę bo w tym rozdziale nic się nie dzieje bo jest krótki i raczej słaby, ale dodałem go bo chciałem żebyście chociaż to przeczytali. No a teraz cześć reklamowa. Polecam wszystkim czytający aby zobaczyli nowy blog UpośledzonejFoki, poświęcony FF o Fairy Tail. Opowiadanie zapowiada się bardzo fajnie więc zajrzyjcie, przeczytajcie i z komentujcie. No więc do następnej niedzieli :) (Tym razem przysięgam , że rozdział będzie długi!)
-Aby wejść musi pani okazać legitymację ninja lub identyfikator Wioski Liścia- powiedział mężczyzna ze znudzonym wyrazem twarzy. Wyglądał jakby nie za bardzo lubił swoją pracę i prawdopodobnie tak było naprawdę. Hinacie spełzł jej delikatny uśmiech z twarzy. Nie brała se sobą żadnych dokumentów bo myślała, że nie będą jej potrzebne.
-A można wiedzieć po co pan chce je widzieć?- zapytała kompletnie zbita z tropu Hinata.
-Rozkaz Hokage. Więcej nie musisz wiedzieć. No więc jeśli łaska dawaj dokumenty albo będziesz musiała wyjść- odpowiedział gburowato mężczyzna. Hinata bez słowa wyszła z budynku i usiadła na schodach przed wejściem.
-Musze poczekać, aż Naruto wejdzie albo wyjdzie- powiedziała sama do siebie Hinata- Tylko co on sobie o mnie pomyśli. Co jeśli weźmie mnie za psycholke bo na niego tu czatuje? Albo pomyśli, że jestem natrętna i będzie mnie unikał-Wyprostowała nogi i położyła głowę na złączonych rękach patrząc się tępo w ziemie- A co jeśli on nic do mnie nie czuje?
Junko biegła lekko już zmęczona w stronę mieszkania jej mistrza. Nadal była w lekkim szoku po tym co zobaczyła. Wiedziała, patrząc na trening Ryu, że ona również będzie dostawała taki wycisk od Naruto-sensei. Przypominając sobie wydarzenia sprzed 5 minut zaczęła lekko się bać przyszłego treningu.
Retrospekcja
Junko czytała zwoje z nową, jak dla niej fascynacją do nauki. Jej sytuacja gdy, była jeszcze zwykłą uczennicą nie była zbyt kolorowa. Dziewczynka lubiła się uczyć, jednak to przychodziło jej z trudem. Poza tym kosztowało ją to straszne dużo czasu. I właśnie to było powodem, że Junko nie nadążała za resztą klasy. Jak można było się domyślić nie miała wielu przyjaciół. Tak naprawdę nie miała ich w ogóle. Jednak dzięki pomocy nauczyciela oraz wsparcia ze strony rodziców udało jej się skończyć Akademię Ninja. Dołączenie do trzy osobowej drużyny było dla niej szansą nawiązania jej pierwszych przyjacielskich relacji z innymi. W dniu zakończenia akademii oraz przydzielenia osób do drużyn Junko była bardzo zdenerwowana. Wiedziała, że podstawą sukcesu to pierwsze dobre wrażenie. Po wejściu do sali pierwsze co rzuciło się jej w oczy to pewien mężczyzna, bardzo przystojny siedzący sam. Jednak najdziwniejsze było to, że siedział w miejscu zbiórki uczniów po końcowym egzaminie. Junko zebrała w sobie jak najwięcej odwagi i podeszła do blondyna.
-Przepraszam pana, ale to miejsce dla geninów- powiedziała z lekkim zająknięciem dziewczynka.
Blondyn zmierzył dziewczynkę wzrokiem. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Mężczyzna spojrzał jej prosto oczy jakby chciał przewidzieć jej zamiary.
-No i co w związku z tym?- odpowiedział blondyn.
-Więc dlaczego pan tu siedzi?- zapytała Junko powoli uruchamiając swoje największe przekleństwo. Ciekawość.
-Więc przyszedłeś Naruto. Ciesze się, że znowu cię widzę. O i towarzyszy ci Junko?- powiedział do nich pojawiający się znikąd Iruka. Dziewczynka od razu przywitała się z swoim nauczycielem.
-Dzień dobry Iruka-sensei.
-Cześć Junko.Widzę, że poznałaś Naruto?
-Iruka-sensei dlaczego Naruto-san jest nadal geninem?- zapytała od razu Junko
-Widzisz Naruto był przez wiele lat na treningu poza wioską. Zgadza się Naruto?- zapytał się Umino. Jednak na jego pytanie nikt nie odpowiedział ponieważ Naruto zniknął z sali.
Junko potrząsnęła głową aby rozwiać te obrazy z przeszłości i skupić się na czytanie ze zrozumieniem zwojów. Tymczasem Naruto oraz Ryu stali daleko od niej,na otwartej przestrzeni.
-Dobra Ryu pokaże ci technikę, którą powinieneś wygrać każdą walkę- Ryu uśmiechną się lekko.
-Jakie są jej plusy i minusy?- zapytał chłopak
-Widzę, że myślisz logicznie. Już mówię. Plus ma tylko jeden jest niezwykle potężna i niszczycielska. Minusami jest to, że potrzebuje duże ilości chakry i łatwo wymyka się spod kontroli. Poza tym składa się z 13 pieczęci, jednak można je zmniejszyć do jednej- powiedział ze swoją lodową maską Naruto- Każde pole treningowe ma ok 1ha (hektar) powierzchni. Może wystarczy na trening. Chcesz prezentacje?- spytał Naruto? Chłopak jedynie skinął na potwierdzenie.
-Dobra więc zawołaj Junko- powiedział Naruto.
-Gensai chodź tu! Staruszek będzie pokazywał technikę!- krzyknął Ryu z lekkim rozbawieniem na twarzy- Junko podniosła głowę znad zwojów i podbiegła do dwójki jej towarzyszy z drużyny.
-Odsuńcie się bo mogę użyć zbyt dużo chakry przez co możecie być w polu rażenia- powiedział Naruto. Dziewczynka posłuchała się mistrza i odsunęła się. Ryu jednak stał w miejscu z założonymi rękami.
-Gensai nie bądź głupsza niż jesteś. Ten idiota mimo, że ma ponad 20 lat to nadal jest geninem- Dziewczynka lekko posmutniała na twarzy. Tak jak myślała. Awans na genina nie zmieni stosunku innych wobec niej. Nic nie mówiąc odeszła jeszcze dalej od dwójki aby ukryć łzy. Naruto wszystkiemu się przysłuchiwał i boleśnie kuły go jego wspomnienia z dzieciństwa. Wiedział jak Junko się czuje, bo sam się tak czuł. Jednak nie czuł potrzeby się wtrącać. Porozmawia później z dziewczynką osobności.
-Dobra Ryu przypatrz się uważnie i zaraz spróbujesz mnie powtórzyć- powiedział Naruto po czym podszedł trochę do przodu. Złożył tylko jedną pieczęć (węża) i krzyknął:
-Katon: Gouka Mekkyaku!- Naruto ,,wypluł,, ogromny promień ognia, który uformował się w wysoką na 20 i szeroką na dobre 70 metrów ognistą ścianę. Pomknęła ona do przodu z bardzo dużą prędkością paląc większość roślin na swojej drodze. Tak jak przewidział Naruto siła techniki dotkliwie poparzyła i w dodatku odrzuciła chłopaka na dobre 5 metrów do tyłu. Junko ze strachu oraz wrażenia stała w miejscu z otworzoną buzią. Naruto odwrócił i podszedł do chłopaka, który leżał na ziemi ciężko oddychając.Stając nad nim kopnął go lekko w rękę.
-Następnym razem lepiej posłuchaj starszych- powiedział blondyn i wziął na ręce chłopaka, który prawdopodobnie zemdlał.
-Junko pobiegnij do mojego mieszkania i przynieś jakieś bandaże oraz maści na oparzenia. Teraz będzie czas na twoją praktykę. Uśmiechnął się i poszedł z chłopakiem na rękach w stronę pobliskiego jeziora.
Koniec Retrospekcji
Junko była już blisko. Biegła najszybciej jak potrafiła. Po drodze słyszała urywki rozmów różnych ludzi o potężnym wybuchu gdzieś w pobliżu pól treningowych. Dziewczynka nie dziwiła im się. Ona jednak oglądała ten wybuch w pierwszym rzędzie. Mogła powiedzieć tylko jedno. Robi wrażenie. Nigdy, w swoim krótkim życiu nie widziała tak potężnej techniki. Ostatnia prosta i bum. Chwila nieuwagi, które u Junko były codziennością i już leżała na ziemi.
-Auuu- jęknęła dziewczynka i rozglądnęła się w poszukiwaniu przyczyny jej upadku. Zobaczyła, że potknęła się o czyjeś nogi, których właścicielka wpatrywała się w Junko swoimi białymi jak perły oczami.
-Przepraszam nic ci się nie stało?- zerwała się granatowo-włosa dziewczyna i podskoczyła do genninki.
-Nic się nie stało. Przepraszam śpieszę się- dziewczynka wstała i mimo bólu w lewym kolanie pobiegła do drzwi wejściowych. Hinata wstała i już miała wrócić do swojego domu gdy usłyszała z środka budynku.
-Junko Gensai. Szkoli mnie Naruto-sensei- powedziała dziewczynka pokazując swoją legitymację ninja.
-Dobra możesz wejść. A i nie musisz za każdym razem mówić kto cię szkoli.
Junko jak strzał pomknęła do mieszkania swojego mistrza i zabrała wszystkie przedmioty, o które poprosił Naruto. Zamknęła za sobą mieszkanie i wybiegła z budynku. Znów zatrzymała ją właścicielka perłowych oczu.
-Poczekaj! Szkoli cię Uzumaki Naruto?- zapytała granatowo-włosa.
-Tak, ale o co chodzi bo naprawdę się śpieszę!- krzyknęła Junko.
-Możesz mi powiedzieć gdzie on jest?
-Biegnij za mną!- krzyknęła przez plecy Junko i znów zaczęła biec w stronę pola treningowego. Tym razem jednak w towarzystwie ,,perlistych oczu,, Po jakiś 5 minutach dobiegły do celu. Junko od razu pobiegła nad jezioro gdzie jak gdyby nigdy nic siedział sobie Naruto i czytał jakiś zwój, a obok niego leżał ciężko oddychając Ryu. Hinata jednak przystanęła zaraz na skraju polany i przyglądała się zniszczeniu większej części pola treningowego. W miejscu gdzie kiedyś znajdował się las znajdowały się jeszcze dymiące zgliszcza, a tam gdzie kiedyś był strumień pozostało jedynie puste koryto. Sam strumień wyparował pod wpływem techniki Naruto. Dopiero po kilku chwilach Hinata ocknęła się i ruszyła w stronę Drużyny 3. Tymczasem Junko zaczęła nakładać maści na te mniejsze oparzenia.
-No więc Junko sprawdźmy czego nauczyłaś się ze zwojów. Spróbuj go uleczyć techniką- powiedział bez najmniejszych emocji Naruto. Dziewczynka głośnio przełknęła ślinę, ustawiła złączone dłonie nad większym oparzeniem, wzięła kilka uspakajających wdechów i zaczęła przesyłać chakre do własnych dłoni aby wykorzystać ją to medycznego jutsu. Robiła wszystko tak, jak było zapisane w zwojach. Jednak wynik jej działania nie był taki jak w zwojach. A dokładnie nic się nie wydarzyło. Junko lekko się zdenerwowała, ale nie poddała się i próbowała znowu i jeszcze raz jednak nic z tego nie wyszło.
-Wystarczy Junko- powiedział Naruto i ustawił dłoń nad głową Ryu, z której spłynęła zielona chakra lecząc wszystkie poparzenia, nawet te pokryte maścią. Junko z podziwem wpatrywała się w dzieło swojego mistrza. I właśnie po tym zabiegu zdała sobie sprawę, że nigdy nie będzie taka jak on. Dziewczynka wyraźnie posmutniała oraz zaszkliły jej się oczy.
-Junko nie masz najmniejszego prawa płakać z powodu tego, że ci się nie udało. Jeszcze nikomu się nie udało po jednym dniu użyć Medic Ninjutsu- powiedział Naruto oraz uśmiechnął się do niej żeby ją pocieszyć. Na Junko podziałało to jak cud. Przetarła oczy i odwzajemniła uśmiech swojego mistrza.
-Tak poza tym to cześć Hinata- powiedział blondyn spoglądając w stronę ,,perlistych oczu,, . Junko dopiero teraz zauważyła, że granatowo-włosa siedzi tuż obok nich.
-Cześć Naruto. Wiesz może co się stało tam- to mówiąc Hinata pokazała ręka na zniszczony obszar z nad którego unosił się dym.
-Powiedzmy, że wypadek przy treningu. Poza tym to jest Junko Gensai- mówiąc to pokazał na dziewczynkę, która przywitała się z nią- a tamten co leży to Ryu Enoki- chłopak pozostawił tą wypowiedź bez komentarza- No więc przedstawiam wam moją koleżankę Hinate Hyuuga- teraz pokazując na użytkowniczkę Byakugana. która lekko się zarumieniła.
-Ryu, Junko, chce wam się jeszcze dzisiaj trenować- genini jednogłośnie ogłosili, że nie- Dobra więc możecie iść do domu. Jutro trenujemy taijutsu więc się przygotujcie- genini bez komentarza wstali i poszli w stronę Wioski. Naruto i Hinata zostali sami. Przez chwilę panowała dosyć krepująca cisza. Hinata wpatrywała się w ziemie układając sobie plan rozmowy, nerwowo kręcąc palcami. Naruto dosłownie pożerał Hyuuge wzrokiem. Dokładnie lustrował każdy centymetr jej ciała. W niektórych miejscach zatrzymywał swój wzrok na dłużej. W końcu ciszę przerwał Naruto:
-Chciałaś coś ode mnie Hinata?
-No więc chciałam porozmawiać o tej całej aferze na cmentarzu- powiedziała nieśmiało Hinata. Czuła wzrok Naruto na sobie od kiedy gennini poszli. Wiedziała, że to głupi pomysł się tak ubierać. Następnym razem nie posłuch Hanabi.
-Nie ma o czym mówić-powiedział Naruto znów zakładając swoją lodową maskę oraz wstając na równe nogi- Jestem strasznie głodny. Chcesz gdzieś skoczyć?-zapytał Naruto
-Właściwe to czemu nie- odpowiedziała Hinata. Naruto podał jej rękę aby pomóc jej wstać. Hinata oczywiście przyjęła pomoc.
-No więc możemy teraz iść- powiedział Naruto i razem z Hinatą zaczął iść w stronę Baru Tengo.
W tym samym czasie Itachi Uchiha stanął pod bramą do Ukrytej Wioski Piasku.
I przyszedł rozdział 7, który według mnie jest raczej średni. Coś dla fanów NaruHina powiem, że w kolejnym rozdziale będzie się trochę działo. Liczę na krytykę bo w tym rozdziale nic się nie dzieje bo jest krótki i raczej słaby, ale dodałem go bo chciałem żebyście chociaż to przeczytali. No a teraz cześć reklamowa. Polecam wszystkim czytający aby zobaczyli nowy blog UpośledzonejFoki, poświęcony FF o Fairy Tail. Opowiadanie zapowiada się bardzo fajnie więc zajrzyjcie, przeczytajcie i z komentujcie. No więc do następnej niedzieli :) (Tym razem przysięgam , że rozdział będzie długi!)
niedziela, 28 lutego 2016
Rozdział 6
Kłopoty
Naruto biegł jak najszybciej mógł w stronę swojego mieszkania. Wiedział, że musi się tam pojawić przed potencjalnymi gapiami, którzy na pewno tam będą.
-Cholera co się tam mogło stać?- pomyślał blondyn. Zauważył już budynek, w którym mieszka. Gdy dotarł pod same drzwi, które zastał otwarte na oścież (kompletnie nie wiedziałem jak to się pisze). Wszedł powoli do mieszkania i momentalnie doskoczyła do niego jakaś postać i złapała go za poły jego bluzy podnosząc lekko do góry i dosłownie wywlokła go na korytarz.
-Co ty najlepszego planujesz Naruto?
-O co ci chodzi?!
-Nie rób ze mnie debila! W twoim mieszkaniu był Itachi Uchiha! Jest wrogiem Wioski Liścia, poszukiwanym przez oddziały ANBU! Więc co on robił w twoim domu?!- Sasuke był wściekły. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Na pewno widział tam swojego brata, który po prostu zniknął. Nie mogło mu się to przewidzieć.
-Puść mnie idioto. Ludzie się gapią- bruneta obudziły te słowa. Rozejrzał się po twarzach okolicznych ludzi. Puścił Naruto i udał się do jego mieszkania.
-Jazda stąd ludzie- krzyknął blondyn i udał się za Sasuke zamykając za sobą drzwi. Wiedział, że musi jakoś wyjść z opresji. Jeśli się pomyli prawdopodobnie Sasuke go zaatakuje. Naruto szedł cały czas za brunetem i zatrzymał się razem z nim w pokoju, gdzie przed chwilą Sasuke widział Itachiego.
-No więc teraz sobie porozmawiamy- powiedział Uchiha z uśmieszkiem na twarzy i ogłuszył blondyna ciosem w potylice.
Hinata siedziała w swoim pokoju czytając książkę. Nie widziała Naruto od spotkania na cmentarzu Kabuto. Ta sprawa nie dawała jej spokoju. Pamiętałal blondyn ją ogłuszył. Pamiętała również jak obudziła się po tym incydencie.
Retrospekcja
Hinata obudziła się w swoim łóżku. Z niewiadomych powodów bolała ją głowa. Pamiętała jednak, że nie piła za dużo. Nagle przypomniała sobie akcje z cmentarza. Złapała się za tył głowy.
-Ała!- syknęła i poczuła na karku bolesnego siniaka. Uświadomiła sobie właśnie, że to blondyn ją prawdopodobnie ogłuszył. Ale jak znalazła się w swoim domu? Wyszła z lekkim niezadowoleniem spod ciepłej kołdry i udała się na dół aby dowiedzieć nieco o jej powrocie do domu. Już schodząc na dół po schodach usłyszała w kuchni gadającą jak najętą jej siostrę Hanabi oraz krótko odpowiadającego jej Nejiego. Słyszała po tonie jej kuzyna, że ten jest wyraźnie zirytowany obecnością Hanabi, ale nic nie mówił. Nie mógł by się tak odezwać do córki przywódcy klanu Hyuuga. Hinata weszła do kuchni z uśmiechem na twarzy. Neji widząc ją wstał.
-Hinata-sama. Jak się czujesz? Może jesteś głodna albo chce ci się pić?
-Nie dziękuje Neji-niisan. Mam dosyć dziwne pytanie. Możesz mi powiedzieć jak się znalazłam w domu?- mówiąc to Hinata miała lekko zaczerwienioną twarz- niespodziewanie Hanabi zaśmiała się i odpowiedziała:
-Przyniósł Cię na rękach blond przystojniaczek- mówiła to z szerokim uśmiechem na twarzy. Hinata słysząc to padła z zażenowaniem na pobliskie krzesło.
-Naprawdę przyniósł mnie na rękach?
-Tak!- krzyknęła Hanabi i zaczęła się śmiać.
-Hinata-sama następnym razem uważaj z alkoholem- powiedział jej jak zwykle poważny Neji.
-Tak, następnym razem będę bardziej ostrożna. Myślę, że wrócę do łóżka- powiedziała Hinata i wstała z krzesła udając się schodami do góry to jej pokoju.Gdy już do niego weszła, położyła się na łóżku. Jednak zaraz usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę- rzuciła nie ruszając się z miejsca. Osobą, którą zobaczyła w drzwiach był jej kuzyn.
-Przepraszam, że przeszkadzam panienko, ale chciałem porozmawiać- Hinata zdziwiła się. Jej kuzyn był ostatnią osobą od której spodziewała się usłyszeć takie słowa. Granatowo-włosa usiadła po turecku na swoim łóżku.
-Więc o czym chcesz porozmawiać?
-Powiem wprost. Uważaj na Naruto. Jak wnosiłem cię do twojego pokoju zobaczyłem, że masz guza na karku. Wiedziałem, że on cię prawdopodobnie ogłuszył i tylko wymyślił sobie tą historyjkę z alkoholem. Poza tym pamiętaj o wydarzeniach z gabinetu Hokage zaraz po jego przybyciu. On jest niebezpieczny panienko. Proszę cię. Bądź ostrożna. Nawet nie chce się domyślać dlaczego cię ogłuszył. Mógł to zrobić żeby cie wykorzystać albo...
-Przestań Neji! Proszę cię przestań.- Hinata powiedziała to może zbyt agresywnie, ale nie mogła nad sobą zapanować. Chłopak momentalnie przestał mówić.
-Mówię to tylko dlatego, że się o ciebie martwię Hinata-sama.
-Wiem, że robisz to dla mnie. Ale ja znam Naruto. Wiem, że nic by mi nie zrobił. Dzięki za troskę- powiedziała to już z uśmiechem na twarzy. Neji wstał i wychodząc z pokoju rzucił szybkie dobranoc do Hinaty i zniknął za drzwiami pokoju.
Wspomnienia wczorajszego incydentu wciąż nie dawały jej spokoju. Po przemyśleniu sobie wszystkiego zdecydowała, że pójdzie do blondyna o porozmawia z nim o tym. Teraz tylko musi zastanowić się nad tym kiedy do niego ,,wpaść,,. Najodpowiedniejszą chwilą będzie jutrzejsze południe.
-Tak więc postanowione. Jutro pójdę do niego pod jakimś pretekstem i porozmawiam z nim o tym- powiedziała sama do siebie dziewczyna. Zadowolona z siebie Hinata przykryła się kołdrą i prawie od razu zasnęła.
Naruto otworzył powoli oczy. Tył jego głowy płoną. Czuł jakby ktoś wwiercał mu się w głowę. Wiedział, że na czymś siedzi. Chciał wstać. Nie mógł. Dopiero teraz poczuł, że jest przywiązany to jakiegoś krzesła. Jakiś sznur ciasno opinał jego nogi oraz nadgarstki. Mimo tego, że otworzył oczy nic nie widział. Prawdopodobnie został ogłuszony przez Sasuke, następnie teleportowany do jakiejś piwnicy i przywiązany do krzesła. Sznury wzmocnione chakrą. Mimo to blondyn uśmiechnął się do siebie. Nagle usłyszał kroki odbijające się echem po ścianach korytarza, który prawdopodobnie znajdował się przed nim. Skrzeczące drzwi, do jak się okazało jego celi, otworzyły, a w nich stanął Sasuke oraz jak zgadywał Naruto, Tsunade wraz z obstawą złożoną z czterech ANBU. Jeden z nich podstawił krzesło, na którym usiadła Hokage. Tuż za nią stał Uchiha z obojętną miną. Naruto jednak wiedział, że to tylko pozory. W środku Sasuke prawdopodobnie cieszył się jak dziecko. Kobieta długo wpatrywała się w blondyna. W końcu przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę
-Uzumaki Naruto. Przebywasz teraz w sali przesłuchań. Jesteś oskarżony przez najsilniejszego Shinobi Konohy, Sasuke Uchiha o zdradę kraju Ognia. Według zeznań dopuściłeś się spiskowania z wrogiem Ukrytej Wioski Liścia, Itachim Uchiha. Czy to prawda?- Naruto zaśmiał się, krótko po czym wpuścił do specjalnych lin więcej swojej chakry w wyniku czego te pękły zamieniając się w postrzępione kawałki porozrzucane po całej sali.
-Teraz możemy sobie porozmawiać jak normalni ludzie czyż nie Tsunade?- wszyscy poza uśmiechającym się blondynem byli zdziwieni jak lina, która miała uniemożliwiać używanie chakry tak po prostu sobie pękła. Członkowie ANBU już mieli iść i obezwładnić Uzumakiego, ale Hokage powstrzymała ich skinieniem ręki.
-No więc Naruto. Przyznajesz się to tego?
-Nie. Jeśli nawet jakimś cudem Itachi Uchiha miałby być w tym czasie w moim domu, w co oczywiście wątpię, to przecież mnie tam z nim nie było. Więc jakim cudem mogłem zostać osądzony o spiskowanie?- mówiąc to uśmiech nie schodził z twarzy blondyna. Widział też jak wyraz twarzy Sasuke się zmienia. Z spokojnej powierzchniowej maski do wyraźnej wściekłości.
-Myślisz, że taka wymówka cię obroni?- wtrącił się Uchiha.
-Jeśli to nie wystarczy mam świadków, że jak byłem w mieszkaniu to nie było tam żadnego Itachiego Uchihy- Naruto już ustalił sobie plan działania. Wiedział już jak wybrnąć z tej sytuacji bez szwanku.
-Kto to jest?- zapytała Tsunade.
-Moi ,,podopieczni,, Junko Gensai oraz Ryu Enoki. Byli dzisiaj ze mną prawie cały dzień.
-Sprowadźcie mi tu te dzieciaki!- krzyknęła Hokage, a dwóch z jej obstawy zniknęło w chmurze dymu. Po jakimś czasie, który dla Naruto wlókł się niemiłosiernie, w sali pojawiły się cztery osoby: dwóch ANBU oraz Ryu i Junko. Obydwoje byli w piżamach. Prawdopodobnie wyrwani z rozkosznego snu. Kiedy chłopak był tylko lekko zdenerwowany tak o dziewczynce nie można było powiedzieć tego samego. Była wprost przerażona. Ciszę przerwała znów Tsunade.
-Ryu Enoki oraz Junko Gensai zgadza się?- genini jak na komendę skinęli głowami w geście potwierdzenia- Mam do was tylko jedno pytanie. Jak wczoraj przebywaliście w mieszkaniu Uzumakiego to czy był tam ktoś jeszcze?- Naruto zmierzył wzrokiem chłopca.
-Byliśmy tam we trójkę Hokage-sama. Później przyszła jeszcze pani Haruno ze zwojami dla Junko- powiedział Ryu, który komunikował się wzrokiem z jego mistrzem.
-A ty Junko chciałabyś coś dodać?- powiedziała Tsunade.
Gdy tylko padło imię Junko dziewczyna, zaczęła trząść się jeszcze bardziej, ale walczyła ze sobą i nie rozpłakała się- Nie Hokage-sama. Było tak jak powiedział Ryu.
-Dobrze. Przepraszam was, że wyrwałam was z domów. Możecie już wracać do siebie- Tu Hokage popatrzyła na dwóch strażników, którzy zabrali ze sobą geninów i wyszli z sali przesłuchań
-No więc Tsunade. Jaki jest wyrok-powiedział Naruto tym razem już ze swoją ,,lodową maską,, na twarzy.
-Przez brak dowodów jesteś uniewinniony. Jednak jeśli jeszcze raz ktoś mi doniesie, że kontaktujesz się z ludźmi takimi jak Itachi to będziesz miał kłopoty i wątpię czy ktokolwiek będzie mógł ci wtedy pomóc- powiedziawszy to kobieta wyszła z sali, a za nią pozostali ANBU zostawiając Naruto i Sasuke sam na sam.
-No wiec Sasuke. Nic nie powiesz? Powinieneś mnie przeprosić za ten ,,donos,, oraz za wtargnięcie to mojego mieszkania- Naruto był w siódmym niebie mówiąc to.
-Hokage może omamisz, ale nie mnie. Wiem co widziałem. Kolejnym razem nie będę taki łaskawy i od razu cię zabije- powiedział Sasuke i również opuścił sale przesłuchań, w której pozostał już tylko sam blondyn.
-Jakbyś dał radę- wyszeptał sam do siebie Naruto znikając w kłębie dymu.
Naruto właśnie jadł śniadanie, jeśli można tak nazwać przeterminowany Ramen z Kubka. Okazało się, że zostawione wczoraj w pośpiechu zakupy ktoś sobie przywłaszczył, a z powodu braku pieniędzy nie stać go było na nowe zapasy żywności. Wiedział, że prawdopodobnie niedługo pojawią się u niego jego ,,koledzy z drużyny,, . I tak jak się spodziewał, zaraz w mieszkaniu można usłyszeć było dzwonek do drzwi. Szybko kończąc posiłek poszedł otworzyć drzwi. Zastał w nich nie kogo innego jak Ryu, który zaraz po otworzeniu wszedł sobie do mieszkania oraz Junko obłożoną zwojami kłaniającą się u zwracając się do blondyna per mistrzu . Po wejściu do głównego pokoju zastała dosyć krępująca cisza, którą przerwał Ryu.
-Dziadku o co chodziło z twoim wczorajszym przesłuchaniem?
-Oskarżono mnie o zdradę kraju- powiedział spokojnym tonem Naruto
-A zrobiłeś to Naruto-sensei?- od razu zapytała z zaciekawieniem Junko.
Naruto zmierzył dwójkę wzrokiem i powiedział krótko
-Nie
-Jeśli nie, to nie ma co drążyć tematu Junko- powiedział brunet do koleżanki, która już miała zadac kolejne pytanie. Ryu wiedział, że Naruto i tak nic im by nie powiedział.
-Dobra jesteśmy tutaj aby przygotować was do egzaminu. Junko przeczytałaś to o co cię prosiłem?
-Naprawdę się starałam Naruto-sensei ale nie dałam rady- powiedziała z zawiedzioną miną dziewczynka.
-Może i to nawet lepiej. Więc teraz bierz te wszystkie zwoje i idziemy na pole treningowe.
-Tak jest!- krzyknęła dziewczynka i zaczęła się pakować. Ryu przyjął to jak zwykle bez komentarza.
Cała trójka znajdowała się już na polu treningowym. Junko leżała w cieniu drzewa i z wyraźnym znużeniem czytała zwoje. Tymczasem Naruto wraz z Ryu stali na środku wydeptanego pola treningowego.
-Ćwiczyłeś to o co cię prosiłem?- zapytał Naruto.
-Tak- odrzucił Ryu
-Więc pokaż- Ryu zaczął raz za razem składać sekwencję znanych mu pieczęci.
-Widać, że ćwiczyłeś. Rozumiem, że twoim żywiołem jest ogień?
-Nie wiem nigdy nie sprawdzałem. Po prostu nauczyłem się tej techniki.
-Junko chodź tutaj!- krzyknął Naruto, a zaraz obok niego pojawiła się dziewczynka.
Blondyn wyciągnął z kieszeni małe prostokątne karteczki i wręczył każdemu z nich po jednej.
-Teraz prześlijcie chakre to karteczek- Jak Ryu zrobił to bez problemu i jego karteczka spłonęła, tak Junko dopiero po kilku próbach się udało, a jej karteczka została przecięta na dwie części.
-No więc Junko ma wrodzony żywioł wiatru, a ty Ryu masz wrodzony żywioł ognia. Dobra więc Junko ciebie odsyłam do czytania.
-Ale Naruto-sensei co to znaczy, że mam żywioł wiatru?
-To znaczy, że od jutro poza medic jutsu będziesz się uczyć jutsu z wachlarza Futon- powiedział Naruto z uśmiechem na twarzy do dziewczynki, która z niedowierzaniem wróciła do nauki ze zwojów.
-Dobra Ryu. Ciebie chce nauczyć pewnej techniki, którą prawdopodobnie wygrasz każdą walkę na tym poziomie- Ryu lekko się zaciekawił i ucieszył, ale nie dał tego po sobie poznać.
-No więc zaczynamy trening!- krzyknął blondyn płosząc pobliskie ptaki.
I jest w końcu 6 rozdział. Teraz postaram się, żeby rozdziały były dłuższe oraz wychodziły regularnie czyli gdzieś tak co niedziele. No więc zapraszam to czytania oraz komentowania :)
-No więc teraz sobie porozmawiamy- powiedział Uchiha z uśmieszkiem na twarzy i ogłuszył blondyna ciosem w potylice.
Hinata siedziała w swoim pokoju czytając książkę. Nie widziała Naruto od spotkania na cmentarzu Kabuto. Ta sprawa nie dawała jej spokoju. Pamiętałal blondyn ją ogłuszył. Pamiętała również jak obudziła się po tym incydencie.
Retrospekcja
Hinata obudziła się w swoim łóżku. Z niewiadomych powodów bolała ją głowa. Pamiętała jednak, że nie piła za dużo. Nagle przypomniała sobie akcje z cmentarza. Złapała się za tył głowy.
-Ała!- syknęła i poczuła na karku bolesnego siniaka. Uświadomiła sobie właśnie, że to blondyn ją prawdopodobnie ogłuszył. Ale jak znalazła się w swoim domu? Wyszła z lekkim niezadowoleniem spod ciepłej kołdry i udała się na dół aby dowiedzieć nieco o jej powrocie do domu. Już schodząc na dół po schodach usłyszała w kuchni gadającą jak najętą jej siostrę Hanabi oraz krótko odpowiadającego jej Nejiego. Słyszała po tonie jej kuzyna, że ten jest wyraźnie zirytowany obecnością Hanabi, ale nic nie mówił. Nie mógł by się tak odezwać do córki przywódcy klanu Hyuuga. Hinata weszła do kuchni z uśmiechem na twarzy. Neji widząc ją wstał.
-Hinata-sama. Jak się czujesz? Może jesteś głodna albo chce ci się pić?
-Nie dziękuje Neji-niisan. Mam dosyć dziwne pytanie. Możesz mi powiedzieć jak się znalazłam w domu?- mówiąc to Hinata miała lekko zaczerwienioną twarz- niespodziewanie Hanabi zaśmiała się i odpowiedziała:
-Przyniósł Cię na rękach blond przystojniaczek- mówiła to z szerokim uśmiechem na twarzy. Hinata słysząc to padła z zażenowaniem na pobliskie krzesło.
-Naprawdę przyniósł mnie na rękach?
-Tak!- krzyknęła Hanabi i zaczęła się śmiać.
-Hinata-sama następnym razem uważaj z alkoholem- powiedział jej jak zwykle poważny Neji.
-Tak, następnym razem będę bardziej ostrożna. Myślę, że wrócę do łóżka- powiedziała Hinata i wstała z krzesła udając się schodami do góry to jej pokoju.Gdy już do niego weszła, położyła się na łóżku. Jednak zaraz usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę- rzuciła nie ruszając się z miejsca. Osobą, którą zobaczyła w drzwiach był jej kuzyn.
-Przepraszam, że przeszkadzam panienko, ale chciałem porozmawiać- Hinata zdziwiła się. Jej kuzyn był ostatnią osobą od której spodziewała się usłyszeć takie słowa. Granatowo-włosa usiadła po turecku na swoim łóżku.
-Więc o czym chcesz porozmawiać?
-Powiem wprost. Uważaj na Naruto. Jak wnosiłem cię do twojego pokoju zobaczyłem, że masz guza na karku. Wiedziałem, że on cię prawdopodobnie ogłuszył i tylko wymyślił sobie tą historyjkę z alkoholem. Poza tym pamiętaj o wydarzeniach z gabinetu Hokage zaraz po jego przybyciu. On jest niebezpieczny panienko. Proszę cię. Bądź ostrożna. Nawet nie chce się domyślać dlaczego cię ogłuszył. Mógł to zrobić żeby cie wykorzystać albo...
-Przestań Neji! Proszę cię przestań.- Hinata powiedziała to może zbyt agresywnie, ale nie mogła nad sobą zapanować. Chłopak momentalnie przestał mówić.
-Mówię to tylko dlatego, że się o ciebie martwię Hinata-sama.
-Wiem, że robisz to dla mnie. Ale ja znam Naruto. Wiem, że nic by mi nie zrobił. Dzięki za troskę- powiedziała to już z uśmiechem na twarzy. Neji wstał i wychodząc z pokoju rzucił szybkie dobranoc do Hinaty i zniknął za drzwiami pokoju.
Wspomnienia wczorajszego incydentu wciąż nie dawały jej spokoju. Po przemyśleniu sobie wszystkiego zdecydowała, że pójdzie do blondyna o porozmawia z nim o tym. Teraz tylko musi zastanowić się nad tym kiedy do niego ,,wpaść,,. Najodpowiedniejszą chwilą będzie jutrzejsze południe.
-Tak więc postanowione. Jutro pójdę do niego pod jakimś pretekstem i porozmawiam z nim o tym- powiedziała sama do siebie dziewczyna. Zadowolona z siebie Hinata przykryła się kołdrą i prawie od razu zasnęła.
Naruto otworzył powoli oczy. Tył jego głowy płoną. Czuł jakby ktoś wwiercał mu się w głowę. Wiedział, że na czymś siedzi. Chciał wstać. Nie mógł. Dopiero teraz poczuł, że jest przywiązany to jakiegoś krzesła. Jakiś sznur ciasno opinał jego nogi oraz nadgarstki. Mimo tego, że otworzył oczy nic nie widział. Prawdopodobnie został ogłuszony przez Sasuke, następnie teleportowany do jakiejś piwnicy i przywiązany do krzesła. Sznury wzmocnione chakrą. Mimo to blondyn uśmiechnął się do siebie. Nagle usłyszał kroki odbijające się echem po ścianach korytarza, który prawdopodobnie znajdował się przed nim. Skrzeczące drzwi, do jak się okazało jego celi, otworzyły, a w nich stanął Sasuke oraz jak zgadywał Naruto, Tsunade wraz z obstawą złożoną z czterech ANBU. Jeden z nich podstawił krzesło, na którym usiadła Hokage. Tuż za nią stał Uchiha z obojętną miną. Naruto jednak wiedział, że to tylko pozory. W środku Sasuke prawdopodobnie cieszył się jak dziecko. Kobieta długo wpatrywała się w blondyna. W końcu przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę
-Uzumaki Naruto. Przebywasz teraz w sali przesłuchań. Jesteś oskarżony przez najsilniejszego Shinobi Konohy, Sasuke Uchiha o zdradę kraju Ognia. Według zeznań dopuściłeś się spiskowania z wrogiem Ukrytej Wioski Liścia, Itachim Uchiha. Czy to prawda?- Naruto zaśmiał się, krótko po czym wpuścił do specjalnych lin więcej swojej chakry w wyniku czego te pękły zamieniając się w postrzępione kawałki porozrzucane po całej sali.
-Teraz możemy sobie porozmawiać jak normalni ludzie czyż nie Tsunade?- wszyscy poza uśmiechającym się blondynem byli zdziwieni jak lina, która miała uniemożliwiać używanie chakry tak po prostu sobie pękła. Członkowie ANBU już mieli iść i obezwładnić Uzumakiego, ale Hokage powstrzymała ich skinieniem ręki.
-No więc Naruto. Przyznajesz się to tego?
-Nie. Jeśli nawet jakimś cudem Itachi Uchiha miałby być w tym czasie w moim domu, w co oczywiście wątpię, to przecież mnie tam z nim nie było. Więc jakim cudem mogłem zostać osądzony o spiskowanie?- mówiąc to uśmiech nie schodził z twarzy blondyna. Widział też jak wyraz twarzy Sasuke się zmienia. Z spokojnej powierzchniowej maski do wyraźnej wściekłości.
-Myślisz, że taka wymówka cię obroni?- wtrącił się Uchiha.
-Jeśli to nie wystarczy mam świadków, że jak byłem w mieszkaniu to nie było tam żadnego Itachiego Uchihy- Naruto już ustalił sobie plan działania. Wiedział już jak wybrnąć z tej sytuacji bez szwanku.
-Kto to jest?- zapytała Tsunade.
-Moi ,,podopieczni,, Junko Gensai oraz Ryu Enoki. Byli dzisiaj ze mną prawie cały dzień.
-Sprowadźcie mi tu te dzieciaki!- krzyknęła Hokage, a dwóch z jej obstawy zniknęło w chmurze dymu. Po jakimś czasie, który dla Naruto wlókł się niemiłosiernie, w sali pojawiły się cztery osoby: dwóch ANBU oraz Ryu i Junko. Obydwoje byli w piżamach. Prawdopodobnie wyrwani z rozkosznego snu. Kiedy chłopak był tylko lekko zdenerwowany tak o dziewczynce nie można było powiedzieć tego samego. Była wprost przerażona. Ciszę przerwała znów Tsunade.
-Ryu Enoki oraz Junko Gensai zgadza się?- genini jak na komendę skinęli głowami w geście potwierdzenia- Mam do was tylko jedno pytanie. Jak wczoraj przebywaliście w mieszkaniu Uzumakiego to czy był tam ktoś jeszcze?- Naruto zmierzył wzrokiem chłopca.
-Byliśmy tam we trójkę Hokage-sama. Później przyszła jeszcze pani Haruno ze zwojami dla Junko- powiedział Ryu, który komunikował się wzrokiem z jego mistrzem.
-A ty Junko chciałabyś coś dodać?- powiedziała Tsunade.
Gdy tylko padło imię Junko dziewczyna, zaczęła trząść się jeszcze bardziej, ale walczyła ze sobą i nie rozpłakała się- Nie Hokage-sama. Było tak jak powiedział Ryu.
-Dobrze. Przepraszam was, że wyrwałam was z domów. Możecie już wracać do siebie- Tu Hokage popatrzyła na dwóch strażników, którzy zabrali ze sobą geninów i wyszli z sali przesłuchań
-No więc Tsunade. Jaki jest wyrok-powiedział Naruto tym razem już ze swoją ,,lodową maską,, na twarzy.
-Przez brak dowodów jesteś uniewinniony. Jednak jeśli jeszcze raz ktoś mi doniesie, że kontaktujesz się z ludźmi takimi jak Itachi to będziesz miał kłopoty i wątpię czy ktokolwiek będzie mógł ci wtedy pomóc- powiedziawszy to kobieta wyszła z sali, a za nią pozostali ANBU zostawiając Naruto i Sasuke sam na sam.
-No wiec Sasuke. Nic nie powiesz? Powinieneś mnie przeprosić za ten ,,donos,, oraz za wtargnięcie to mojego mieszkania- Naruto był w siódmym niebie mówiąc to.
-Hokage może omamisz, ale nie mnie. Wiem co widziałem. Kolejnym razem nie będę taki łaskawy i od razu cię zabije- powiedział Sasuke i również opuścił sale przesłuchań, w której pozostał już tylko sam blondyn.
-Jakbyś dał radę- wyszeptał sam do siebie Naruto znikając w kłębie dymu.
Naruto właśnie jadł śniadanie, jeśli można tak nazwać przeterminowany Ramen z Kubka. Okazało się, że zostawione wczoraj w pośpiechu zakupy ktoś sobie przywłaszczył, a z powodu braku pieniędzy nie stać go było na nowe zapasy żywności. Wiedział, że prawdopodobnie niedługo pojawią się u niego jego ,,koledzy z drużyny,, . I tak jak się spodziewał, zaraz w mieszkaniu można usłyszeć było dzwonek do drzwi. Szybko kończąc posiłek poszedł otworzyć drzwi. Zastał w nich nie kogo innego jak Ryu, który zaraz po otworzeniu wszedł sobie do mieszkania oraz Junko obłożoną zwojami kłaniającą się u zwracając się do blondyna per mistrzu . Po wejściu do głównego pokoju zastała dosyć krępująca cisza, którą przerwał Ryu.
-Dziadku o co chodziło z twoim wczorajszym przesłuchaniem?
-Oskarżono mnie o zdradę kraju- powiedział spokojnym tonem Naruto
-A zrobiłeś to Naruto-sensei?- od razu zapytała z zaciekawieniem Junko.
Naruto zmierzył dwójkę wzrokiem i powiedział krótko
-Nie
-Jeśli nie, to nie ma co drążyć tematu Junko- powiedział brunet do koleżanki, która już miała zadac kolejne pytanie. Ryu wiedział, że Naruto i tak nic im by nie powiedział.
-Dobra jesteśmy tutaj aby przygotować was do egzaminu. Junko przeczytałaś to o co cię prosiłem?
-Naprawdę się starałam Naruto-sensei ale nie dałam rady- powiedziała z zawiedzioną miną dziewczynka.
-Może i to nawet lepiej. Więc teraz bierz te wszystkie zwoje i idziemy na pole treningowe.
-Tak jest!- krzyknęła dziewczynka i zaczęła się pakować. Ryu przyjął to jak zwykle bez komentarza.
Cała trójka znajdowała się już na polu treningowym. Junko leżała w cieniu drzewa i z wyraźnym znużeniem czytała zwoje. Tymczasem Naruto wraz z Ryu stali na środku wydeptanego pola treningowego.
-Ćwiczyłeś to o co cię prosiłem?- zapytał Naruto.
-Tak- odrzucił Ryu
-Więc pokaż- Ryu zaczął raz za razem składać sekwencję znanych mu pieczęci.
-Widać, że ćwiczyłeś. Rozumiem, że twoim żywiołem jest ogień?
-Nie wiem nigdy nie sprawdzałem. Po prostu nauczyłem się tej techniki.
-Junko chodź tutaj!- krzyknął Naruto, a zaraz obok niego pojawiła się dziewczynka.
Blondyn wyciągnął z kieszeni małe prostokątne karteczki i wręczył każdemu z nich po jednej.
-Teraz prześlijcie chakre to karteczek- Jak Ryu zrobił to bez problemu i jego karteczka spłonęła, tak Junko dopiero po kilku próbach się udało, a jej karteczka została przecięta na dwie części.
-No więc Junko ma wrodzony żywioł wiatru, a ty Ryu masz wrodzony żywioł ognia. Dobra więc Junko ciebie odsyłam do czytania.
-Ale Naruto-sensei co to znaczy, że mam żywioł wiatru?
-To znaczy, że od jutro poza medic jutsu będziesz się uczyć jutsu z wachlarza Futon- powiedział Naruto z uśmiechem na twarzy do dziewczynki, która z niedowierzaniem wróciła do nauki ze zwojów.
-Dobra Ryu. Ciebie chce nauczyć pewnej techniki, którą prawdopodobnie wygrasz każdą walkę na tym poziomie- Ryu lekko się zaciekawił i ucieszył, ale nie dał tego po sobie poznać.
-No więc zaczynamy trening!- krzyknął blondyn płosząc pobliskie ptaki.
I jest w końcu 6 rozdział. Teraz postaram się, żeby rozdziały były dłuższe oraz wychodziły regularnie czyli gdzieś tak co niedziele. No więc zapraszam to czytania oraz komentowania :)
czwartek, 25 lutego 2016
Ogłoszenia
Z różnych powodów nowy rozdział pojawi się dopiero w niedziele, za co chciałem przeprosić. Poza tym chciałem podziękować wszystkim czytelnikom za ponad 2000 tyś. wyświetleń. Szczególnie chciałbym podziękować użytkownikom: Upośledzona Foka, kasia Katana, Brutal, Kiyoko, Kitsune21, Naruto Kitsune, Aaron Biały oraz Kawa za komentowanie i wspieranie mojej pracy. Więc do zobaczenia w niedziele :)
wtorek, 16 lutego 2016
Rozdział 5
Drużyna 3 przygotowuje się do egzaminu
Neji siedział w kuchni spokojnie czytając gazetę. Towarzyszyła mu wiecznie rozgadana Hanabi, siostra Hinaty.
-Chłopie byłam już na skraju wyczerpania, ale znalazłam w kieszeni pigułkę wzmacniającą. Ja to jestem szczęściara. No więc biorę tą pigułkę o od razu aktywuje Byakugana. Zaatakowali mnie od dwóch stron i wtedy...- nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, który brunet przywitał z ulgą ponieważ monolog Hanabi powoli go denerwował. Hyuuga już wstał żeby otworzyć, jednak wyprzedziła go jego kuzynka, która jak strzała pomknęła w stronę drzwi. Użytkowniczka Byakugana już stała pod drzwiami, a za nią stał Neji. Dziewczyna otworzyła drzwi, a tam zobaczyła dosyć ciekawy widok. A mianowicie jakiegoś wysokiego blondyna, który na barku niósł jej nieprzytomną siostrę.
-Siema Neji. Przyniosłem twoją kuzynkę- powiedział blondyn i dosłownie rzucił Hinatą w bruneta, który ledwo co ją złapał. Hanabi ze zdziwieniem przyglądała się przybyszowi.
-Oszalałeś Naruto! Coś mogło się jej stać! W ogóle dlaczego Hinata jest nieprzytomna?
-Trochę przesadziła z alkoholem. Szedłem spokojnie do domu, a ona mnie dogoniła i zaprosiła do innego baru. A tam wypiła trochę za dużo. Ja już będę szedł. Siemka- powiedział Naruto, po czym obrócił się i poszedł w sobie tylko znanym kierunku.
-Dziś jest dla was bardzo ważny dzień. Zostaniecie podzieleni na grupy, do których będziecie należeć aż do końca egzaminu. Pamiętajcie, że najważniejsza jest współpraca. Macie dokładnie miesiąc czasu na wspólny trening oraz przygotowanie się do egzaminu.- Naruto musiał wglądać dosyć komicznie gdy tak stał w rzędzie z jakimiś dzieciakami. Wszyscy się na niego patrzyli i zadawali sobie pytania co on tam robi?
-Teraz powiem wam kto będzie w jakiej grupie oraz kto będzie was trenował. Po wyczytaniu danej grupy, uda się ona na swoje pole treningowe. Drużyna pierwsza: Urako Ikeda, Megumi Kato oraz Tetsui Genda. Będziecie trenowani przez Nejiego Hyyuga. Drużyna druga: Motoki Aizawa, Maki Kihara i Shozo Hida. Będzie was trenował Asuma Sarutobi. Drużyna trzecia: Junko Gensai, Ryu Enoki oraz Naruto Uzumaki. Naruto jest zobowiązany sam przygotować swoją drużynę do egzaminu. Z tego powodu drużyna trzecia nie ma oficjalnie trenera.
-Jak pięknie- pomyślał blondyn. Wyszedł z szeregu, a za nim rudo włosa dziewczynka oraz brązowo włosy chłopak. Całą drogę na pole treningowe nie zamienili ze sobą ani jednego słowa.
Cała trójka siedziała po turecku na jednym z pól treningowych.
-Zacznijmy od tego, że nie mam najmniejszej ochoty z wami trenować. To ta cholerna Tsunade mnie tak urządziła. No ale trudno. Zacznijmy może od opowiedzenia o sobie. Ty zacznij- tu blondyn wskazał na dziewczynkę.
-No więc nazywam się Junko Gensai. Byłam jedną z najgorszych uczennic w akademii- to mówiąc prawie płakała- Największe problemy mam kontrolą chakry.
-A ja nie mam zamiaru się tobie spowiadać. Ten egzamin to była dla mnie szansa, żeby szybciej uzyskać wyższą rangę, a będzie mnie szkolił jakiś idiota, który jest tak stary, a jest nadal geninem!- wykrzyczał Ryu.
-Więc uważasz, że jestem idiotą? Więc co powiecie na sparing? Wasza dwójka na mnie?
-Mogę nawet teraz i bez tej porażki życiowej o imieniu Junko.
-Twój wybór. A mogła by ci pomóc- blondyn popatrzył na płaczącą dziewczynkę- wstawaj i idź pod tamto drzewo. Twój kolega będzie miał więcej miejsca- Junko odwróciła się i poszła w kierunku wskazanym przez Naruto- Pamiętaj, że jak skończę z tym gówniarzem z tobą też walczę.
-Zamknij się dziadku! Zobaczymy kto z kim skończy!- krzyknął brunet i zaczął składać pieczęcie.
-Katon: Gyokayku no Jutsu- ognista kula poleciała w stronę blondyna, który zniknął.
-Czyli umiesz techniki z wachlarzu Katon. Jednak nieumiejętnie jej używasz.
Ryu skamieniał. Za jego plecami stał Naruto i spokojnie z nim rozmawiał.
-Dobra skończmy tą walkę- blondyn podbiegł do przeciwnika i ogłuszył go ciosem w tył głowy.
Ryu upadł na ziemie.
-Dobra choć tutaj Junko- dziewczynka przeraziła się. Ryu był najlepszym studentem akademii. Mówiono o nim jak o geniuszu. A tutaj padł od jednego uderzenia innego genina.
-Zgaduje, że nie chcesz walczyć?
-Nie chce- powiedziała ze łzami w oczach.
-Więc chodźmy do Hokage.
-Po co mamy iść do Tsunade-sama?
-Przekonasz się na miejscu.
-A co z Ryu?
-Niech tutaj poleży i ochłonie. Przyda mu się to.
Tsunade powoli nie wyrabiała z robotą. Egzaminy na Chunina tylko pogarszały sprawę. Monotonny odgłos skrobania piórem o pergamin przerwało pukanie do drzwi.
-Wejść!- krzyknęła Tsunade. Drzwi otworzyły się, a przez nie weszła jakaś dziewczynka prowadzona przez Naruto.
-Do cholery Naruto, nie możesz sobie tutaj przychodzić kiedy chcesz! I jeszcze przyprowadzasz mi tu jakieś dzieciaki.
-Spokojnie Tsunade. Potrzebne mi są zwoje z podstawami medycznego ninjutsu. Ja to mam szczęście bo to właśnie mi przydzieliłaś taki talent- tu rękami wskazał na dziewczynkę, która była naprawdę zdenerwowana.
-Naruto. Wiesz, że medyczne techniki wymagają perfekcyjnej kontroli nad chakrą, a świeżo upieczona geninka nie może temu podołać. Poza tym i tak nie miałby kto jej szkolić.
-Ja ją będę szkolił, tylko potrzebuje dla niej materiałów uzupełniających.
-Dobra przyśle do twojego mieszkania Sakure, która przyniesie ci te zwoje, a teraz jazda mi stąd bo nie mam czasu na plotkowanie z tobą.
-Tak Tsunade-sama- powiedział i wyszedł dosłownie ciągnąć zszokowaną dziewczynkę za sobą.
-Ten cholerny dzieciak nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać- pomyślała Tsunade, po czym uśmiechnęła się sama do siebie i niechętnie wróciła do swoich obowiązków.
Naruto miał niewiele rzeczy w swoim życiu, które by sobie cenił. A były je dokładnie trzy. Dwie z nich, trzymał w sekrecie przed światem. A zagadkowa trzecia z nich stała na półce w jego mieszkaniu. Było to oprawione w ładnie zdobioną, drewnianą ramkę zdjęcie przedstawiające cztery osoby. A dokładnie Jirayie, Minato Namikaze, Kushine Uzumaki oraz Naruto jeszcze jako niemowlę.
Jedyna pamiątka po zmarłych rodzicach oraz jego mistrzu.
-Ale małe to mieszkanie. Ty to musisz być biedny. I ja mam się u ciebie szkolić?
-A mi się tutaj podoba, jest całkiem przytulnie. Mieszka tu ktoś jeszcze?
-Nie, mieszkam sam.
-Po co ci zdjęcie czwartego Hokage i Lorda Jirayi w pokoju? Nie mów, że chcesz być tacy jak oni?
-A co Ci się w nich nie podoba?
-Chodzi mi o to, że nigdy im nie dorównasz, jak nadal jesteś geninem- powiedział szyderczo Ryu i ,,przypadkiem,, strącił zdjęcie.
Naruto wiedział, że ten chce go wyprowadzić z równowagi, ale wiedział też, że właśnie mu się to udało. Jak zwykle w takich sytuacjach, stracił resztki zdrowego rozsądku i użył mocy demona. Zza pleców blondyna wystrzelił rudy, włochaty ogon łapiąc zdjęcie tuż nad ziemią i odkładając je na miejsce. Chłopak i dziewczyna z wyraźnym niedowierzaniem w oczach patrzyli na blondyna, który już bez ogona podszedł do chłopaka i złapał go za szyje podnosząc go przy okazji do góry.
-Jeszcze raz dotknij to zdjęcie to zginiesz. Rozumiemy się?- chłopak z przerażeniem kiwną jedynie głową, że się zgadza.
-No więc przejdźmy do ciebie Junko- powiedział już spokojniej blondyn puszczając bruneta i odwracając się do dziewczyny. Wojownik do z ciebie nie będzie, ale widzę cię jako medic ninje.
Dziewczynka nic nie odpowiedziała tylko wpatrywała się w Ryu leżącego na ziemi, ciężko oddychając.
-Naruto-san co to był za ogon?
-Powiedzmy, że...- wypowiedź blondyna przerwał dzwonek do drzwi. Naruto podszedł do drzwi i otworzył je.
-Witaj Naruto- powiedziała Sakura
-Wchodź- rzucił tylko Naruto i wszedł w głąb mieszkania, a za nim podążała różowo włosa.
-Pozwól, że cię przedstawie. Junko i ty Ryu, to jest Sakura.
Genini rzucili szybkie Cześć i zaczęli wpatrywać się w podłogę.
-No więc Naruto, mam dla ciebie zwoje, o które prosiłeś. Dziwi mnie to, że chcesz się uczyć takiego rodzaju jutsu.
-Ja już je umiem. Junko się będzie ich uczyć.
Sakura z niedowierzaniem wpatrywała się w blondyna aby zaraz wybuchnąć śmiechem.
-Chyba żartujesz! Najgorsza uczennica w akademii ma w miesiąc nauczyć się medycznego ninjutsu. Śmiechu warte.
-Widzisz Sakura, ja nie patrze na wyniki w akademii. Nie wiem czy pamiętasz, ale ja też byłem najgorszy z całego rocznika. Jak chcesz możemy się założyć, że w miesiąc ona będzie lepszym medykiem niż ty teraz- powiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy.
Junko przysłuchiwała całej rozmowie, a gdy usłyszała o zakładzie zamurowało ją.
-Zrozum geniuszu, że medyczne ninjutsu jest w pewnym sensie umiejętnością wybrańców bo bez perfekcyjnej kontroli chakry... -Naruto po usłyszeniu słowa ,,wybrańców,, nie wytrzymał.
-Wynoś się stąd dziwko- powiedział blondyn i dosłownie zamroził dziewczynę wzrokiem.
Sakura zarumieniła się i już chciała uderzyć blondyna gdy przypomniała sobie wydarzenia z gabinetu Hokage gdy Naruto wrócił.
-Na twoim miejscu uważałabym na słownictwo- powiedziała i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami.
-No więc zaczynajmy naukę Junko. Pamiętaj, że...
-Naruto! Jestem głodny! Masz coś do jedzenia!?
Po tych słowach w mieszkaniu zapadła cisza.
-Nie mówiłeś czasami, że mieszkasz sam?
-Zaraz wracam- powiedział blondyn poszedł do zamkniętej dotychczas sypialni. Blondyn zamknął za sobą drzwi i założył pieczęcie, aby nikt nie mógł podsłuchać rozmowy miedzy nim, a ciemnowłosym mężczyzną leżącym na łóżku
-Czy ty naprawdę jesteś taki głupi? Przecież wiesz, że nie byłem tam sam!?
-Ale, ja umieram z głodu. Przedstaw mnie za swojego kuzyna i tyle. Ja wiem jedno. Muszę coś zjeść.
-Dobra jak mam cię nazywać?
-Zmienimy tylko nazwisko i będzie dobrze.
-Dobra choć za mną.
Ryu i Junko usłyszeli kroki dobiegające z pokoju więc jak najszybciej odskoczyli od drzwi i pobiegli na palcach do salonu. Zaraz wszedł tam również Naruto, a za nim jakiś ciemnowłosy mężczyzna.
-No więc to jest mój kuzyn Itachi eeee Uchida.
-Cześć powiedział Itachi z uśmiechem na twarzy i od razu skierował się w stronę lodówki.
-Na dzisiaj koniec. Ty Junko masz do jutro przeczytać te wszystkie zwoje. A ty Ryu masz trenować szybkość składania pieczęci. A teraz wyjazd z mojego mieszkania. Dziewczynka pożegnała się i wyszła , za nią z oburzoną miną wyszedł Ryu. Naruto odprowadził geninów do drzwi po czym zamknął je od środka, aby zaraz skierować się do kuchni. Zastał tam pałaszującego już resztki z obiadu , który miał zjeść sam. Blondyn ze zrezygnowaną miną przysiadł się do stołu.
-Najadłeś się?
-Nie. Jakbyś nie jadł od tygodnia to byś mnie zrozumiał. Dowiedziałeś się czegoś?
-Jest tak jak podejrzewaliśmy. Twój brat wkupił się w łaski Hokage i prawdopodobnie chce przejąć stołek po Tsunade. Od mojego przyjazdu robi wszystko żeby postawić mnie w jak najgorszym świetle.
-Cholerny Sasuke. Wiesz kto mu pomaga?
-Prawdopodobnie Orochimaru oraz ktoś potężniejszy. Nie wiem jednak kto.
-Czyli to, że mój braciszek zabił Orochimaru to jednak blef?
-Dzięki informacji od Kabuto można powiedzieć, że tak.
-Ktoś potężniejszy nie brzmi zbyt dobrze. Ilu już uzbierałeś?
-Jak do teraz mam wszystkich członków Akatsuki, czterech Hokage, Obito, Madarę no i Jirayie.
-Wydaję się, że sami potężni shinobi.
-Jednak nie wiemy kto jeszcze stoi za plecami Sasuke.
-A tak poza tym, po co tak szkolisz te dzieciaki?
-Tsunade postawiła warunek, że jeśli któreś z nich nie zda, nie zdam również ja.
-To może być w przyszłości kłopotliwe.
-Postaram się to jakoś rozwiązać. Pamiętaj, że jutro wyruszasz to Wioski Piasku.
-Wczoraj wróciłem, a jutro już muszę znowu ruszać?
-Musisz. Nie możesz pozostawać w jednym miejscu.
-No dobra. Tylko teraz muszę coś jeszcze zjeść.
-Ehh zaraz pójdę kupić coś na wynos.
-No Naruto z nieba mi spadłeś- powiedział Itachi śmiejąc się i idąc znowu spać- Jak wrócisz to mnie obudź.
-Dobra!- blondyn wstał i wyszedł z mieszkania.
-Co on sobie myśli wyzywając moją dziewczynę od dziwek!- Sasuke wręcz biegł w stronę mieszkania Naruto. Gdy już stał pod drzwiami, nawet nie zapukał tylko od razy wszedł do mieszkania. Usłyszał, że ktoś jest w sypialni więc tam się udał.
-Naruto! Jak w ogóle śmiałeś...- Sasuke po wejściu do pokoju zobaczył swojego brata.
-Ty! - jednak nie mógł dokończyć bo Itachi po prostu zniknął.
-Co tu się do cholery dzieje!
Naruto spokojnie szedł w stronę domu obładowany torbami z jedzeniem. Było już dosyć późno więc panowała przyjemna dla uszu cisza, którą przerwał krzyk obywający się jak ocenił blondyn z jego mieszkania.
-Cholera. To nie może wróżyć nic dobrego- chłopak zostawił zakupy na ziemi i pomknął pod dachach pobliskich budynków do źródła krzyku. Jednak gdyby wiedział co stanie się jak tam dotrze, wolałby w ogóle tam nie iść.
Rozdział pojawił się trochę z opóźnieniem za co przepraszam. Zobaczycie jakieś błędy to napiszcie, ja popracuje żeby następnym razem w ogóle się nie pojawiły. Liczę na jakieś rady. Next tym razem mam nadzieję, że szybciej :)
-Dziś jest dla was bardzo ważny dzień. Zostaniecie podzieleni na grupy, do których będziecie należeć aż do końca egzaminu. Pamiętajcie, że najważniejsza jest współpraca. Macie dokładnie miesiąc czasu na wspólny trening oraz przygotowanie się do egzaminu.- Naruto musiał wglądać dosyć komicznie gdy tak stał w rzędzie z jakimiś dzieciakami. Wszyscy się na niego patrzyli i zadawali sobie pytania co on tam robi?
-Teraz powiem wam kto będzie w jakiej grupie oraz kto będzie was trenował. Po wyczytaniu danej grupy, uda się ona na swoje pole treningowe. Drużyna pierwsza: Urako Ikeda, Megumi Kato oraz Tetsui Genda. Będziecie trenowani przez Nejiego Hyyuga. Drużyna druga: Motoki Aizawa, Maki Kihara i Shozo Hida. Będzie was trenował Asuma Sarutobi. Drużyna trzecia: Junko Gensai, Ryu Enoki oraz Naruto Uzumaki. Naruto jest zobowiązany sam przygotować swoją drużynę do egzaminu. Z tego powodu drużyna trzecia nie ma oficjalnie trenera.
-Jak pięknie- pomyślał blondyn. Wyszedł z szeregu, a za nim rudo włosa dziewczynka oraz brązowo włosy chłopak. Całą drogę na pole treningowe nie zamienili ze sobą ani jednego słowa.
Cała trójka siedziała po turecku na jednym z pól treningowych.
-Zacznijmy od tego, że nie mam najmniejszej ochoty z wami trenować. To ta cholerna Tsunade mnie tak urządziła. No ale trudno. Zacznijmy może od opowiedzenia o sobie. Ty zacznij- tu blondyn wskazał na dziewczynkę.
-No więc nazywam się Junko Gensai. Byłam jedną z najgorszych uczennic w akademii- to mówiąc prawie płakała- Największe problemy mam kontrolą chakry.
-A ja nie mam zamiaru się tobie spowiadać. Ten egzamin to była dla mnie szansa, żeby szybciej uzyskać wyższą rangę, a będzie mnie szkolił jakiś idiota, który jest tak stary, a jest nadal geninem!- wykrzyczał Ryu.
-Więc uważasz, że jestem idiotą? Więc co powiecie na sparing? Wasza dwójka na mnie?
-Mogę nawet teraz i bez tej porażki życiowej o imieniu Junko.
-Twój wybór. A mogła by ci pomóc- blondyn popatrzył na płaczącą dziewczynkę- wstawaj i idź pod tamto drzewo. Twój kolega będzie miał więcej miejsca- Junko odwróciła się i poszła w kierunku wskazanym przez Naruto- Pamiętaj, że jak skończę z tym gówniarzem z tobą też walczę.
-Zamknij się dziadku! Zobaczymy kto z kim skończy!- krzyknął brunet i zaczął składać pieczęcie.
-Katon: Gyokayku no Jutsu- ognista kula poleciała w stronę blondyna, który zniknął.
-Czyli umiesz techniki z wachlarzu Katon. Jednak nieumiejętnie jej używasz.
Ryu skamieniał. Za jego plecami stał Naruto i spokojnie z nim rozmawiał.
-Dobra skończmy tą walkę- blondyn podbiegł do przeciwnika i ogłuszył go ciosem w tył głowy.
Ryu upadł na ziemie.
-Dobra choć tutaj Junko- dziewczynka przeraziła się. Ryu był najlepszym studentem akademii. Mówiono o nim jak o geniuszu. A tutaj padł od jednego uderzenia innego genina.
-Zgaduje, że nie chcesz walczyć?
-Nie chce- powiedziała ze łzami w oczach.
-Więc chodźmy do Hokage.
-Po co mamy iść do Tsunade-sama?
-Przekonasz się na miejscu.
-A co z Ryu?
-Niech tutaj poleży i ochłonie. Przyda mu się to.
Tsunade powoli nie wyrabiała z robotą. Egzaminy na Chunina tylko pogarszały sprawę. Monotonny odgłos skrobania piórem o pergamin przerwało pukanie do drzwi.
-Wejść!- krzyknęła Tsunade. Drzwi otworzyły się, a przez nie weszła jakaś dziewczynka prowadzona przez Naruto.
-Do cholery Naruto, nie możesz sobie tutaj przychodzić kiedy chcesz! I jeszcze przyprowadzasz mi tu jakieś dzieciaki.
-Spokojnie Tsunade. Potrzebne mi są zwoje z podstawami medycznego ninjutsu. Ja to mam szczęście bo to właśnie mi przydzieliłaś taki talent- tu rękami wskazał na dziewczynkę, która była naprawdę zdenerwowana.
-Naruto. Wiesz, że medyczne techniki wymagają perfekcyjnej kontroli nad chakrą, a świeżo upieczona geninka nie może temu podołać. Poza tym i tak nie miałby kto jej szkolić.
-Ja ją będę szkolił, tylko potrzebuje dla niej materiałów uzupełniających.
-Dobra przyśle do twojego mieszkania Sakure, która przyniesie ci te zwoje, a teraz jazda mi stąd bo nie mam czasu na plotkowanie z tobą.
-Tak Tsunade-sama- powiedział i wyszedł dosłownie ciągnąć zszokowaną dziewczynkę za sobą.
-Ten cholerny dzieciak nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać- pomyślała Tsunade, po czym uśmiechnęła się sama do siebie i niechętnie wróciła do swoich obowiązków.
Naruto miał niewiele rzeczy w swoim życiu, które by sobie cenił. A były je dokładnie trzy. Dwie z nich, trzymał w sekrecie przed światem. A zagadkowa trzecia z nich stała na półce w jego mieszkaniu. Było to oprawione w ładnie zdobioną, drewnianą ramkę zdjęcie przedstawiające cztery osoby. A dokładnie Jirayie, Minato Namikaze, Kushine Uzumaki oraz Naruto jeszcze jako niemowlę.
Jedyna pamiątka po zmarłych rodzicach oraz jego mistrzu.
-Ale małe to mieszkanie. Ty to musisz być biedny. I ja mam się u ciebie szkolić?
-A mi się tutaj podoba, jest całkiem przytulnie. Mieszka tu ktoś jeszcze?
-Nie, mieszkam sam.
-Po co ci zdjęcie czwartego Hokage i Lorda Jirayi w pokoju? Nie mów, że chcesz być tacy jak oni?
-A co Ci się w nich nie podoba?
-Chodzi mi o to, że nigdy im nie dorównasz, jak nadal jesteś geninem- powiedział szyderczo Ryu i ,,przypadkiem,, strącił zdjęcie.
Naruto wiedział, że ten chce go wyprowadzić z równowagi, ale wiedział też, że właśnie mu się to udało. Jak zwykle w takich sytuacjach, stracił resztki zdrowego rozsądku i użył mocy demona. Zza pleców blondyna wystrzelił rudy, włochaty ogon łapiąc zdjęcie tuż nad ziemią i odkładając je na miejsce. Chłopak i dziewczyna z wyraźnym niedowierzaniem w oczach patrzyli na blondyna, który już bez ogona podszedł do chłopaka i złapał go za szyje podnosząc go przy okazji do góry.
-Jeszcze raz dotknij to zdjęcie to zginiesz. Rozumiemy się?- chłopak z przerażeniem kiwną jedynie głową, że się zgadza.
-No więc przejdźmy do ciebie Junko- powiedział już spokojniej blondyn puszczając bruneta i odwracając się do dziewczyny. Wojownik do z ciebie nie będzie, ale widzę cię jako medic ninje.
Dziewczynka nic nie odpowiedziała tylko wpatrywała się w Ryu leżącego na ziemi, ciężko oddychając.
-Naruto-san co to był za ogon?
-Powiedzmy, że...- wypowiedź blondyna przerwał dzwonek do drzwi. Naruto podszedł do drzwi i otworzył je.
-Witaj Naruto- powiedziała Sakura
-Wchodź- rzucił tylko Naruto i wszedł w głąb mieszkania, a za nim podążała różowo włosa.
-Pozwól, że cię przedstawie. Junko i ty Ryu, to jest Sakura.
Genini rzucili szybkie Cześć i zaczęli wpatrywać się w podłogę.
-No więc Naruto, mam dla ciebie zwoje, o które prosiłeś. Dziwi mnie to, że chcesz się uczyć takiego rodzaju jutsu.
-Ja już je umiem. Junko się będzie ich uczyć.
Sakura z niedowierzaniem wpatrywała się w blondyna aby zaraz wybuchnąć śmiechem.
-Chyba żartujesz! Najgorsza uczennica w akademii ma w miesiąc nauczyć się medycznego ninjutsu. Śmiechu warte.
-Widzisz Sakura, ja nie patrze na wyniki w akademii. Nie wiem czy pamiętasz, ale ja też byłem najgorszy z całego rocznika. Jak chcesz możemy się założyć, że w miesiąc ona będzie lepszym medykiem niż ty teraz- powiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy.
Junko przysłuchiwała całej rozmowie, a gdy usłyszała o zakładzie zamurowało ją.
-Zrozum geniuszu, że medyczne ninjutsu jest w pewnym sensie umiejętnością wybrańców bo bez perfekcyjnej kontroli chakry... -Naruto po usłyszeniu słowa ,,wybrańców,, nie wytrzymał.
-Wynoś się stąd dziwko- powiedział blondyn i dosłownie zamroził dziewczynę wzrokiem.
Sakura zarumieniła się i już chciała uderzyć blondyna gdy przypomniała sobie wydarzenia z gabinetu Hokage gdy Naruto wrócił.
-Na twoim miejscu uważałabym na słownictwo- powiedziała i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami.
-No więc zaczynajmy naukę Junko. Pamiętaj, że...
-Naruto! Jestem głodny! Masz coś do jedzenia!?
Po tych słowach w mieszkaniu zapadła cisza.
-Nie mówiłeś czasami, że mieszkasz sam?
-Zaraz wracam- powiedział blondyn poszedł do zamkniętej dotychczas sypialni. Blondyn zamknął za sobą drzwi i założył pieczęcie, aby nikt nie mógł podsłuchać rozmowy miedzy nim, a ciemnowłosym mężczyzną leżącym na łóżku
-Czy ty naprawdę jesteś taki głupi? Przecież wiesz, że nie byłem tam sam!?
-Ale, ja umieram z głodu. Przedstaw mnie za swojego kuzyna i tyle. Ja wiem jedno. Muszę coś zjeść.
-Dobra jak mam cię nazywać?
-Zmienimy tylko nazwisko i będzie dobrze.
-Dobra choć za mną.
Ryu i Junko usłyszeli kroki dobiegające z pokoju więc jak najszybciej odskoczyli od drzwi i pobiegli na palcach do salonu. Zaraz wszedł tam również Naruto, a za nim jakiś ciemnowłosy mężczyzna.
-No więc to jest mój kuzyn Itachi eeee Uchida.
-Cześć powiedział Itachi z uśmiechem na twarzy i od razu skierował się w stronę lodówki.
-Na dzisiaj koniec. Ty Junko masz do jutro przeczytać te wszystkie zwoje. A ty Ryu masz trenować szybkość składania pieczęci. A teraz wyjazd z mojego mieszkania. Dziewczynka pożegnała się i wyszła , za nią z oburzoną miną wyszedł Ryu. Naruto odprowadził geninów do drzwi po czym zamknął je od środka, aby zaraz skierować się do kuchni. Zastał tam pałaszującego już resztki z obiadu , który miał zjeść sam. Blondyn ze zrezygnowaną miną przysiadł się do stołu.
-Najadłeś się?
-Nie. Jakbyś nie jadł od tygodnia to byś mnie zrozumiał. Dowiedziałeś się czegoś?
-Jest tak jak podejrzewaliśmy. Twój brat wkupił się w łaski Hokage i prawdopodobnie chce przejąć stołek po Tsunade. Od mojego przyjazdu robi wszystko żeby postawić mnie w jak najgorszym świetle.
-Cholerny Sasuke. Wiesz kto mu pomaga?
-Prawdopodobnie Orochimaru oraz ktoś potężniejszy. Nie wiem jednak kto.
-Czyli to, że mój braciszek zabił Orochimaru to jednak blef?
-Dzięki informacji od Kabuto można powiedzieć, że tak.
-Ktoś potężniejszy nie brzmi zbyt dobrze. Ilu już uzbierałeś?
-Jak do teraz mam wszystkich członków Akatsuki, czterech Hokage, Obito, Madarę no i Jirayie.
-Wydaję się, że sami potężni shinobi.
-Jednak nie wiemy kto jeszcze stoi za plecami Sasuke.
-A tak poza tym, po co tak szkolisz te dzieciaki?
-Tsunade postawiła warunek, że jeśli któreś z nich nie zda, nie zdam również ja.
-To może być w przyszłości kłopotliwe.
-Postaram się to jakoś rozwiązać. Pamiętaj, że jutro wyruszasz to Wioski Piasku.
-Wczoraj wróciłem, a jutro już muszę znowu ruszać?
-Musisz. Nie możesz pozostawać w jednym miejscu.
-No dobra. Tylko teraz muszę coś jeszcze zjeść.
-Ehh zaraz pójdę kupić coś na wynos.
-No Naruto z nieba mi spadłeś- powiedział Itachi śmiejąc się i idąc znowu spać- Jak wrócisz to mnie obudź.
-Dobra!- blondyn wstał i wyszedł z mieszkania.
-Co on sobie myśli wyzywając moją dziewczynę od dziwek!- Sasuke wręcz biegł w stronę mieszkania Naruto. Gdy już stał pod drzwiami, nawet nie zapukał tylko od razy wszedł do mieszkania. Usłyszał, że ktoś jest w sypialni więc tam się udał.
-Naruto! Jak w ogóle śmiałeś...- Sasuke po wejściu do pokoju zobaczył swojego brata.
-Ty! - jednak nie mógł dokończyć bo Itachi po prostu zniknął.
-Co tu się do cholery dzieje!
Naruto spokojnie szedł w stronę domu obładowany torbami z jedzeniem. Było już dosyć późno więc panowała przyjemna dla uszu cisza, którą przerwał krzyk obywający się jak ocenił blondyn z jego mieszkania.
-Cholera. To nie może wróżyć nic dobrego- chłopak zostawił zakupy na ziemi i pomknął pod dachach pobliskich budynków do źródła krzyku. Jednak gdyby wiedział co stanie się jak tam dotrze, wolałby w ogóle tam nie iść.
Rozdział pojawił się trochę z opóźnieniem za co przepraszam. Zobaczycie jakieś błędy to napiszcie, ja popracuje żeby następnym razem w ogóle się nie pojawiły. Liczę na jakieś rady. Next tym razem mam nadzieję, że szybciej :)
czwartek, 4 lutego 2016
Rozdział 4
Przyjaciele na niby
Nowy dzień właśnie wstał nad Wioską Ukrytą Wśród Liści. Nie wszyscy jednak przywitali go chętnie. Dużo ludzi, przeważnie płci męskiej z leniwymi ruchami szukali jakiejkolwiek aspiryny w ich domach. Świętowanie nie zawsze wychodzi na dobre. Tym bardziej świętowanie z dużą ilością Sake. Jednak były takie osoby, które nie zmrużyły oka tej nocy. Jedną z nich był Tsuande, która od wczoraj nawet nie wyszła ze swojego gabinetu. Czerwone od płaczu oczy, zapadnięte policzki i porozrzucane po całym pokoju różnie przedmioty, głównie butelki po sake. Wszyscy bali się tam wejść. Jak jej przyszywany wnuk mógł zrobić coś takiego? Nadal nie mogła uwierzyć, że to w ogóle możliwe. Tsunade popatrzyła na zegarek. Była już 9 rano.
-Jak ten czas szybko leci.- nagle kobieta usłyszała, że ktoś puka do drzwi.- co było to było. Trzeba myśleć o teraźniejszości, a nie o przeszłości.
-Wejść- drzwi otworzyły się, a w nich stał Sasuke.
-Dzień dobry Tsuande-sama.
-Witaj chłopcze. Czego chcesz?
-Chciałbym porozmawiać o Naruto.
Sasuke wiedział, że stąpa po cienkim lodzie, ale musiał zaryzykować. W razie czego może uciec jak najszybciej z gabinetu.
-A o czym dokładnie?- Tsunade ledwo opanowała drżenie rąk. Była jednocześnie wściekła, ale i smutna.
-A więc powiem krótko. Powinnaś go wyrzucić z Wioski. Bądź co bądź, jest oprawcą jednego z sanninów Konohy. Stwarza zagrożenie dla mieszkańców. Zresztą widziałaś jego wczorajsze przedstawienie? Nie wiemy do czego jest zdolny!
-Nie mogę tego zrobić! Mimo jego czynów do nadal pojemnik Kyuubiego. Mam go wrzucić w ręce Akatsuki?
-Według raportów ANBU akcje Akatsuki ostatnio niemal się zatrzymały. Nie wykonują żadnych ruchów. Może sami się pozabijali!
-Mimo wszystko to zbyt duże ryzyko!
Drzwi do pokoju nagle znów się otworzyły, a wparował przez nie nie kto inny, a Naruto.
-Witam.- powiedział blondyn i od razu podszedł do Hokage nawet nie patrząc na Sasuke.
-Musisz to podpisać Tsunade-sama.
-Co to jest?
-Jako, że prawnie nie jestem w żadnej z drużyn to ty musisz podpisać zgodę na udział w egzaminie.
-Naruto usiądź. Wiesz, że biorą w nim udział dzieci. Jeśli coś im się stanie to...
-Nie jestem głupi Tsuande, żeby zabijać jakieś dzieciaki.
-Ale jesteś na tyle głupi ranić Hokage idioto!- krzyknął czarnowłosy.
-Uchiha. Pamiętaj żeby nie powiedzieć o kilka słów za dużo bo może się tak zdarzyć, że w ogóle nie będziesz mógł mówić- odpowiedział mu ze stoickim spokojem blondyn.
Mimo swojej potęgi, po plecach Sasuke przeszedł dreszcz.
-Spokój!- krzyknęła Hokage.-Uchiha wyjazd, a ty Uzumaki siadaj!
Sasuke spiorunował wzrokiem blondyna i wyszedł z gabinetu. Naruto zaś, usiadł w fotelu i zaczął przyglądać się Hokage.
-A teraz chciałbym z tobą porozmawiać w cztery oczy.
-Czego chcesz?
-Hmm jakby to powiedzieć, chce przeprowadzić pewną operację. Mogłabyś wezwać Kakashiego?
-Co ty planujesz Naruto?
15 minut później w gabinecie Hokage
Pukanie przerwało panująca w gabinecie ciszę.
-Wejść- w drzwiach nie stał kto inny jak Hatake Kakashi.
-Jestem, Tsunade-sama.
-Siadaj Kakashi. Naruto ma do ciebie sprawę.
-No więc Kakashi-sensei chciałbym porozmawiać o twoim Sharinganie.
-A o czym tu mówić?
-Opanowałeś już formę Mangekyo Sharingan prawda? Jak swoimi własnymi rękami zabiłeś niejaką Rin Nohare. Naprawdę ciekawa historia. Jednak ktoś przyglądał się całemu zajściu, które zresztą nie za bardzo mu się spodobało.
Kakashi lekko się zdenerwował. Zastanawiał się skąd chłopak wie o wszystkim. Jednak ciekawość wygrała.
-Tak to prawda. Mam jednak dwa pytania. Skąd to wszystko wiesz? Oraz kim był ten kto to widział?
-No więc wiem to wszystko ponieważ opowiedział mi o tym Madara Uchiha.
-Madara nie żyje Naruto! Zginął w pojedynku z moim dziadkiem.
-Więc mogę jedynie powiedzieć, że teraz nie żyje na pewno, a wraz z nim jego podopieczny. Teraz odpowiem na drugie pytanie Kakashiego. Osobą która wszytko widziała był Obito Uchiha, który również już nie żyje.
Kakashi nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Niemożliwe żeby Obito żył. Jednak patrząc na blondyna wiedział, że on nie kłamał.
-Przed śmiercią Obito powiedział, że tobie to się bardziej przyda, Kakashi-sensei.- Tu Naruto wstał, złożył jedną pieczęć, a na stole w kłebach dymu pojawiła się duża fiolka z wypełniona dziwnym niebieskawym płynem. Jeszcze dziwniejsze niż płyn była gałka oczna, która była w nim zanurzona. Oko zamiast zwykłej soczewki przeważnie brązowej lub niebieskiej miała ją czerwoną. A zamiast normalnej źrenicy, oko miało coś na kształt okręgu z trzema czarnymi łezkami.
-Czy to jest to o czym myślę?
-Tak, to jest sharingan Obito Uchihy. Drugi już masz Kakashi. To jest twój wybór sensei.
-Naruto, czyli to ty go zabiłeś?
-Musiałem. To on kierował Akatsuki.
-Czyli chcesz powiedzieć, że zabiłeś przywódcę Akatsuki?!- krzyknęła Tsunade.
-Nie Hokage-sama. Zabiłem całe Akatsuki. No więc Tsunade podpiszesz to?
-Więc twierdzisz, że zabiłeś całe Akatsuki?!
-Tak, ale czy możesz to podpisać?
-Jesteś niemożliwy Naruto.- Tsunade ze zmęczeniem spadła na fotel i podpisała dokument .
-No więc ja się już pożegnam. Pamiętaj sensei, że on chciałby żebyś miał to oko.- rzucił Naruto i wyszedł pośpiesznie do domu.
Bar Tengo
Bar Tengo. Pyszne jedzenie, dobra cena, przyjemna atmosfera. Jedne z wielu zalet tego lokalu dzięki którym uważano go za najlepszy w całej Wiosce. Przy jednym z licznie rozstawionych stołów siedziała słynna jedenastka z Konohy. Rozmawiali między sobą. Głownie o sprawach mniej ważnych. Jedynie Sasuke siedział z kamienną miną i do nikogo się nie odzywał. Sakura siedząca obok niego wiedziała, że nie ma po co się pytać o co mu chodzi. I tak by jej nic nie powiedział. Mimo wszystko ona go kochała, a on ją. Po powrocie do Wioski Sasuke, wiele osób wręcz znienawidziło Sakury. A wszystko dlatego, że stała się strasznie wrażliwa jeśli chodzi o rozmowy na temat jej ukochanego. Przez to nawet pokłóciła się z Ino oraz Ten Ten. Na początku nikt nie wierzył, że Sasuke się zmienił na dobre. Ale Sakura od razu pobiegła do niego z płaczem i wyznała mu miłość. Później gdy Uchiha robił wszytko żeby pokazać się w jak najlepszym świetle ta puszyła się jak paw. Jednak mimo tego, że Sasuke okazał się przyjazny dla Wioski i wszyscy się o tym przekonali Ino oraz Ten Ten nie pogodziły się z Sakurą. Tyle kłopotów o jedną osobę.
Naruto spokojnie szedł w stronę baru Tengo. Dopiero w świetle dnia zobaczył jak Konoha się zmieniła. Wiele budynków wzniosło się wysoko ponad inne. Kolorowe parki, po których spacerowali ludzie. Młodzi absolwenci biegali po dachach budynków śpiesząc się na place treningowe aby jak najlepiej przygotować się do egzaminu na chunina. Decydował on o ich randze. Ehh kompletna strata czasu. Ale musi dostać lepszą rangę. Cholerne prawo. Gdyby mógł zrezygnowałby z bycia shinobi.
Blondyn zatrzymał się przed drzwiami do baru. Otworzył je. Od razu przywitały go gwary i śmiechy dochodzące z wewnątrz. Zobaczył stolik z jego towarzyszami z Akademii. Spokojnie podszedł i usiadł koło Hinaty oraz Sakury co niezbyt spodobało się Sasuke. Z momentem zajęcia swojego miejsca przez Naruto wszelkie rozmowy ucichły.
-Cześć- rzucił blondyn patrząc na każdego z osobna.- no więc jak chcecie się czegoś dowiedzieć to pytajcie
-No więc Naruto, ty naprawdę zabiłeś...
-Tak- blondyn nawet nie dał możliwości dokończenia zdania Kibie.
Przez kilka minut nikt się nie odzywał.
-Ehh widzę, że nie za bardzo chce wam się rozmawiać co?- rzucił Naruto
Sasuke wstał, wyją katanę i wymierzył ją w blondyna.
-Jak możemy rozmawiać z mordercą?! Poza tym jesteś demonem! Ciesz się, że jeszcze żyjesz! Jesteś na naszej łasce, rozumiesz to?! - wszyscy zaczęli przyglądać się Sasuke z wyraźnym zdziwieniem jednak na słowa o demonie wzrok wszystkich padł na blondyna, który jak gdyby nigdy nic jadł spokojnie udon jakby nie zdając sobie sprawy, że tuż przed jego głową wisi ostrze Uchihy. Naruto skończył swoje danie i wstał żeby spojrzeć prosto w oczy Sasuke.
-Jesteś głupi Sasuke. Jeśli wiesz, że jestem demonem, to powiedziała ci o tym Hokage. Powierzyła ci tajemnice a ty ją wygadałeś? Brawo dla najlepszego jonina w Wiosce.- Sasuke skrzywił się i już miał coś powiedzieć blondynowi gdy ten dotknął czubkiem palca końcówki katany, która zaczęła się topić.
-Następnym razem nie radzę ci w jakikolwiek sposób grozić mi. Nie zrób takiego samego błędu jak twój starszy braciszek.- powiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy i wyszedł z baru.
Sasuke z dziwnym wyrazem na twarzy, również wybiegł z lokalu i prawdopodobnie pobiegł do Hokage. Ci co zostali w barze mieli różne myśli, które głownie krążyły wokół Naruto jako demona. Niektórzy nawet nie wiedzieli o jakiego demona chodzi. O tym, że Naruto był jinchuriki wiedział jedynie Shikamaru oraz Sasuke.
-Ehh Naruto stał się jeszcze bardziej kłopotliwy niż kiedyś. Ja się zbieram, a wy róbcie co chcecie.
Z całej jedenastki została ósemka. Hinata nie wiedziała co ma rozumieć przez to, że blondyn jest demonem. Pomyślała, że najlepszym rozwiązaniem będzie zapytanie się o to Naruto.
-Ja już też pójdę- powiedziała Hinata i wyszła z baru.
Kiba stał lekko zdezorientowany i wpatrywał się w ścianę.
-Cy ktoś mógłby mi powiedzieć o co tu w ogóle chodzi?- jednak powiedział to do siebie ponieważ nie było już tutaj nikogo z jego przyjaciół.
Hinata biegła jedną z ulic Wioski Liścia. Według relacji przechodni jakiś blond włosy chłopak szedł tędy w stronę cmentarza. Hinata powoli dobiegała do, jak się domyślała celu Naruto. W końcu zobaczyła przed sobą blondyna właśnie przechodzącego przez bramę cmentarną.
-Hejj! Naruto!
Blondyn odwrócił się i zobaczył biegnącą Hinate.
-Myślałam, że cię nie dogonię- wysapała stojąca przed nim dziewczyna
-Czego chcesz Hinata?
-Chciałabym porozmawiać.
-A o czym jeśli mogę wiedzieć?
-O tym co powiedział Sasuke.
-A czego tu nie rozumiesz?
-Noo może tego dlaczego nazwał cie demonem?
-No więc zaraz po urodzeniu zapieczętowano we mnie Kyuubiego. I głównie dlatego Sasuke nazwał mnie demonem. Dotychczas tylko nieliczni o tym wiedzieli.
Hinata nie wiedziała co powiedzieć. Nie spodziewała, że w Naruto może być demon. Mimo wszystko nie bała się go.
-Może i masz w sobie demona, ale nadal jesteś Uzumaki Naruto.
-Proszę, proszę. Jednak nie tylko ja się zmieniłem- powiedział blondyn z trochę szyderczym uśmiechem na ustach.
Hinata lekko zarumieniła się, ale wytrzymała spojrzenie blondyna. Właśnie dotarli pod pomnik bohaterów Wioski. Gy Naruto oglądał pomnik, dziewczyna przyjrzała się otaczającej ją scenerii. Nigdy nie bywała tutaj. Na cmentarz przychodziła tylko na grób matki, który znajdował się kompletnie gdzie indziej. Jednak Hinata nie wiedziała, że ktoś się ukrywa tuż za pobliskim drzewem.
-Więc w końcu się pokazałeś Kabuto- krzyknął blondyn, a zakapturzona postać wystąpiła zza pnia starego dębu.
-Jak na klan Uzumakich przystało, Naruto-kun.
Hinata kojarzyła postać stojąca przed nią. Już miała pytać się o tego Kabuto blondyna gdy nagle Naruto staną za nią, rzucił tylko krótkie ,,przepraszam,, i uderzył ją w potylice, a ta runęła na ziemie.
Szaro włosy jedynie uśmiechnął się.
-Ten czas niedługo nadejdzie Naruto-kun. Już niedługo się zacznie. Dzień, w którym to znowu się zdarzy- Kabuto uśmiechnął się i znikną w kłębach dymu.
Naruto przez chwilę stał w miejscu myśląc o nadchodzącym wydarzeniu, o którym powiedział mu Kabuto. Mam nadzieje, że zdążę wszystko załatwić na czas. Jak nie zdążę to raczej ciężko będzie odbudować tą Wioskę. Dopiero teraz spojrzał na leżąca Hinate. Pomyślał o całym spotkaniu w barze Tengo. Nikt z nich nawet nie zamienił z nim słowa o normalnych tematach, oprócz niej.
-A ty, z tych całych moim ,,przyjaciół,, jesteś najgorsza, Hinato Hyuuga.
Zarzucił sobie, dość brutalnie dziewczynę na bark i udał się w kierunku rezydencji Klanu Hyuuga.
Komentujcie, krytykujcie, dawajcie swoje pomysły. Liczę na was :) Kolejny rozdział sam nie wiem kiedy, ale na pewno szybciej niż ten.
Hinata nie wiedziała co powiedzieć. Nie spodziewała, że w Naruto może być demon. Mimo wszystko nie bała się go.
-Może i masz w sobie demona, ale nadal jesteś Uzumaki Naruto.
-Proszę, proszę. Jednak nie tylko ja się zmieniłem- powiedział blondyn z trochę szyderczym uśmiechem na ustach.
Hinata lekko zarumieniła się, ale wytrzymała spojrzenie blondyna. Właśnie dotarli pod pomnik bohaterów Wioski. Gy Naruto oglądał pomnik, dziewczyna przyjrzała się otaczającej ją scenerii. Nigdy nie bywała tutaj. Na cmentarz przychodziła tylko na grób matki, który znajdował się kompletnie gdzie indziej. Jednak Hinata nie wiedziała, że ktoś się ukrywa tuż za pobliskim drzewem.
-Więc w końcu się pokazałeś Kabuto- krzyknął blondyn, a zakapturzona postać wystąpiła zza pnia starego dębu.
-Jak na klan Uzumakich przystało, Naruto-kun.
Hinata kojarzyła postać stojąca przed nią. Już miała pytać się o tego Kabuto blondyna gdy nagle Naruto staną za nią, rzucił tylko krótkie ,,przepraszam,, i uderzył ją w potylice, a ta runęła na ziemie.
Szaro włosy jedynie uśmiechnął się.
-Ten czas niedługo nadejdzie Naruto-kun. Już niedługo się zacznie. Dzień, w którym to znowu się zdarzy- Kabuto uśmiechnął się i znikną w kłębach dymu.
Naruto przez chwilę stał w miejscu myśląc o nadchodzącym wydarzeniu, o którym powiedział mu Kabuto. Mam nadzieje, że zdążę wszystko załatwić na czas. Jak nie zdążę to raczej ciężko będzie odbudować tą Wioskę. Dopiero teraz spojrzał na leżąca Hinate. Pomyślał o całym spotkaniu w barze Tengo. Nikt z nich nawet nie zamienił z nim słowa o normalnych tematach, oprócz niej.
-A ty, z tych całych moim ,,przyjaciół,, jesteś najgorsza, Hinato Hyuuga.
Zarzucił sobie, dość brutalnie dziewczynę na bark i udał się w kierunku rezydencji Klanu Hyuuga.
Komentujcie, krytykujcie, dawajcie swoje pomysły. Liczę na was :) Kolejny rozdział sam nie wiem kiedy, ale na pewno szybciej niż ten.
wtorek, 19 stycznia 2016
Rozdział 3
Witamy w domu?
Dwie osoby siedziały spokojnie w fotelach w gabinecie Hokage Wioski Liścia. Był on wyposażony w wielkie dębowe biurko (widocznie podniszczone) oraz trzy fotele oprawione w czerwoną skórę. Ścianę przyozdabiały portrety zmarłych już poprzedników Tsunade. W jednym z foteli siedział rozwalony jakby nic go nie obchodziło blond włosy mężczyzna, na oko dwudziestoletni ubrany podobnie jak ANBU tylko on nie nosił żadnych masek. Za biurkiem z głową opartą na dłoniach siedziała zajmująca stanowisko piątego Hokage, sanninka Tsunade.
-A więc to prawda, że Jiraiya nie żyje?
-Tak i nawet znam jego oprawcę.
-Kim on jest?!- krzyknęła Tsunade gwałtownie wstając i wywracając jej fotel.
-Spokojnie Tsunade. Chciałbym ogłosić to wszystkim z mojego rocznika z Akademii oraz kilku Joninom. Zgodzisz się? Chcę aby wszyscy usłyszeli to co mam do powiedzenia.
-Dobra, zaraz wyśle kogoś aby się tu zjawili.
15 minut później w gabinecie Hokage
Do drzwi gabinetu rozległo się pukanie.
-Wejść!- Krzyknęła Tsunade po czym do pokoju zaczęli wchodzić shinobi Wioski Liścia tj. Neji, Rock Lee, Ten Ten, Might Guy, Shikamaru, Choji, Ino, Asuma, Kiba, Shino, Hinata, Sakura, Sasuke, oraz Kakashi Hatake. Wszyscy ustawili się w rzędzie po czym chórem powiedzieli.
-Wzywałaś Tsunade-sama.
-Tak chciałabym abyście kogoś przywitali.
Wszyscy jak na komendę spojrzeli na ustawiony do nich tyłem fotel. Zobaczyli tylko blond czuprynę wystającą znad oparcia. Nagle postać siedząca w fotelu wstała i obróciła się do nich przodem tak, że mogli zobaczy twarz oraz sylwetkę nieznajomego. Prawie wszyscy nie zareagowali w ogóle. Jedynie Kakashi i Hinata poznali kim jest obcy. Siwowłosy shinobi podszedł do blondyna i uścisną mu dłoń po czym wrócił na swoje miejsce nic nie mówiąc. Następnie do mężczyzny podeszła Hinata i wyciągnęła rękę w geście przywitania. Naruto zmierzył ją swoim zimnym jak lód wzrokiem. Wyrosła z niej piękna dziewczyna. Szkoda, że już jest za późno. Hinata pod tym spojrzeniem zarumieniła się. Zauważyła, że jego wzrok się zmienił. Blondyn uścisną dłoń dziewczyny i spojrzał na osoby stojące za plecami Hinaty. Nikt oprócz nich go nie poznał.
-Witaj w domu Naruto-kun.- dopowiedziała Hinata.
Wszyscy momentalnie zrozumieli kim jest osoba stojąca przed nimi. Był to Uzumaki Naruto z Wioski Liścia. Ten niezdarny, głupkowaty blond włosy chłopak, który umiał tylko krzyczeć, że zostanie Hokage. Jednak osoba, która stała przed nimi znacznie różniła się od starego Naruto.Wysoki na ok. 1.80 metra, z krótko przystrzyżonymi blond włosami, kamienna twarzą oraz mogącym zamrozić spojrzeniem, wzbudzał strach nawet w potężnych wojownikach ninja. Pierwszy z transu wybrnął Shikamaru i podszedł do blondyna
-Witaj Naruto. Dawno cię tutaj nie było- powiedział ze swoim znudzonym wyrazem twarz.
-Dzięki Shikamaru. Jednak nie jestem tutaj żeby się z wami witać. Wiem, że nie wszystkich za bardzo obchodzi mój powrót. Szczerze to wy mnie też za bardzo nie interesujecie. Chce wam tylko powiedzieć o mordercy Jiraiyi i wyjść stąd jak najszybciej. Poza tym, Tsunade moje mieszkanie jest nadal puste?
-Tak jest puste. Ja mam klucze. Jednak powróćmy do tematu. Kto to jest?
-No więc, to ja zabiłem Jiraiye. Ja jestem mordercą.
W gabinecie zapadła cisza. Pierwsza przerwała ją Tsunade, którą targały dreszcze.
-Czy to prawda? Czy to ty go zabiłeś?!
-Tak- odrzekł spokojnym głosem jakby mówił o codziennych sprawach.
-Ty gówniarzu!- krzyknęła Hokage po czym ze swoją zabójczo silną pięścią doskoczyła do niego z zamiarem uderzenia. Blondyn jednak stał niewzruszony w miejscu. Gdy w jego stronę leciała pięść Tsunade, ten jak gdyby nic złapał rękę Hokage w nadgarstku tuż przed swoją twarzą i ze stoickim spokojem złamał ją jedynie zaciskając dłoń ja ręce kobiety. Wszyscy w gabinecie wstrzymali oddech. Nie wiedzieli co mają zrobić. Jak na komendę ci bardziej rozgarnięci wyjęli kunaie z kabury. Sasuke wyją swoją katanę z dziwnym jak na niego uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie próbujcie mnie atakować. Ja się jedynie broniłem. I tak cieszcie się, że nie wyrządziłem jej poważniejszej krzywdy- Naruto podszedł do biurka, zabrał z niego klucze wyjęte przez Tsunade i wyszedł spokojnie z gabinetu. Pierwsza ożyła Sakura, która podbiegła do swojej mistrzyni i od razu przeszła do leczenia jej urazu.
-Hej hej co to miało być?!- krzyknął Kiba, który mimo upływu czasu nadal nie wiedział co się właśnie stało.
-Naruto-kun nie mógł zabić Jiraiyi. To nie możliwe!
-Hinata, Naruto się zmienił. Może ten trening to był jednak zły pomysł?- powiedział Kakashi
-Musicie się z nim spotkać i dowiedzieć się od niego jak najwięcej. Powiedzcie, że chcecie pogadać po jego tak długiej nieobecności. Najlepiej wyjdźcie z nim do baru czy coś.
-To dobry pomysł Asuma.
-Użyjcie swojej siły młodości i zróbcie to! To wasza nowa misja!
-Tak jest Guy-sensei!- krzyknął od razu Lee
-Hokage-sama co z tą ręką?
-Spokojnie Neji taka rana nie mogła zagrozić mistrzyni. Mimo wszystko jak on mógł to zrobić Tsunade-sama?
-Nie mam pojęcia. Niestety w pewnym sensie to też moja wina bo nie mogłam utrzymać emocji na szali. Jak mogłam być taka głupia. Poza tym widzieliście jak on to zrobił?
-On tylko zacisnął dłoń. To jest w ogóle możliwe?
-Kurenai nadal nie wiemy co robił przez te 7 lat. W końcu to kupa czasu.
-Mógł znacznie przybrać na sile, ale takie coś jest niemożliwe!- powiedział Kakashi
-Najgorsze jest to, że będzie musiał przystąpić do egazminu na chunina.
-Że co?! Mistrzyni to szaleństwo.
-To nie jest szaleństwo Sakura. Takie jest prawo, a ja już mam przewalone u starszyzny. Będę musiała z nim porozmawiać o tym. Że musi się ograniczać. Inaczej może zabić innych uczestników.
-Te dzieciaki mają po 12 lat do cholery, nie możemy jakoś inaczej tego rozwiązać?
-Asuma! Panuj nad językiem! Dobra dajcie mi spokój na dzisiaj. Wszyscy jazda stąd! A ty Shizune przynieś mi tą cholerną Sake!
Jak powiedziała tak wszyscy uczestnicy tego dosyć zaskakującego spotkania rozeszli się do swoich domów.
-Widzę, że tutaj nic się nie zmieniło. Zapyziała buda. Będę musiał kupić sobie coś nowego. I jeszcze przez ten incydent z Tsunade zrobiłem się głodny. Ehh nie pozostaje mi nic innego jak odwiedzić mój drugi dom.
Bar Ichiraku Ramen o tej porze nadal tętnił życiem. Był popularny na całą Wioskę Liścia przez swój idealny smak oraz rozsądną cenę. Naruto widział z daleka, że będzie problem z miejscem. Szedł przez ulicę w samych spodniach i koszulce z krótkim rękawkiem. Wszyscy zdziwieni oglądali się za nim. Nikt go nie rozpoznał. Wszelkie dziewczyny na jakie by nie spojrzał rumieniły się i odwracały wzrok. Przeciwieństwem byli mężczyźni, którzy patrzyli na niego dosyć złowrogim wzrokiem dopóki , ten nie obdarzył ich tym samym. Wtedy natychmiast się odwracali z wyraźnym strachem wymalowanym na twarzy. Oglądając nowe budynki które powstały w Wiosce podczas jego nieobecności przypadkowo zderzył się ze jakimś mężczyzną.
-Przepraszam najmocniej zagapiłem się.
-Nic się nie stało chło... Naruto! Chłopie kupę lat cię nie widziałem.
Blondyn omiótł wzrokiem stojącego przed nim mężczyznę. Nagle przypomniał sobie kto przed nim stoi.
-Iruka-sensei. Miło pana widzieć.
-Chodź Naruto postawię co ramen z okazji powrotu do domu.
-Dzięki.
Weszli do baru siadając przy ladzie.
-Panie Teuchi, dwa razy duże porcję tego co zawsze.
-Nie wierzę. Mój klient numer 1 powrócił! Ramen na koszt firmy!
-Więc tutaj też się nic nie zmieniło. Ten sam bar, to samo danie, ci sami klienci, ten sam kucharz. Ten cholerny świat stoi w miejscu. W pewnym sensie Obito miał racje. Szkoda, że go zabiłem. Wydawał się całkiem spoko. I jeszcze ten cyrk z Madarą. Dobrze że to już koniec- powiedział w myślach Naruto.
-Coś się stało Naruto? Może nie jesteś głodny?
-Przepraszam Iruka-sensei, zamyśliłem się.
-Zmieniłeś się. Nie tylko z wyglądu, dorosłeś. Cieszę się, że cie znowu widzę.
-Właśnie Iruka-sensei można jeszcze dostać wniosek zgłoszeniowy do egazminu na chunina? Mam 20 lat a nadal rangę genina.
-Myślę, że się jakiś znajdzie. Wpadnij jutro do akademii to może nauczysz czegoś młode pokolenie shinobi.
Jedli Ramen w ciszy.
-Dobrze przyjdę na pewno. Ja już pójdę. Dobranoc Iruka-sensei.
-Nawzajem chłopcze.
Umino dokończył swoją porcję i podążał w stronę swojego domu. Nagle zauważył postać w płaszczu na dachu pobliskiego budynku. Przetarł ze zdziwienia i jeszcze raz spojrzał na pobliski dach, jednak nikogo już tam nie było.
Naruto z rękoma w kieszeni wracam powoli do swojego mieszkania. Nagle wyczuł, że ktoś go śledzi. Wiedział te, że prawdopodobnie zaatakuje go od tyłu. Skręcił nagle w pustą uliczkę, aby nikt nie oglądał całego zajścia. Przyśpieszył, czekając na atak. Poczuł już ruch za jego plecami. Gwałtownie obrócił się i złapał przeciwnika za szyję powoli zaciskając dłoń aby wróg nie mógł głośno krzyczeć. Spojrzał osobę, którą właśnie dusił. Był to może 17 letni chłopak z niebieskim szalem i brązowymi oczami, które przerażeniem wpatrywały się w jego błękitne oczy. Naruto puścił chłopaka,który upadł na ziemie i zaczął gwałtownie kaszleć. Naruto podniósł wzrok na pozostałą dwójkę stojącą za swoim kolegą. Oni natychmiast odwrócili wzrok.
-Konohamaru. Jak niemiło cię widzieć. Wiesz, że mogłem Cie zabić? Pomyśl zanim coś zrobisz, choć wiem, że to dla ciebie trudne- powiedział blondyn po czym odwrócił się i kontynuował swoją wędrówkę do domu.
-Hej Konohamaru wszystko w porządku?
-Taa Moegi nie musisz się martwić. Może to nie był Naruto? Będę musiał jutro pogadać z Tsuande-sama.
Po powrocie do mieszkania, Naruto poszedł od razu pod prysznic. Chciał zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Po skończeniu pomyślał, że pójdzie spać jednak dzwonek do drzwi mu w tym przeszkodził.
-Jeśli to znowu ten dzieciak to tym razem go zabije.
Wstał z łóżka w samych bokserkach i poszedł otworzyć jakże niechcianemu gościowi.
Hinata stała pod drzwiami do mieszkania Naruto.
-Dlaczego właśnie ja muszę go zapraszać na ten wypad do baru.-Stała chwilę pod drzwiami- Może nikogo nie ma- Już miała odchodzić gdy usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Drzwi otworzyły się przed nią szeroko, a nich stał prawie nagi Naruto.
-Hinata Hyuuga. Czego chcesz?
-Mój dobry boże. Tylko nie zemdlej Hinata. Jesteś silna. Ale on tak bosko wygląda. Dam radę! Wytrzymam!- Hinata toczyła spór ze swoimi uczuciami względem blondyna.
-Hej Naruto-kun. Jutro robimy wypad do jednego z najlepszych barów w Wiosce Liścia. Może wybrałbyś się z nami. Dawno Cię nie widzieliśmy.
-Niech zgadnę. Któryś jonin powiedział wam żebyście wyciągnęli ze mnie jak najwięcej informacji, tylko tak żebym się się nie domyślił. Zgadłem?
-Nie, Naruto to nie tak, po prostu chcieliśmy spędzić z tobą trochę czasu razem, jak kiedyś.
-Nie rozśmieszaj mnie Hinata. Po tym przedstawieniu część z was boi się mnie, pozostali są zszokowani, albo czują do mnie odrazę. Nie jestem głupi! Mimo wszystko przyjdę. Tylko gdzie i kiedy?
Hinate potocznie mówiąc zamurowało. Nigdy nie spodziewała by się takiego zachowania u tego chłopaka. Widać było że ten trening zmienił go w zupełnie inną osobę.
-O 11 w barze Tengo na ulicy Hashiramy.
-Dobra będę tam.
-Ja już będę szła. Dobranoc Naruto.
-Dobranoc Hinata.
Naruto zamknął drzwi i wrócił do swojego łóżka.
-Nadal mnie kocha. To może być trochę kłopotliwe w przyszłości.
-To ją spław dzieciaku tak jak te wszystkie inne panienki, które lgnął do ciebie jak ćmy do światła- podpowiedział mu basowy głos.
-Ona jest inna. Może będę miał okazję do niezłej zabawy- powiedział blondyn z szatańskim uśmiechem na ustach.
-Wiesz Naruto czasami jesteś gorszy niż ja.
-Zamknij się już bo chce spać. No od razu lepiej. Hmm spotkanie z przyjaciółmi. Zobaczymy jak to wszystko rozegra Sasuke. Chciałbym żeby dał się zabić bez walki. Ale o tym pomyśle jutro.
Blondyn zamknął oczy aby pogrążyć w się w jakże cudownym śnie.
Kolejny rozdział napisany. Jest chyba dłuższy. Jak chcecie jeszcze dłuższe to piszcie. Liczę na jakieś oceny :) Jak zobaczycie jakieś błędy to pokażcie, a je poprawie.
-Witaj w domu Naruto-kun.- dopowiedziała Hinata.
Wszyscy momentalnie zrozumieli kim jest osoba stojąca przed nimi. Był to Uzumaki Naruto z Wioski Liścia. Ten niezdarny, głupkowaty blond włosy chłopak, który umiał tylko krzyczeć, że zostanie Hokage. Jednak osoba, która stała przed nimi znacznie różniła się od starego Naruto.Wysoki na ok. 1.80 metra, z krótko przystrzyżonymi blond włosami, kamienna twarzą oraz mogącym zamrozić spojrzeniem, wzbudzał strach nawet w potężnych wojownikach ninja. Pierwszy z transu wybrnął Shikamaru i podszedł do blondyna
-Witaj Naruto. Dawno cię tutaj nie było- powiedział ze swoim znudzonym wyrazem twarz.
-Dzięki Shikamaru. Jednak nie jestem tutaj żeby się z wami witać. Wiem, że nie wszystkich za bardzo obchodzi mój powrót. Szczerze to wy mnie też za bardzo nie interesujecie. Chce wam tylko powiedzieć o mordercy Jiraiyi i wyjść stąd jak najszybciej. Poza tym, Tsunade moje mieszkanie jest nadal puste?
-Tak jest puste. Ja mam klucze. Jednak powróćmy do tematu. Kto to jest?
-No więc, to ja zabiłem Jiraiye. Ja jestem mordercą.
W gabinecie zapadła cisza. Pierwsza przerwała ją Tsunade, którą targały dreszcze.
-Czy to prawda? Czy to ty go zabiłeś?!
-Tak- odrzekł spokojnym głosem jakby mówił o codziennych sprawach.
-Ty gówniarzu!- krzyknęła Hokage po czym ze swoją zabójczo silną pięścią doskoczyła do niego z zamiarem uderzenia. Blondyn jednak stał niewzruszony w miejscu. Gdy w jego stronę leciała pięść Tsunade, ten jak gdyby nic złapał rękę Hokage w nadgarstku tuż przed swoją twarzą i ze stoickim spokojem złamał ją jedynie zaciskając dłoń ja ręce kobiety. Wszyscy w gabinecie wstrzymali oddech. Nie wiedzieli co mają zrobić. Jak na komendę ci bardziej rozgarnięci wyjęli kunaie z kabury. Sasuke wyją swoją katanę z dziwnym jak na niego uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie próbujcie mnie atakować. Ja się jedynie broniłem. I tak cieszcie się, że nie wyrządziłem jej poważniejszej krzywdy- Naruto podszedł do biurka, zabrał z niego klucze wyjęte przez Tsunade i wyszedł spokojnie z gabinetu. Pierwsza ożyła Sakura, która podbiegła do swojej mistrzyni i od razu przeszła do leczenia jej urazu.
-Hej hej co to miało być?!- krzyknął Kiba, który mimo upływu czasu nadal nie wiedział co się właśnie stało.
-Naruto-kun nie mógł zabić Jiraiyi. To nie możliwe!
-Hinata, Naruto się zmienił. Może ten trening to był jednak zły pomysł?- powiedział Kakashi
-Musicie się z nim spotkać i dowiedzieć się od niego jak najwięcej. Powiedzcie, że chcecie pogadać po jego tak długiej nieobecności. Najlepiej wyjdźcie z nim do baru czy coś.
-To dobry pomysł Asuma.
-Użyjcie swojej siły młodości i zróbcie to! To wasza nowa misja!
-Tak jest Guy-sensei!- krzyknął od razu Lee
-Hokage-sama co z tą ręką?
-Spokojnie Neji taka rana nie mogła zagrozić mistrzyni. Mimo wszystko jak on mógł to zrobić Tsunade-sama?
-Nie mam pojęcia. Niestety w pewnym sensie to też moja wina bo nie mogłam utrzymać emocji na szali. Jak mogłam być taka głupia. Poza tym widzieliście jak on to zrobił?
-On tylko zacisnął dłoń. To jest w ogóle możliwe?
-Kurenai nadal nie wiemy co robił przez te 7 lat. W końcu to kupa czasu.
-Mógł znacznie przybrać na sile, ale takie coś jest niemożliwe!- powiedział Kakashi
-Najgorsze jest to, że będzie musiał przystąpić do egazminu na chunina.
-Że co?! Mistrzyni to szaleństwo.
-To nie jest szaleństwo Sakura. Takie jest prawo, a ja już mam przewalone u starszyzny. Będę musiała z nim porozmawiać o tym. Że musi się ograniczać. Inaczej może zabić innych uczestników.
-Te dzieciaki mają po 12 lat do cholery, nie możemy jakoś inaczej tego rozwiązać?
-Asuma! Panuj nad językiem! Dobra dajcie mi spokój na dzisiaj. Wszyscy jazda stąd! A ty Shizune przynieś mi tą cholerną Sake!
Jak powiedziała tak wszyscy uczestnicy tego dosyć zaskakującego spotkania rozeszli się do swoich domów.
Mieszkanie Naruto
-Widzę, że tutaj nic się nie zmieniło. Zapyziała buda. Będę musiał kupić sobie coś nowego. I jeszcze przez ten incydent z Tsunade zrobiłem się głodny. Ehh nie pozostaje mi nic innego jak odwiedzić mój drugi dom.
Bar Ichiraku Ramen o tej porze nadal tętnił życiem. Był popularny na całą Wioskę Liścia przez swój idealny smak oraz rozsądną cenę. Naruto widział z daleka, że będzie problem z miejscem. Szedł przez ulicę w samych spodniach i koszulce z krótkim rękawkiem. Wszyscy zdziwieni oglądali się za nim. Nikt go nie rozpoznał. Wszelkie dziewczyny na jakie by nie spojrzał rumieniły się i odwracały wzrok. Przeciwieństwem byli mężczyźni, którzy patrzyli na niego dosyć złowrogim wzrokiem dopóki , ten nie obdarzył ich tym samym. Wtedy natychmiast się odwracali z wyraźnym strachem wymalowanym na twarzy. Oglądając nowe budynki które powstały w Wiosce podczas jego nieobecności przypadkowo zderzył się ze jakimś mężczyzną.
-Przepraszam najmocniej zagapiłem się.
-Nic się nie stało chło... Naruto! Chłopie kupę lat cię nie widziałem.
Blondyn omiótł wzrokiem stojącego przed nim mężczyznę. Nagle przypomniał sobie kto przed nim stoi.
-Iruka-sensei. Miło pana widzieć.
-Chodź Naruto postawię co ramen z okazji powrotu do domu.
-Dzięki.
Weszli do baru siadając przy ladzie.
-Panie Teuchi, dwa razy duże porcję tego co zawsze.
-Nie wierzę. Mój klient numer 1 powrócił! Ramen na koszt firmy!
-Więc tutaj też się nic nie zmieniło. Ten sam bar, to samo danie, ci sami klienci, ten sam kucharz. Ten cholerny świat stoi w miejscu. W pewnym sensie Obito miał racje. Szkoda, że go zabiłem. Wydawał się całkiem spoko. I jeszcze ten cyrk z Madarą. Dobrze że to już koniec- powiedział w myślach Naruto.
-Coś się stało Naruto? Może nie jesteś głodny?
-Przepraszam Iruka-sensei, zamyśliłem się.
-Zmieniłeś się. Nie tylko z wyglądu, dorosłeś. Cieszę się, że cie znowu widzę.
-Właśnie Iruka-sensei można jeszcze dostać wniosek zgłoszeniowy do egazminu na chunina? Mam 20 lat a nadal rangę genina.
-Myślę, że się jakiś znajdzie. Wpadnij jutro do akademii to może nauczysz czegoś młode pokolenie shinobi.
Jedli Ramen w ciszy.
-Dobrze przyjdę na pewno. Ja już pójdę. Dobranoc Iruka-sensei.
-Nawzajem chłopcze.
Umino dokończył swoją porcję i podążał w stronę swojego domu. Nagle zauważył postać w płaszczu na dachu pobliskiego budynku. Przetarł ze zdziwienia i jeszcze raz spojrzał na pobliski dach, jednak nikogo już tam nie było.
Naruto z rękoma w kieszeni wracam powoli do swojego mieszkania. Nagle wyczuł, że ktoś go śledzi. Wiedział te, że prawdopodobnie zaatakuje go od tyłu. Skręcił nagle w pustą uliczkę, aby nikt nie oglądał całego zajścia. Przyśpieszył, czekając na atak. Poczuł już ruch za jego plecami. Gwałtownie obrócił się i złapał przeciwnika za szyję powoli zaciskając dłoń aby wróg nie mógł głośno krzyczeć. Spojrzał osobę, którą właśnie dusił. Był to może 17 letni chłopak z niebieskim szalem i brązowymi oczami, które przerażeniem wpatrywały się w jego błękitne oczy. Naruto puścił chłopaka,który upadł na ziemie i zaczął gwałtownie kaszleć. Naruto podniósł wzrok na pozostałą dwójkę stojącą za swoim kolegą. Oni natychmiast odwrócili wzrok.
-Konohamaru. Jak niemiło cię widzieć. Wiesz, że mogłem Cie zabić? Pomyśl zanim coś zrobisz, choć wiem, że to dla ciebie trudne- powiedział blondyn po czym odwrócił się i kontynuował swoją wędrówkę do domu.
-Hej Konohamaru wszystko w porządku?
-Taa Moegi nie musisz się martwić. Może to nie był Naruto? Będę musiał jutro pogadać z Tsuande-sama.
Po powrocie do mieszkania, Naruto poszedł od razu pod prysznic. Chciał zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Po skończeniu pomyślał, że pójdzie spać jednak dzwonek do drzwi mu w tym przeszkodził.
-Jeśli to znowu ten dzieciak to tym razem go zabije.
Wstał z łóżka w samych bokserkach i poszedł otworzyć jakże niechcianemu gościowi.
Hinata stała pod drzwiami do mieszkania Naruto.
-Dlaczego właśnie ja muszę go zapraszać na ten wypad do baru.-Stała chwilę pod drzwiami- Może nikogo nie ma- Już miała odchodzić gdy usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Drzwi otworzyły się przed nią szeroko, a nich stał prawie nagi Naruto.
-Hinata Hyuuga. Czego chcesz?
-Mój dobry boże. Tylko nie zemdlej Hinata. Jesteś silna. Ale on tak bosko wygląda. Dam radę! Wytrzymam!- Hinata toczyła spór ze swoimi uczuciami względem blondyna.
-Hej Naruto-kun. Jutro robimy wypad do jednego z najlepszych barów w Wiosce Liścia. Może wybrałbyś się z nami. Dawno Cię nie widzieliśmy.
-Niech zgadnę. Któryś jonin powiedział wam żebyście wyciągnęli ze mnie jak najwięcej informacji, tylko tak żebym się się nie domyślił. Zgadłem?
-Nie, Naruto to nie tak, po prostu chcieliśmy spędzić z tobą trochę czasu razem, jak kiedyś.
-Nie rozśmieszaj mnie Hinata. Po tym przedstawieniu część z was boi się mnie, pozostali są zszokowani, albo czują do mnie odrazę. Nie jestem głupi! Mimo wszystko przyjdę. Tylko gdzie i kiedy?
Hinate potocznie mówiąc zamurowało. Nigdy nie spodziewała by się takiego zachowania u tego chłopaka. Widać było że ten trening zmienił go w zupełnie inną osobę.
-O 11 w barze Tengo na ulicy Hashiramy.
-Dobra będę tam.
-Ja już będę szła. Dobranoc Naruto.
-Dobranoc Hinata.
Naruto zamknął drzwi i wrócił do swojego łóżka.
-Nadal mnie kocha. To może być trochę kłopotliwe w przyszłości.
-To ją spław dzieciaku tak jak te wszystkie inne panienki, które lgnął do ciebie jak ćmy do światła- podpowiedział mu basowy głos.
-Ona jest inna. Może będę miał okazję do niezłej zabawy- powiedział blondyn z szatańskim uśmiechem na ustach.
-Wiesz Naruto czasami jesteś gorszy niż ja.
-Zamknij się już bo chce spać. No od razu lepiej. Hmm spotkanie z przyjaciółmi. Zobaczymy jak to wszystko rozegra Sasuke. Chciałbym żeby dał się zabić bez walki. Ale o tym pomyśle jutro.
Blondyn zamknął oczy aby pogrążyć w się w jakże cudownym śnie.
Kolejny rozdział napisany. Jest chyba dłuższy. Jak chcecie jeszcze dłuższe to piszcie. Liczę na jakieś oceny :) Jak zobaczycie jakieś błędy to pokażcie, a je poprawie.
poniedziałek, 18 stycznia 2016
Rozdział 2
Wiadomość/ Powrót Mordercy
Ukryta Wioska Liścia jak o tej porze roku tętniła życiem. Minęło już 4 lata od efektywnego powrotu Sasuke Uchihy do domu. Potężny shinobi, który zabił legendarnego sannina Orochimaru oraz jego pomocnika Kabuto stał się w pewnym sensie bohaterem oraz wzorem do naśladowania dla wszystkich wojowników. Przez wielu uważany za jednego z najsilniejszych shinobi w wiosce. Dzisiejszego dnia mijała jeszcze inna, dosyć ponura rocznica. Dokładnie 7 lat temu Naruto Uzumaki wraz z Żabim Mędrcem wyruszyli na wspólny trening, a 4 lata temu, w ten sam przyszła wiadomość która wstrząsnęła całą Wioską Liścia.
4 lata temu w gabinecie wielmożnej Tsunade
-Shizune, błagam cię. To tylko jedna czarka Sake. Wiesz, że na trzeźwo ciężko ogarnąć tyle spraw. Nie jestem pieprzonym robotem!
-Nie Tsunade-sama. Starszyzna wyraźnie powiedziała że pijesz zbyt dużo. Nie dolewaj oliwy do ognia!
-Nie obchodzi mnie to! Jeśli zaraz nie napije się Sake to rozwalę tym biurkiem to durną ścianę żeby medycy mieli krótszą drogę do szpitala z tobą na noszach!- Shizune przyzwyczaiła się, że jej mistrzyni często ją tak straszy. Mimo wszystko wiedziała, że Tsunade nigdy by nie robiła jej krzywdy.
-Mówiłam już, że nie będziesz piła...
-Tsunade-sama! Zaszyfrowana wiadomość o wadze państwowej!- Obok niej pojawił się członek Anbu z małym zwojem w lewej ręce. Odłożył go na biurko i stanął za Hokage.
-Shizune leć po oddział deszyfrujący oraz przyprowadź tego lenia Shikamaru! A ty! Ty leć po dwie butelki, Sake tylko migiem!
-Rany co za dzień - powiedziała już do siebie Tsunade- Za stara już na to jestem, za stara.
-Wzywałaś Tsunade-sama?
-Siadaj Shikamaru. Dostaliśmy dosyć ważną wiadomość, którą ty wraz z odziałem deszyfrującym rozpracujecie jasne?
-Ehh jakie to kłopotliwe- mruknął tylko chłopak.
Po jakiś 10 minutach do gabinetu Hokage przybyli pomocnicy Shikamaru.
-Dobra otwieram zwój.
Kobieta w białym lekarskim kilcie wykonała kilka skomplikowanych pieczęci nad zwojem po czym ten rozwinął się w kłębach dymu.
-Zbyt długa nie jest. Chociaż tyle
-Zamknij się Shikamaru i rób swoje.
Na kartce przed nimi widniało napisane szkarłatnym atramentem tylko 10 symboli. Tsunade wzięła zwój do ręki.
-Co proszę?!- Po kontakcie z dłonią kobiety znaki zaczęły pełzać po kartce niczym żywe sworzenia układając się w 3 zdania. Shikamaru wziął do ręki zwój po czym zaczął czytać na głos.
-Jiraiya nie żyje. Na razie nie wracam do Wioski. Naruto.
W gabinecie nastał absolutna cisza. Nikt nie chciał jej przerwać.
-To chyba jakieś żarty!- Krzyknęła Hokage- Gdzie jest to moje cholerne Sake?! Wszyscy wynocha stąd i to w podskokach! Dzień ten zapadł w pamięci wszystkim mieszkańcom wioski. Każdy opłakiwał śmierć Jednego z Sanninów. Jednak nikt nie wspomniał o Naruto. Zapomniano o nim kompletnie. Zniknął w blasku potęgi Sasuke. Prawie wszyscy nieświadomie usunęli go ze wspomnień.Jaki był, jak dokładnie wyglądał. Wiedzieli tylko jedno. Nie było go teraz w Wiosce. Mimo wszystko jedna dziewczyna cały czas czekała z utęsknieniem na jego powrót.
Piękny letni dzień zakłócał gwar rozmów i hałasów towarzyszącym każdemu dniu handlu w Wiosce Liścia. Liczne stragany i budki z wszelki możliwym towarem wprost zakrywały pobliskie budynki. Tłumy ludzi w różnym wieku oglądało lub kupowało rzeczy zachwalanie przez ich twórców. Mimo święta Handlu shinobi zawsze muszą być na posterunku. Dwóch ninja w kamizelkach chuninów tj. Izumo i Kotetsu jak zawsze wykonywali swoją pracę w budce strażniczej. W tym dniu jednak musieli zachować czujność ponieważ duży tłum oznacza większą ilość złodziei.
-Ej Kotetsu zagramy w karty?
-Oszalałeś? Nie chce mieć ponownej skargi, a potem bury od Hokage.
-No weź. Tu i tak nic się nie dzieje.
-Dobra ale gramy w pokera?
-Dobra ale gramy w pokera?
W tym samym czasie do głównej bramy Ukrytej Wioski Liścia zbliżał się pewien blond włosy mężczyzna. Miał krótko przystrzyżone włosy. Miał na sobie brązowy, podróżny płaszcz narzucony na ramiona. Podszedł do budki strażniczej. Strażnicy od razy go zobaczyli lecz nie widzieli kto to jest.
-Imię, nazwisko i cel przybycia do wioski proszę.
Mężczyzna popatrzył na nich zimnym niczym lód spojrzeniem po czym odwrócił się i jak gdyby nigdy nic, wszedł sobie do wioski.
-Hej ty zatrzymaj się do cholery!
-Co tu się dzieje Kotetsu?!- znikąd pojawiła się Tsunade- Dostałam kolejna skargę że obijacie się na warcie!
-Jasna cholera ktoś nas cały czas obserwuje i kabluje o wszystkim Hokage. A nawet nie zdążyliśmy zagrać jednej rundki!- Powiedział w myślach Kotetsu
-Hokage-sama. Ten cywil odmówił podania danych osobowych i chcę sobie wejść do wioski.
-Ej ty! Podejdź tutaj.
Zero reakcji.
-Jestem Tsunade. Hokage tej wioski. Jeśli nadal będziesz stawiać opór...
-Wiem kim jesteś Tsunade i nie próbuj mi grozić. Chce tylko kogoś odwiedzić. Czy w tej wiosce jest niejaki Sasuke Uchiha?
-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać. Izumo, Kotetsu brać go!
Dwóch chuninów z kunaiami w dłoniach rzuciło się na bezbronnego mężczyznę. Shinobi zaatakowali jednocześnie.Ten tylko spokojnie się odwrócił i jedną ręką, w ułamku sekundy dosłownie zmiótł dwóje wojowników z powierzchni ziemi. Teraz kobieta mogła zobaczyć twarz przybysza, na której nie malowały się żadne emocje.
-A więc tak witasz swojego przyszywanego wnuka Tsunade-obachan?
-Niemożliwe?! Naruto ty wróciłeś!
Koniec. Liczę na jakieś oceny. Kolejny rozdział sam nie wiem kiedy.
-Co tu się dzieje Kotetsu?!- znikąd pojawiła się Tsunade- Dostałam kolejna skargę że obijacie się na warcie!
-Jasna cholera ktoś nas cały czas obserwuje i kabluje o wszystkim Hokage. A nawet nie zdążyliśmy zagrać jednej rundki!- Powiedział w myślach Kotetsu
-Hokage-sama. Ten cywil odmówił podania danych osobowych i chcę sobie wejść do wioski.
-Ej ty! Podejdź tutaj.
Zero reakcji.
-Jestem Tsunade. Hokage tej wioski. Jeśli nadal będziesz stawiać opór...
-Wiem kim jesteś Tsunade i nie próbuj mi grozić. Chce tylko kogoś odwiedzić. Czy w tej wiosce jest niejaki Sasuke Uchiha?
-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać. Izumo, Kotetsu brać go!
Dwóch chuninów z kunaiami w dłoniach rzuciło się na bezbronnego mężczyznę. Shinobi zaatakowali jednocześnie.Ten tylko spokojnie się odwrócił i jedną ręką, w ułamku sekundy dosłownie zmiótł dwóje wojowników z powierzchni ziemi. Teraz kobieta mogła zobaczyć twarz przybysza, na której nie malowały się żadne emocje.
-A więc tak witasz swojego przyszywanego wnuka Tsunade-obachan?
-Niemożliwe?! Naruto ty wróciłeś!
Koniec. Liczę na jakieś oceny. Kolejny rozdział sam nie wiem kiedy.
wtorek, 12 stycznia 2016
Rozdział 1
Utrata Serca
Odgłos spadających kropel deszczu przerwał brzęk uderzającej o siebie stali. Dwie osoby, jeden blond włosy szesnastoletni chłopak oraz mężczyzna z długimi siwymi włosami, walczyły ze sobą jak się mogło wydawać na śmierć i życie. Spokojne twarze obu wojowników sprawiały wrażenie pewności siebie. Każdy z nich chciał wygrać ich ostatni pojedynek przed powrotem do domu.
-Jesteś coraz wolniejszy, sensei- śmiejąc się przy tym prowokująco.
-To ty jesteś coraz szybszy Naruto- odkrzyknął mężczyzna ciężko oddychając.
Ten dzieciak coraz bardziej przypomina mi Minato. Uśmiechnął się mimowolnie.
-Nie śmiej się tak staruszku bo zaraz nie będę dawał ci forów.
-W takim razie ja też pójdę na całość, dzieciaku!
-Kage Bunshin No Jutsu- krzyknął młodzieniec a obok niego pojawiła się jego idealna kopia. Chłopak wyciągnął swoją prawą rękę aby jego kolon mógł na niej formować Rasengana.
-Więc tak grasz Naruto- mężczyzna nie czekał, aż chłopak go zaatakuje. Rzucił w jego stronę kilka shurikenów i jak najszybciej zaczął biec w jego stronę. Jednak około dwóch metrów przed nim zatrzymał sie.
-Wpadłeś w moją pułapkę mistrzu!- krzyknął blond włosy i zaczął biec w stronę swojego przeciwnika z Rasenganem w dłoni. Jednak Jiraiya nie mógł się ruszyć. Powodem były ręce wystające z pod ziemi trzymając się nóg sannina. Ten tylko się uśmiechnął.
-Myślisz że takie coś mnie zatrzyma- po czym znikną w chmurze dymu.
-Naruto użyj chakry Kyubiego. Inaczej mnie nie pokonasz- powiedział Jirayia siedząc na gałęzi jednego z pobliskich drzew.
-Mogłeś o to nie prosić- chłopak zamknął swoje błękitne oczy aby te zaraz po otworzeniu przyjęły szkarłatny odcień z pionową czarną źrenicą. Jego ciało okryła pomarańczowa zbroja a z jego pleców wystrzelił jeden pomarańczowy ogon. Walka trwała dalej. Mimo przewagi jakiej dawała mu moc bestii nie mógł dosięgnąć swojego mistrza. Zawsze był krok za nim jakby Jirayia wiedział jak chłopak chce go zaatakować.
-Dalej Naruto, musisz się postarać- krzyknął Mędrzec śmiejąc mu się prosto w twarz.
-A więc dam z siebie wszystko! Dalej futrzaku, dawaj mi więcej chakry, powiedział już w myślach.
-A więc chcesz więcej MOJEJ chakry ty nędzny dzieciaku?- odpowiedział mu ten znienawidzony niski głos.
- Jesteś w moim ciele więc musisz mi dawać coś w zamian!- odszczekał mu Naruto
-Wiec proszę bardzo mój pojemniku- odpowiedział Kurama po czym zaczął się tylko śmiać jakby wiedział więcej od chłopaka. Naruto powrócił do realnego świata. Nigdy nie lubił stać przed tamtą klatką. Gdyby mógł nigdy by tam nie chodził. Poczuł coś dziwnego. Gdy otworzył oczy zobaczył siebie samego. Jego drugie ja zaczęło się zmieniać. Zza jego pleców wyskoczyło, aż 6 ogonów. Spod jego wcześniej prześwitującej pomarańczowej otoczki nie widać było już ciała. Stał teraz na czterech łapach i był bardziej podobny do bestii niż do człowieka. Jednak najgorsze z tego wszystkiego, że to jego pod powłoką bestii było jego ciało, jednak jego dusza obserwowała wszystko z boku.
-Co ja narobiłem?!- powiedział do siebie Naruto.
Jiraiya gdy zauważył przed sobą stojącą bestie wiedział już co się stanie. Miał dwie możliwości. Mógł uciekać i możliwe, że przeżyć, ale prawdopodobnie skazałby pobliskich ludzi na śmierć z ręki Naruto.
-Więc pozostaje mi druga opcja. Ehh a myślałem że jeszcze pocałuje się z Tsunade. Uśmiechnął się na myśl o kobiecie, która nosiła, według Sannina tytuł posiadaczki największych piersi w całej Wiosce Liścia jeżeli nie w całym Kraju Ognia.
-Moja jedna z technik, którą stworzyłem powinna go wyrwać z szału. Taką przynajmniej mam nadzieje. Zaczął powoli gromadzić Chakre w obu dłoniach i nagle poczuł senność. Zamknął oczy. Gdy je znów otworzył zobaczył przed sobą swojego ucznia, stojącego tuż przed nim. Popatrzył w dół, a wprost z jego piersi wystawała prawa ręka Naruto, otoczona ciemnopomarańczową Chakrą.
A więc zawiódł. Jako nauczyciel i to już 2 razy. Teraz przynajmniej już się to nie powtórzy.
-Nie!!!- Krzyczał chłopak przyglądając się śmierci swojego mistrza. Z jego oczu lały się słone łzy. Jego mistrz, jego jedyna rodzina, nie żyje. Wszystko spowodował on. Nagle świat przed jego oczami spowiła ciemność. Próbował otworzyć oczy, ale nie mógł. Kiedy mu się to udało, zobaczył świat z innej perspektywy. Stał dokładnie przed jego mistrzem, a jego prawa ręka przebijała na wylot klatkę piersiową Jiraiyi w miejscu gdzie powinno znajdować się serce.
-Naruto ja, przepraszam- wypowiedział swoje ostanie słowa Legendarny Sannin, po czym wyzionął ducha.
Znowu usłyszał szyderczy basowy śmiech w swojej głowie. Poczuł jak energia która przed chwilą go rozsadzała, nagle znikła, a on sam zaczął opadać z sił. Wyciągnął rękę z martwego już senseia. Nie było już dla niego ratunku. Bez serca nikt nie może żyć. Organizm Naruto dopiero teraz dał o sobie znać. Chłopak oparł się o pobliskie drzewo i zwymiotował swoje śniadanie.
-Co teraz ze mną będzie- powiedział tępo sam do siebie, jakby oczekując odpowiedzi od martwego mistrza. Jego umysł w pełni nie uświadomił mu że Jirayia nie żyje naprawdę. Cały czas miał nadzieję, że jego mistrz zniknie w kłębach dymu, pojawi się za nim i zacznie się z niego śmiać.
-Ja go zabiłem!!- krzyczał dławiąc się własnymi łzami- Własnymi rękoma!!- Spojrzał na swoja prawą rękę, która była cała we krwi. Za paznokciami zauważył kawałki mięśni i organów wewnętrznych. Nie wytrzymał tego widoku. Jeszcze raz zwymiotował a zaraz po tym zemdlał. Podczas tej walki Jirayia zginął ratując wiele istnień z pobliskiego lata. Jego serce zniszczyła śmiercionośna Chakra demona zapieczętowanego w Naruto. Tego dnia jednak nie tylko legendarny Żabi Mędrzec stracił serce. Stracił je również jego uczeń który dokończył żywota swojego mistrza.
Naruto powoli otworzył oczy
-Ale miałem dziwaczny sen. Musze go opowiedzieć Zboczeńcowi- wstał i przeczesał wzrokiem polane, na której się znajdował. Zauważył niedaleko leżące zwłoki swojego mistrza i nagle brutalna rzeczywistość uderzyła go w twarz. Zobaczył obok siebie leżący kunai. Już wiedział co chce zrobić. Wziął kunai w obie ręce z chęcią zadania sobie śmiertelnego ciosu.
-Jesteś głupcem dzieciaku- odezwał się nagle do niego niski głos.
-To twoja wina ty głupi futrzaku!- krzyknął ze łzami w oczach Naruto.
-Uważaj na słowa ponieważ śmierć tego zboczonego głupca to jedynie twoja wina. Jesteś zbyt słaby aby być jinchuuriki. Nie przykładałeś się do treningu. To twoja wina Naruto!- Słowa Kuramy odbijały się echem po jego głowie. Uświadomiły mu prawdę. To wszystko jego wina.
-Co ja mam teraz zrobić Kyubi?
-Spokojnie dzieciaku. Teraz ja cię będę trenował. Otworze dla ciebie wrota potęgi Naruto. Dzięki mojej pomocy już nikt ważny dla ciebie nie zginie.
-Nie chce zabijać. Nie chce podążać ścieżką nienawiści tak jak ty Lisie!
-Inaczej nie ochronisz bliskich, głupcze! Co jeśli ktoś zaatakuje wioskę? Nic nie będziesz mógł zrobić. Wszyscy zginą.
-Nie chce żyć w nienawiści!
-Nie musisz chłopcze. Zawsze możesz pozbyć się emocji. Mogę ci pomóc. Mogę zrobić z ciebie prawdziwego wojownika, który obroni co dla niego ważne.
-Zgadzam się. Proszę pomóż mi Kyubi!
Naruto powrócił do realnego świata i jeszcze raz przemyślał jego rozmowę z demonem.
-Myślę, że wybrałem dobrze. Teraz czeka mnie najgorsza część. Musze raz na zawsze pożegnać z moim mistrzem i pochować jego ciało- ciało, które leżało teraz na czerwonej ziemi, przesiąkniętej krwią.
-Ten dzieciak jest zdesperowany. Dzięki temu będę mógł go trenować. Chce mocy, dzięki której będzie mógł chronić jego wioskę. Co za głupiec. Dał się przekonać taką gatką. Dzięki niemu będę mógł wyrównać moje stare porachunki- pomyślał leżący w złotej klatce Rudy Lis o Dziewięciu Ogonach po czym zaczął się śmiać sam do siebie jak opętany.
Pierwszy rozdział za mną. Liczę na jakieś oceny czy coś :) Kolejny rozdział już wkrótce.
Prolog
-Ero-Sennin!! Moglibyśmy już iść dalej?! Popatrzeć na kobiety możesz popatrzeć kiedy indziej! Teraz czas na mój trening! Trenuje już z tobą od 3 lat, a nadal...
-Daj spokój Naruto. Przecież poczyniłeś niesamowite postępy. Mówię ci, że dzisaj podczas walki mnie pokonasz. Poza tym dzisiaj musisz zacząć próbować panować nad Kyubim.
-Naprawdę muszę to robić? Nienawidzę swojego przekleństwa.
-To nie jest przekleństwo mój chłopcze. To dar od twojego ojca. Dzięki niemu możesz zostać najpotężniejszym Hokage.
-A co jeśli cię zranię? Nie umiem jeszcze nad tym panować. To niebezpieczne.
-Nigdy się nie nauczysz jeśli nie spróbujesz.
3 Godziny Później
-Jesteś gotowy Naruto?
-Jak nigdy zboczeńcu!
-Mówiłem ci żebyś mnie tak nie nazywał!!
-Dobra Jiraiya tym razem mi się uda!
Dwójka wojowników ninja mierzyło się wzrokiem. Każdy próbował rozszyfrować jak zaatakuje przeciwnik. Młody blond włosy chłopak wyciągnął kunaia z kabury na lewym biodrze. Szyderczy uśmiech zagościł na jego twarzy. W jednym momencie Mistrz i Uczeń skoczyli do siebie z nadzieją że ta walka będzie ich ostatnia walką przed powrotem do ich rodzinnej wioski. Zaczął padać deszcz. Deszcz, który miał nie przynieść zwycięstwo jednego z shinobi. Deszcz niósł jeszcze coś o czym nikt nie wiedział. Krople wody wyły wewnątrz siebie że tego wieczora ktoś zginie...
Mam nadzieje że się to komukolwiek spodoba. Jest to jedynie próbka moich możliwości. Wstęp ma za zadanie nieco wciągnąć was w akcje. Walka między uczniem i jego senseiem już w pierwszym rozdziale. Zapraszam was do komentowania :) Rozdział pierwszy pojawi się pewnie już niedługo (oczywiście rozdziały będą dłuższe).
Przywitanko :)
Witam wszystkich!
Będzie to mój pierwszy, jakikolwiek blog w moim jak dotychczas krótkim życiu. Będę na nim pisał Fan Fikcję na podstawie mangi Naruto, oraz Naruto Shippuden pana Masashiego Kishimoto.
Mogę tylko powiedzieć, że będzie się w nim zawierać głównie paring NaruHina. Będzie to dramatyczna opowieść którą mam nadzieję was trochę zaciekawić :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)