Witamy w domu?
Dwie osoby siedziały spokojnie w fotelach w gabinecie Hokage Wioski Liścia. Był on wyposażony w wielkie dębowe biurko (widocznie podniszczone) oraz trzy fotele oprawione w czerwoną skórę. Ścianę przyozdabiały portrety zmarłych już poprzedników Tsunade. W jednym z foteli siedział rozwalony jakby nic go nie obchodziło blond włosy mężczyzna, na oko dwudziestoletni ubrany podobnie jak ANBU tylko on nie nosił żadnych masek. Za biurkiem z głową opartą na dłoniach siedziała zajmująca stanowisko piątego Hokage, sanninka Tsunade.
-A więc to prawda, że Jiraiya nie żyje?
-Tak i nawet znam jego oprawcę.
-Kim on jest?!- krzyknęła Tsunade gwałtownie wstając i wywracając jej fotel.
-Spokojnie Tsunade. Chciałbym ogłosić to wszystkim z mojego rocznika z Akademii oraz kilku Joninom. Zgodzisz się? Chcę aby wszyscy usłyszeli to co mam do powiedzenia.
-Dobra, zaraz wyśle kogoś aby się tu zjawili.
15 minut później w gabinecie Hokage
Do drzwi gabinetu rozległo się pukanie.
-Wejść!- Krzyknęła Tsunade po czym do pokoju zaczęli wchodzić shinobi Wioski Liścia tj. Neji, Rock Lee, Ten Ten, Might Guy, Shikamaru, Choji, Ino, Asuma, Kiba, Shino, Hinata, Sakura, Sasuke, oraz Kakashi Hatake. Wszyscy ustawili się w rzędzie po czym chórem powiedzieli.
-Wzywałaś Tsunade-sama.
-Tak chciałabym abyście kogoś przywitali.
Wszyscy jak na komendę spojrzeli na ustawiony do nich tyłem fotel. Zobaczyli tylko blond czuprynę wystającą znad oparcia. Nagle postać siedząca w fotelu wstała i obróciła się do nich przodem tak, że mogli zobaczy twarz oraz sylwetkę nieznajomego. Prawie wszyscy nie zareagowali w ogóle. Jedynie Kakashi i Hinata poznali kim jest obcy. Siwowłosy shinobi podszedł do blondyna i uścisną mu dłoń po czym wrócił na swoje miejsce nic nie mówiąc. Następnie do mężczyzny podeszła Hinata i wyciągnęła rękę w geście przywitania. Naruto zmierzył ją swoim zimnym jak lód wzrokiem. Wyrosła z niej piękna dziewczyna. Szkoda, że już jest za późno. Hinata pod tym spojrzeniem zarumieniła się. Zauważyła, że jego wzrok się zmienił. Blondyn uścisną dłoń dziewczyny i spojrzał na osoby stojące za plecami Hinaty. Nikt oprócz nich go nie poznał.
-Witaj w domu Naruto-kun.- dopowiedziała Hinata.
Wszyscy momentalnie zrozumieli kim jest osoba stojąca przed nimi. Był to Uzumaki Naruto z Wioski Liścia. Ten niezdarny, głupkowaty blond włosy chłopak, który umiał tylko krzyczeć, że zostanie Hokage. Jednak osoba, która stała przed nimi znacznie różniła się od starego Naruto.Wysoki na ok. 1.80 metra, z krótko przystrzyżonymi blond włosami, kamienna twarzą oraz mogącym zamrozić spojrzeniem, wzbudzał strach nawet w potężnych wojownikach ninja. Pierwszy z transu wybrnął Shikamaru i podszedł do blondyna
-Witaj Naruto. Dawno cię tutaj nie było- powiedział ze swoim znudzonym wyrazem twarz.
-Dzięki Shikamaru. Jednak nie jestem tutaj żeby się z wami witać. Wiem, że nie wszystkich za bardzo obchodzi mój powrót. Szczerze to wy mnie też za bardzo nie interesujecie. Chce wam tylko powiedzieć o mordercy Jiraiyi i wyjść stąd jak najszybciej. Poza tym, Tsunade moje mieszkanie jest nadal puste?
-Tak jest puste. Ja mam klucze. Jednak powróćmy do tematu. Kto to jest?
-No więc, to ja zabiłem Jiraiye. Ja jestem mordercą.
W gabinecie zapadła cisza. Pierwsza przerwała ją Tsunade, którą targały dreszcze.
-Czy to prawda? Czy to ty go zabiłeś?!
-Tak- odrzekł spokojnym głosem jakby mówił o codziennych sprawach.
-Ty gówniarzu!- krzyknęła Hokage po czym ze swoją zabójczo silną pięścią doskoczyła do niego z zamiarem uderzenia. Blondyn jednak stał niewzruszony w miejscu. Gdy w jego stronę leciała pięść Tsunade, ten jak gdyby nic złapał rękę Hokage w nadgarstku tuż przed swoją twarzą i ze stoickim spokojem złamał ją jedynie zaciskając dłoń ja ręce kobiety. Wszyscy w gabinecie wstrzymali oddech. Nie wiedzieli co mają zrobić. Jak na komendę ci bardziej rozgarnięci wyjęli kunaie z kabury. Sasuke wyją swoją katanę z dziwnym jak na niego uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie próbujcie mnie atakować. Ja się jedynie broniłem. I tak cieszcie się, że nie wyrządziłem jej poważniejszej krzywdy- Naruto podszedł do biurka, zabrał z niego klucze wyjęte przez Tsunade i wyszedł spokojnie z gabinetu. Pierwsza ożyła Sakura, która podbiegła do swojej mistrzyni i od razu przeszła do leczenia jej urazu.
-Hej hej co to miało być?!- krzyknął Kiba, który mimo upływu czasu nadal nie wiedział co się właśnie stało.
-Naruto-kun nie mógł zabić Jiraiyi. To nie możliwe!
-Hinata, Naruto się zmienił. Może ten trening to był jednak zły pomysł?- powiedział Kakashi
-Musicie się z nim spotkać i dowiedzieć się od niego jak najwięcej. Powiedzcie, że chcecie pogadać po jego tak długiej nieobecności. Najlepiej wyjdźcie z nim do baru czy coś.
-To dobry pomysł Asuma.
-Użyjcie swojej siły młodości i zróbcie to! To wasza nowa misja!
-Tak jest Guy-sensei!- krzyknął od razu Lee
-Hokage-sama co z tą ręką?
-Spokojnie Neji taka rana nie mogła zagrozić mistrzyni. Mimo wszystko jak on mógł to zrobić Tsunade-sama?
-Nie mam pojęcia. Niestety w pewnym sensie to też moja wina bo nie mogłam utrzymać emocji na szali. Jak mogłam być taka głupia. Poza tym widzieliście jak on to zrobił?
-On tylko zacisnął dłoń. To jest w ogóle możliwe?
-Kurenai nadal nie wiemy co robił przez te 7 lat. W końcu to kupa czasu.
-Mógł znacznie przybrać na sile, ale takie coś jest niemożliwe!- powiedział Kakashi
-Najgorsze jest to, że będzie musiał przystąpić do egazminu na chunina.
-Że co?! Mistrzyni to szaleństwo.
-To nie jest szaleństwo Sakura. Takie jest prawo, a ja już mam przewalone u starszyzny. Będę musiała z nim porozmawiać o tym. Że musi się ograniczać. Inaczej może zabić innych uczestników.
-Te dzieciaki mają po 12 lat do cholery, nie możemy jakoś inaczej tego rozwiązać?
-Asuma! Panuj nad językiem! Dobra dajcie mi spokój na dzisiaj. Wszyscy jazda stąd! A ty Shizune przynieś mi tą cholerną Sake!
Jak powiedziała tak wszyscy uczestnicy tego dosyć zaskakującego spotkania rozeszli się do swoich domów.
-Widzę, że tutaj nic się nie zmieniło. Zapyziała buda. Będę musiał kupić sobie coś nowego. I jeszcze przez ten incydent z Tsunade zrobiłem się głodny. Ehh nie pozostaje mi nic innego jak odwiedzić mój drugi dom.
Bar Ichiraku Ramen o tej porze nadal tętnił życiem. Był popularny na całą Wioskę Liścia przez swój idealny smak oraz rozsądną cenę. Naruto widział z daleka, że będzie problem z miejscem. Szedł przez ulicę w samych spodniach i koszulce z krótkim rękawkiem. Wszyscy zdziwieni oglądali się za nim. Nikt go nie rozpoznał. Wszelkie dziewczyny na jakie by nie spojrzał rumieniły się i odwracały wzrok. Przeciwieństwem byli mężczyźni, którzy patrzyli na niego dosyć złowrogim wzrokiem dopóki , ten nie obdarzył ich tym samym. Wtedy natychmiast się odwracali z wyraźnym strachem wymalowanym na twarzy. Oglądając nowe budynki które powstały w Wiosce podczas jego nieobecności przypadkowo zderzył się ze jakimś mężczyzną.
-Przepraszam najmocniej zagapiłem się.
-Nic się nie stało chło... Naruto! Chłopie kupę lat cię nie widziałem.
Blondyn omiótł wzrokiem stojącego przed nim mężczyznę. Nagle przypomniał sobie kto przed nim stoi.
-Iruka-sensei. Miło pana widzieć.
-Chodź Naruto postawię co ramen z okazji powrotu do domu.
-Dzięki.
Weszli do baru siadając przy ladzie.
-Panie Teuchi, dwa razy duże porcję tego co zawsze.
-Nie wierzę. Mój klient numer 1 powrócił! Ramen na koszt firmy!
-Więc tutaj też się nic nie zmieniło. Ten sam bar, to samo danie, ci sami klienci, ten sam kucharz. Ten cholerny świat stoi w miejscu. W pewnym sensie Obito miał racje. Szkoda, że go zabiłem. Wydawał się całkiem spoko. I jeszcze ten cyrk z Madarą. Dobrze że to już koniec- powiedział w myślach Naruto.
-Coś się stało Naruto? Może nie jesteś głodny?
-Przepraszam Iruka-sensei, zamyśliłem się.
-Zmieniłeś się. Nie tylko z wyglądu, dorosłeś. Cieszę się, że cie znowu widzę.
-Właśnie Iruka-sensei można jeszcze dostać wniosek zgłoszeniowy do egazminu na chunina? Mam 20 lat a nadal rangę genina.
-Myślę, że się jakiś znajdzie. Wpadnij jutro do akademii to może nauczysz czegoś młode pokolenie shinobi.
Jedli Ramen w ciszy.
-Dobrze przyjdę na pewno. Ja już pójdę. Dobranoc Iruka-sensei.
-Nawzajem chłopcze.
Umino dokończył swoją porcję i podążał w stronę swojego domu. Nagle zauważył postać w płaszczu na dachu pobliskiego budynku. Przetarł ze zdziwienia i jeszcze raz spojrzał na pobliski dach, jednak nikogo już tam nie było.
Naruto z rękoma w kieszeni wracam powoli do swojego mieszkania. Nagle wyczuł, że ktoś go śledzi. Wiedział te, że prawdopodobnie zaatakuje go od tyłu. Skręcił nagle w pustą uliczkę, aby nikt nie oglądał całego zajścia. Przyśpieszył, czekając na atak. Poczuł już ruch za jego plecami. Gwałtownie obrócił się i złapał przeciwnika za szyję powoli zaciskając dłoń aby wróg nie mógł głośno krzyczeć. Spojrzał osobę, którą właśnie dusił. Był to może 17 letni chłopak z niebieskim szalem i brązowymi oczami, które przerażeniem wpatrywały się w jego błękitne oczy. Naruto puścił chłopaka,który upadł na ziemie i zaczął gwałtownie kaszleć. Naruto podniósł wzrok na pozostałą dwójkę stojącą za swoim kolegą. Oni natychmiast odwrócili wzrok.
-Konohamaru. Jak niemiło cię widzieć. Wiesz, że mogłem Cie zabić? Pomyśl zanim coś zrobisz, choć wiem, że to dla ciebie trudne- powiedział blondyn po czym odwrócił się i kontynuował swoją wędrówkę do domu.
-Hej Konohamaru wszystko w porządku?
-Taa Moegi nie musisz się martwić. Może to nie był Naruto? Będę musiał jutro pogadać z Tsuande-sama.
Po powrocie do mieszkania, Naruto poszedł od razu pod prysznic. Chciał zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Po skończeniu pomyślał, że pójdzie spać jednak dzwonek do drzwi mu w tym przeszkodził.
-Jeśli to znowu ten dzieciak to tym razem go zabije.
Wstał z łóżka w samych bokserkach i poszedł otworzyć jakże niechcianemu gościowi.
Hinata stała pod drzwiami do mieszkania Naruto.
-Dlaczego właśnie ja muszę go zapraszać na ten wypad do baru.-Stała chwilę pod drzwiami- Może nikogo nie ma- Już miała odchodzić gdy usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Drzwi otworzyły się przed nią szeroko, a nich stał prawie nagi Naruto.
-Hinata Hyuuga. Czego chcesz?
-Mój dobry boże. Tylko nie zemdlej Hinata. Jesteś silna. Ale on tak bosko wygląda. Dam radę! Wytrzymam!- Hinata toczyła spór ze swoimi uczuciami względem blondyna.
-Hej Naruto-kun. Jutro robimy wypad do jednego z najlepszych barów w Wiosce Liścia. Może wybrałbyś się z nami. Dawno Cię nie widzieliśmy.
-Niech zgadnę. Któryś jonin powiedział wam żebyście wyciągnęli ze mnie jak najwięcej informacji, tylko tak żebym się się nie domyślił. Zgadłem?
-Nie, Naruto to nie tak, po prostu chcieliśmy spędzić z tobą trochę czasu razem, jak kiedyś.
-Nie rozśmieszaj mnie Hinata. Po tym przedstawieniu część z was boi się mnie, pozostali są zszokowani, albo czują do mnie odrazę. Nie jestem głupi! Mimo wszystko przyjdę. Tylko gdzie i kiedy?
Hinate potocznie mówiąc zamurowało. Nigdy nie spodziewała by się takiego zachowania u tego chłopaka. Widać było że ten trening zmienił go w zupełnie inną osobę.
-O 11 w barze Tengo na ulicy Hashiramy.
-Dobra będę tam.
-Ja już będę szła. Dobranoc Naruto.
-Dobranoc Hinata.
Naruto zamknął drzwi i wrócił do swojego łóżka.
-Nadal mnie kocha. To może być trochę kłopotliwe w przyszłości.
-To ją spław dzieciaku tak jak te wszystkie inne panienki, które lgnął do ciebie jak ćmy do światła- podpowiedział mu basowy głos.
-Ona jest inna. Może będę miał okazję do niezłej zabawy- powiedział blondyn z szatańskim uśmiechem na ustach.
-Wiesz Naruto czasami jesteś gorszy niż ja.
-Zamknij się już bo chce spać. No od razu lepiej. Hmm spotkanie z przyjaciółmi. Zobaczymy jak to wszystko rozegra Sasuke. Chciałbym żeby dał się zabić bez walki. Ale o tym pomyśle jutro.
Blondyn zamknął oczy aby pogrążyć w się w jakże cudownym śnie.
Kolejny rozdział napisany. Jest chyba dłuższy. Jak chcecie jeszcze dłuższe to piszcie. Liczę na jakieś oceny :) Jak zobaczycie jakieś błędy to pokażcie, a je poprawie.
-Witaj w domu Naruto-kun.- dopowiedziała Hinata.
Wszyscy momentalnie zrozumieli kim jest osoba stojąca przed nimi. Był to Uzumaki Naruto z Wioski Liścia. Ten niezdarny, głupkowaty blond włosy chłopak, który umiał tylko krzyczeć, że zostanie Hokage. Jednak osoba, która stała przed nimi znacznie różniła się od starego Naruto.Wysoki na ok. 1.80 metra, z krótko przystrzyżonymi blond włosami, kamienna twarzą oraz mogącym zamrozić spojrzeniem, wzbudzał strach nawet w potężnych wojownikach ninja. Pierwszy z transu wybrnął Shikamaru i podszedł do blondyna
-Witaj Naruto. Dawno cię tutaj nie było- powiedział ze swoim znudzonym wyrazem twarz.
-Dzięki Shikamaru. Jednak nie jestem tutaj żeby się z wami witać. Wiem, że nie wszystkich za bardzo obchodzi mój powrót. Szczerze to wy mnie też za bardzo nie interesujecie. Chce wam tylko powiedzieć o mordercy Jiraiyi i wyjść stąd jak najszybciej. Poza tym, Tsunade moje mieszkanie jest nadal puste?
-Tak jest puste. Ja mam klucze. Jednak powróćmy do tematu. Kto to jest?
-No więc, to ja zabiłem Jiraiye. Ja jestem mordercą.
W gabinecie zapadła cisza. Pierwsza przerwała ją Tsunade, którą targały dreszcze.
-Czy to prawda? Czy to ty go zabiłeś?!
-Tak- odrzekł spokojnym głosem jakby mówił o codziennych sprawach.
-Ty gówniarzu!- krzyknęła Hokage po czym ze swoją zabójczo silną pięścią doskoczyła do niego z zamiarem uderzenia. Blondyn jednak stał niewzruszony w miejscu. Gdy w jego stronę leciała pięść Tsunade, ten jak gdyby nic złapał rękę Hokage w nadgarstku tuż przed swoją twarzą i ze stoickim spokojem złamał ją jedynie zaciskając dłoń ja ręce kobiety. Wszyscy w gabinecie wstrzymali oddech. Nie wiedzieli co mają zrobić. Jak na komendę ci bardziej rozgarnięci wyjęli kunaie z kabury. Sasuke wyją swoją katanę z dziwnym jak na niego uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie próbujcie mnie atakować. Ja się jedynie broniłem. I tak cieszcie się, że nie wyrządziłem jej poważniejszej krzywdy- Naruto podszedł do biurka, zabrał z niego klucze wyjęte przez Tsunade i wyszedł spokojnie z gabinetu. Pierwsza ożyła Sakura, która podbiegła do swojej mistrzyni i od razu przeszła do leczenia jej urazu.
-Hej hej co to miało być?!- krzyknął Kiba, który mimo upływu czasu nadal nie wiedział co się właśnie stało.
-Naruto-kun nie mógł zabić Jiraiyi. To nie możliwe!
-Hinata, Naruto się zmienił. Może ten trening to był jednak zły pomysł?- powiedział Kakashi
-Musicie się z nim spotkać i dowiedzieć się od niego jak najwięcej. Powiedzcie, że chcecie pogadać po jego tak długiej nieobecności. Najlepiej wyjdźcie z nim do baru czy coś.
-To dobry pomysł Asuma.
-Użyjcie swojej siły młodości i zróbcie to! To wasza nowa misja!
-Tak jest Guy-sensei!- krzyknął od razu Lee
-Hokage-sama co z tą ręką?
-Spokojnie Neji taka rana nie mogła zagrozić mistrzyni. Mimo wszystko jak on mógł to zrobić Tsunade-sama?
-Nie mam pojęcia. Niestety w pewnym sensie to też moja wina bo nie mogłam utrzymać emocji na szali. Jak mogłam być taka głupia. Poza tym widzieliście jak on to zrobił?
-On tylko zacisnął dłoń. To jest w ogóle możliwe?
-Kurenai nadal nie wiemy co robił przez te 7 lat. W końcu to kupa czasu.
-Mógł znacznie przybrać na sile, ale takie coś jest niemożliwe!- powiedział Kakashi
-Najgorsze jest to, że będzie musiał przystąpić do egazminu na chunina.
-Że co?! Mistrzyni to szaleństwo.
-To nie jest szaleństwo Sakura. Takie jest prawo, a ja już mam przewalone u starszyzny. Będę musiała z nim porozmawiać o tym. Że musi się ograniczać. Inaczej może zabić innych uczestników.
-Te dzieciaki mają po 12 lat do cholery, nie możemy jakoś inaczej tego rozwiązać?
-Asuma! Panuj nad językiem! Dobra dajcie mi spokój na dzisiaj. Wszyscy jazda stąd! A ty Shizune przynieś mi tą cholerną Sake!
Jak powiedziała tak wszyscy uczestnicy tego dosyć zaskakującego spotkania rozeszli się do swoich domów.
Mieszkanie Naruto
-Widzę, że tutaj nic się nie zmieniło. Zapyziała buda. Będę musiał kupić sobie coś nowego. I jeszcze przez ten incydent z Tsunade zrobiłem się głodny. Ehh nie pozostaje mi nic innego jak odwiedzić mój drugi dom.
Bar Ichiraku Ramen o tej porze nadal tętnił życiem. Był popularny na całą Wioskę Liścia przez swój idealny smak oraz rozsądną cenę. Naruto widział z daleka, że będzie problem z miejscem. Szedł przez ulicę w samych spodniach i koszulce z krótkim rękawkiem. Wszyscy zdziwieni oglądali się za nim. Nikt go nie rozpoznał. Wszelkie dziewczyny na jakie by nie spojrzał rumieniły się i odwracały wzrok. Przeciwieństwem byli mężczyźni, którzy patrzyli na niego dosyć złowrogim wzrokiem dopóki , ten nie obdarzył ich tym samym. Wtedy natychmiast się odwracali z wyraźnym strachem wymalowanym na twarzy. Oglądając nowe budynki które powstały w Wiosce podczas jego nieobecności przypadkowo zderzył się ze jakimś mężczyzną.
-Przepraszam najmocniej zagapiłem się.
-Nic się nie stało chło... Naruto! Chłopie kupę lat cię nie widziałem.
Blondyn omiótł wzrokiem stojącego przed nim mężczyznę. Nagle przypomniał sobie kto przed nim stoi.
-Iruka-sensei. Miło pana widzieć.
-Chodź Naruto postawię co ramen z okazji powrotu do domu.
-Dzięki.
Weszli do baru siadając przy ladzie.
-Panie Teuchi, dwa razy duże porcję tego co zawsze.
-Nie wierzę. Mój klient numer 1 powrócił! Ramen na koszt firmy!
-Więc tutaj też się nic nie zmieniło. Ten sam bar, to samo danie, ci sami klienci, ten sam kucharz. Ten cholerny świat stoi w miejscu. W pewnym sensie Obito miał racje. Szkoda, że go zabiłem. Wydawał się całkiem spoko. I jeszcze ten cyrk z Madarą. Dobrze że to już koniec- powiedział w myślach Naruto.
-Coś się stało Naruto? Może nie jesteś głodny?
-Przepraszam Iruka-sensei, zamyśliłem się.
-Zmieniłeś się. Nie tylko z wyglądu, dorosłeś. Cieszę się, że cie znowu widzę.
-Właśnie Iruka-sensei można jeszcze dostać wniosek zgłoszeniowy do egazminu na chunina? Mam 20 lat a nadal rangę genina.
-Myślę, że się jakiś znajdzie. Wpadnij jutro do akademii to może nauczysz czegoś młode pokolenie shinobi.
Jedli Ramen w ciszy.
-Dobrze przyjdę na pewno. Ja już pójdę. Dobranoc Iruka-sensei.
-Nawzajem chłopcze.
Umino dokończył swoją porcję i podążał w stronę swojego domu. Nagle zauważył postać w płaszczu na dachu pobliskiego budynku. Przetarł ze zdziwienia i jeszcze raz spojrzał na pobliski dach, jednak nikogo już tam nie było.
Naruto z rękoma w kieszeni wracam powoli do swojego mieszkania. Nagle wyczuł, że ktoś go śledzi. Wiedział te, że prawdopodobnie zaatakuje go od tyłu. Skręcił nagle w pustą uliczkę, aby nikt nie oglądał całego zajścia. Przyśpieszył, czekając na atak. Poczuł już ruch za jego plecami. Gwałtownie obrócił się i złapał przeciwnika za szyję powoli zaciskając dłoń aby wróg nie mógł głośno krzyczeć. Spojrzał osobę, którą właśnie dusił. Był to może 17 letni chłopak z niebieskim szalem i brązowymi oczami, które przerażeniem wpatrywały się w jego błękitne oczy. Naruto puścił chłopaka,który upadł na ziemie i zaczął gwałtownie kaszleć. Naruto podniósł wzrok na pozostałą dwójkę stojącą za swoim kolegą. Oni natychmiast odwrócili wzrok.
-Konohamaru. Jak niemiło cię widzieć. Wiesz, że mogłem Cie zabić? Pomyśl zanim coś zrobisz, choć wiem, że to dla ciebie trudne- powiedział blondyn po czym odwrócił się i kontynuował swoją wędrówkę do domu.
-Hej Konohamaru wszystko w porządku?
-Taa Moegi nie musisz się martwić. Może to nie był Naruto? Będę musiał jutro pogadać z Tsuande-sama.
Po powrocie do mieszkania, Naruto poszedł od razu pod prysznic. Chciał zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Po skończeniu pomyślał, że pójdzie spać jednak dzwonek do drzwi mu w tym przeszkodził.
-Jeśli to znowu ten dzieciak to tym razem go zabije.
Wstał z łóżka w samych bokserkach i poszedł otworzyć jakże niechcianemu gościowi.
Hinata stała pod drzwiami do mieszkania Naruto.
-Dlaczego właśnie ja muszę go zapraszać na ten wypad do baru.-Stała chwilę pod drzwiami- Może nikogo nie ma- Już miała odchodzić gdy usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Drzwi otworzyły się przed nią szeroko, a nich stał prawie nagi Naruto.
-Hinata Hyuuga. Czego chcesz?
-Mój dobry boże. Tylko nie zemdlej Hinata. Jesteś silna. Ale on tak bosko wygląda. Dam radę! Wytrzymam!- Hinata toczyła spór ze swoimi uczuciami względem blondyna.
-Hej Naruto-kun. Jutro robimy wypad do jednego z najlepszych barów w Wiosce Liścia. Może wybrałbyś się z nami. Dawno Cię nie widzieliśmy.
-Niech zgadnę. Któryś jonin powiedział wam żebyście wyciągnęli ze mnie jak najwięcej informacji, tylko tak żebym się się nie domyślił. Zgadłem?
-Nie, Naruto to nie tak, po prostu chcieliśmy spędzić z tobą trochę czasu razem, jak kiedyś.
-Nie rozśmieszaj mnie Hinata. Po tym przedstawieniu część z was boi się mnie, pozostali są zszokowani, albo czują do mnie odrazę. Nie jestem głupi! Mimo wszystko przyjdę. Tylko gdzie i kiedy?
Hinate potocznie mówiąc zamurowało. Nigdy nie spodziewała by się takiego zachowania u tego chłopaka. Widać było że ten trening zmienił go w zupełnie inną osobę.
-O 11 w barze Tengo na ulicy Hashiramy.
-Dobra będę tam.
-Ja już będę szła. Dobranoc Naruto.
-Dobranoc Hinata.
Naruto zamknął drzwi i wrócił do swojego łóżka.
-Nadal mnie kocha. To może być trochę kłopotliwe w przyszłości.
-To ją spław dzieciaku tak jak te wszystkie inne panienki, które lgnął do ciebie jak ćmy do światła- podpowiedział mu basowy głos.
-Ona jest inna. Może będę miał okazję do niezłej zabawy- powiedział blondyn z szatańskim uśmiechem na ustach.
-Wiesz Naruto czasami jesteś gorszy niż ja.
-Zamknij się już bo chce spać. No od razu lepiej. Hmm spotkanie z przyjaciółmi. Zobaczymy jak to wszystko rozegra Sasuke. Chciałbym żeby dał się zabić bez walki. Ale o tym pomyśle jutro.
Blondyn zamknął oczy aby pogrążyć w się w jakże cudownym śnie.
Kolejny rozdział napisany. Jest chyba dłuższy. Jak chcecie jeszcze dłuższe to piszcie. Liczę na jakieś oceny :) Jak zobaczycie jakieś błędy to pokażcie, a je poprawie.