Kłopoty
Naruto biegł jak najszybciej mógł w stronę swojego mieszkania. Wiedział, że musi się tam pojawić przed potencjalnymi gapiami, którzy na pewno tam będą.
-Cholera co się tam mogło stać?- pomyślał blondyn. Zauważył już budynek, w którym mieszka. Gdy dotarł pod same drzwi, które zastał otwarte na oścież (kompletnie nie wiedziałem jak to się pisze). Wszedł powoli do mieszkania i momentalnie doskoczyła do niego jakaś postać i złapała go za poły jego bluzy podnosząc lekko do góry i dosłownie wywlokła go na korytarz.
-Co ty najlepszego planujesz Naruto?
-O co ci chodzi?!
-Nie rób ze mnie debila! W twoim mieszkaniu był Itachi Uchiha! Jest wrogiem Wioski Liścia, poszukiwanym przez oddziały ANBU! Więc co on robił w twoim domu?!- Sasuke był wściekły. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Na pewno widział tam swojego brata, który po prostu zniknął. Nie mogło mu się to przewidzieć.
-Puść mnie idioto. Ludzie się gapią- bruneta obudziły te słowa. Rozejrzał się po twarzach okolicznych ludzi. Puścił Naruto i udał się do jego mieszkania.
-Jazda stąd ludzie- krzyknął blondyn i udał się za Sasuke zamykając za sobą drzwi. Wiedział, że musi jakoś wyjść z opresji. Jeśli się pomyli prawdopodobnie Sasuke go zaatakuje. Naruto szedł cały czas za brunetem i zatrzymał się razem z nim w pokoju, gdzie przed chwilą Sasuke widział Itachiego.
-No więc teraz sobie porozmawiamy- powiedział Uchiha z uśmieszkiem na twarzy i ogłuszył blondyna ciosem w potylice.
Hinata siedziała w swoim pokoju czytając książkę. Nie widziała Naruto od spotkania na cmentarzu Kabuto. Ta sprawa nie dawała jej spokoju. Pamiętałal blondyn ją ogłuszył. Pamiętała również jak obudziła się po tym incydencie.
Retrospekcja
Hinata obudziła się w swoim łóżku. Z niewiadomych powodów bolała ją głowa. Pamiętała jednak, że nie piła za dużo. Nagle przypomniała sobie akcje z cmentarza. Złapała się za tył głowy.
-Ała!- syknęła i poczuła na karku bolesnego siniaka. Uświadomiła sobie właśnie, że to blondyn ją prawdopodobnie ogłuszył. Ale jak znalazła się w swoim domu? Wyszła z lekkim niezadowoleniem spod ciepłej kołdry i udała się na dół aby dowiedzieć nieco o jej powrocie do domu. Już schodząc na dół po schodach usłyszała w kuchni gadającą jak najętą jej siostrę Hanabi oraz krótko odpowiadającego jej Nejiego. Słyszała po tonie jej kuzyna, że ten jest wyraźnie zirytowany obecnością Hanabi, ale nic nie mówił. Nie mógł by się tak odezwać do córki przywódcy klanu Hyuuga. Hinata weszła do kuchni z uśmiechem na twarzy. Neji widząc ją wstał.
-Hinata-sama. Jak się czujesz? Może jesteś głodna albo chce ci się pić?
-Nie dziękuje Neji-niisan. Mam dosyć dziwne pytanie. Możesz mi powiedzieć jak się znalazłam w domu?- mówiąc to Hinata miała lekko zaczerwienioną twarz- niespodziewanie Hanabi zaśmiała się i odpowiedziała:
-Przyniósł Cię na rękach blond przystojniaczek- mówiła to z szerokim uśmiechem na twarzy. Hinata słysząc to padła z zażenowaniem na pobliskie krzesło.
-Naprawdę przyniósł mnie na rękach?
-Tak!- krzyknęła Hanabi i zaczęła się śmiać.
-Hinata-sama następnym razem uważaj z alkoholem- powiedział jej jak zwykle poważny Neji.
-Tak, następnym razem będę bardziej ostrożna. Myślę, że wrócę do łóżka- powiedziała Hinata i wstała z krzesła udając się schodami do góry to jej pokoju.Gdy już do niego weszła, położyła się na łóżku. Jednak zaraz usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę- rzuciła nie ruszając się z miejsca. Osobą, którą zobaczyła w drzwiach był jej kuzyn.
-Przepraszam, że przeszkadzam panienko, ale chciałem porozmawiać- Hinata zdziwiła się. Jej kuzyn był ostatnią osobą od której spodziewała się usłyszeć takie słowa. Granatowo-włosa usiadła po turecku na swoim łóżku.
-Więc o czym chcesz porozmawiać?
-Powiem wprost. Uważaj na Naruto. Jak wnosiłem cię do twojego pokoju zobaczyłem, że masz guza na karku. Wiedziałem, że on cię prawdopodobnie ogłuszył i tylko wymyślił sobie tą historyjkę z alkoholem. Poza tym pamiętaj o wydarzeniach z gabinetu Hokage zaraz po jego przybyciu. On jest niebezpieczny panienko. Proszę cię. Bądź ostrożna. Nawet nie chce się domyślać dlaczego cię ogłuszył. Mógł to zrobić żeby cie wykorzystać albo...
-Przestań Neji! Proszę cię przestań.- Hinata powiedziała to może zbyt agresywnie, ale nie mogła nad sobą zapanować. Chłopak momentalnie przestał mówić.
-Mówię to tylko dlatego, że się o ciebie martwię Hinata-sama.
-Wiem, że robisz to dla mnie. Ale ja znam Naruto. Wiem, że nic by mi nie zrobił. Dzięki za troskę- powiedziała to już z uśmiechem na twarzy. Neji wstał i wychodząc z pokoju rzucił szybkie dobranoc do Hinaty i zniknął za drzwiami pokoju.
Wspomnienia wczorajszego incydentu wciąż nie dawały jej spokoju. Po przemyśleniu sobie wszystkiego zdecydowała, że pójdzie do blondyna o porozmawia z nim o tym. Teraz tylko musi zastanowić się nad tym kiedy do niego ,,wpaść,,. Najodpowiedniejszą chwilą będzie jutrzejsze południe.
-Tak więc postanowione. Jutro pójdę do niego pod jakimś pretekstem i porozmawiam z nim o tym- powiedziała sama do siebie dziewczyna. Zadowolona z siebie Hinata przykryła się kołdrą i prawie od razu zasnęła.
Naruto otworzył powoli oczy. Tył jego głowy płoną. Czuł jakby ktoś wwiercał mu się w głowę. Wiedział, że na czymś siedzi. Chciał wstać. Nie mógł. Dopiero teraz poczuł, że jest przywiązany to jakiegoś krzesła. Jakiś sznur ciasno opinał jego nogi oraz nadgarstki. Mimo tego, że otworzył oczy nic nie widział. Prawdopodobnie został ogłuszony przez Sasuke, następnie teleportowany do jakiejś piwnicy i przywiązany do krzesła. Sznury wzmocnione chakrą. Mimo to blondyn uśmiechnął się do siebie. Nagle usłyszał kroki odbijające się echem po ścianach korytarza, który prawdopodobnie znajdował się przed nim. Skrzeczące drzwi, do jak się okazało jego celi, otworzyły, a w nich stanął Sasuke oraz jak zgadywał Naruto, Tsunade wraz z obstawą złożoną z czterech ANBU. Jeden z nich podstawił krzesło, na którym usiadła Hokage. Tuż za nią stał Uchiha z obojętną miną. Naruto jednak wiedział, że to tylko pozory. W środku Sasuke prawdopodobnie cieszył się jak dziecko. Kobieta długo wpatrywała się w blondyna. W końcu przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę
-Uzumaki Naruto. Przebywasz teraz w sali przesłuchań. Jesteś oskarżony przez najsilniejszego Shinobi Konohy, Sasuke Uchiha o zdradę kraju Ognia. Według zeznań dopuściłeś się spiskowania z wrogiem Ukrytej Wioski Liścia, Itachim Uchiha. Czy to prawda?- Naruto zaśmiał się, krótko po czym wpuścił do specjalnych lin więcej swojej chakry w wyniku czego te pękły zamieniając się w postrzępione kawałki porozrzucane po całej sali.
-Teraz możemy sobie porozmawiać jak normalni ludzie czyż nie Tsunade?- wszyscy poza uśmiechającym się blondynem byli zdziwieni jak lina, która miała uniemożliwiać używanie chakry tak po prostu sobie pękła. Członkowie ANBU już mieli iść i obezwładnić Uzumakiego, ale Hokage powstrzymała ich skinieniem ręki.
-No więc Naruto. Przyznajesz się to tego?
-Nie. Jeśli nawet jakimś cudem Itachi Uchiha miałby być w tym czasie w moim domu, w co oczywiście wątpię, to przecież mnie tam z nim nie było. Więc jakim cudem mogłem zostać osądzony o spiskowanie?- mówiąc to uśmiech nie schodził z twarzy blondyna. Widział też jak wyraz twarzy Sasuke się zmienia. Z spokojnej powierzchniowej maski do wyraźnej wściekłości.
-Myślisz, że taka wymówka cię obroni?- wtrącił się Uchiha.
-Jeśli to nie wystarczy mam świadków, że jak byłem w mieszkaniu to nie było tam żadnego Itachiego Uchihy- Naruto już ustalił sobie plan działania. Wiedział już jak wybrnąć z tej sytuacji bez szwanku.
-Kto to jest?- zapytała Tsunade.
-Moi ,,podopieczni,, Junko Gensai oraz Ryu Enoki. Byli dzisiaj ze mną prawie cały dzień.
-Sprowadźcie mi tu te dzieciaki!- krzyknęła Hokage, a dwóch z jej obstawy zniknęło w chmurze dymu. Po jakimś czasie, który dla Naruto wlókł się niemiłosiernie, w sali pojawiły się cztery osoby: dwóch ANBU oraz Ryu i Junko. Obydwoje byli w piżamach. Prawdopodobnie wyrwani z rozkosznego snu. Kiedy chłopak był tylko lekko zdenerwowany tak o dziewczynce nie można było powiedzieć tego samego. Była wprost przerażona. Ciszę przerwała znów Tsunade.
-Ryu Enoki oraz Junko Gensai zgadza się?- genini jak na komendę skinęli głowami w geście potwierdzenia- Mam do was tylko jedno pytanie. Jak wczoraj przebywaliście w mieszkaniu Uzumakiego to czy był tam ktoś jeszcze?- Naruto zmierzył wzrokiem chłopca.
-Byliśmy tam we trójkę Hokage-sama. Później przyszła jeszcze pani Haruno ze zwojami dla Junko- powiedział Ryu, który komunikował się wzrokiem z jego mistrzem.
-A ty Junko chciałabyś coś dodać?- powiedziała Tsunade.
Gdy tylko padło imię Junko dziewczyna, zaczęła trząść się jeszcze bardziej, ale walczyła ze sobą i nie rozpłakała się- Nie Hokage-sama. Było tak jak powiedział Ryu.
-Dobrze. Przepraszam was, że wyrwałam was z domów. Możecie już wracać do siebie- Tu Hokage popatrzyła na dwóch strażników, którzy zabrali ze sobą geninów i wyszli z sali przesłuchań
-No więc Tsunade. Jaki jest wyrok-powiedział Naruto tym razem już ze swoją ,,lodową maską,, na twarzy.
-Przez brak dowodów jesteś uniewinniony. Jednak jeśli jeszcze raz ktoś mi doniesie, że kontaktujesz się z ludźmi takimi jak Itachi to będziesz miał kłopoty i wątpię czy ktokolwiek będzie mógł ci wtedy pomóc- powiedziawszy to kobieta wyszła z sali, a za nią pozostali ANBU zostawiając Naruto i Sasuke sam na sam.
-No wiec Sasuke. Nic nie powiesz? Powinieneś mnie przeprosić za ten ,,donos,, oraz za wtargnięcie to mojego mieszkania- Naruto był w siódmym niebie mówiąc to.
-Hokage może omamisz, ale nie mnie. Wiem co widziałem. Kolejnym razem nie będę taki łaskawy i od razu cię zabije- powiedział Sasuke i również opuścił sale przesłuchań, w której pozostał już tylko sam blondyn.
-Jakbyś dał radę- wyszeptał sam do siebie Naruto znikając w kłębie dymu.
Naruto właśnie jadł śniadanie, jeśli można tak nazwać przeterminowany Ramen z Kubka. Okazało się, że zostawione wczoraj w pośpiechu zakupy ktoś sobie przywłaszczył, a z powodu braku pieniędzy nie stać go było na nowe zapasy żywności. Wiedział, że prawdopodobnie niedługo pojawią się u niego jego ,,koledzy z drużyny,, . I tak jak się spodziewał, zaraz w mieszkaniu można usłyszeć było dzwonek do drzwi. Szybko kończąc posiłek poszedł otworzyć drzwi. Zastał w nich nie kogo innego jak Ryu, który zaraz po otworzeniu wszedł sobie do mieszkania oraz Junko obłożoną zwojami kłaniającą się u zwracając się do blondyna per mistrzu . Po wejściu do głównego pokoju zastała dosyć krępująca cisza, którą przerwał Ryu.
-Dziadku o co chodziło z twoim wczorajszym przesłuchaniem?
-Oskarżono mnie o zdradę kraju- powiedział spokojnym tonem Naruto
-A zrobiłeś to Naruto-sensei?- od razu zapytała z zaciekawieniem Junko.
Naruto zmierzył dwójkę wzrokiem i powiedział krótko
-Nie
-Jeśli nie, to nie ma co drążyć tematu Junko- powiedział brunet do koleżanki, która już miała zadac kolejne pytanie. Ryu wiedział, że Naruto i tak nic im by nie powiedział.
-Dobra jesteśmy tutaj aby przygotować was do egzaminu. Junko przeczytałaś to o co cię prosiłem?
-Naprawdę się starałam Naruto-sensei ale nie dałam rady- powiedziała z zawiedzioną miną dziewczynka.
-Może i to nawet lepiej. Więc teraz bierz te wszystkie zwoje i idziemy na pole treningowe.
-Tak jest!- krzyknęła dziewczynka i zaczęła się pakować. Ryu przyjął to jak zwykle bez komentarza.
Cała trójka znajdowała się już na polu treningowym. Junko leżała w cieniu drzewa i z wyraźnym znużeniem czytała zwoje. Tymczasem Naruto wraz z Ryu stali na środku wydeptanego pola treningowego.
-Ćwiczyłeś to o co cię prosiłem?- zapytał Naruto.
-Tak- odrzucił Ryu
-Więc pokaż- Ryu zaczął raz za razem składać sekwencję znanych mu pieczęci.
-Widać, że ćwiczyłeś. Rozumiem, że twoim żywiołem jest ogień?
-Nie wiem nigdy nie sprawdzałem. Po prostu nauczyłem się tej techniki.
-Junko chodź tutaj!- krzyknął Naruto, a zaraz obok niego pojawiła się dziewczynka.
Blondyn wyciągnął z kieszeni małe prostokątne karteczki i wręczył każdemu z nich po jednej.
-Teraz prześlijcie chakre to karteczek- Jak Ryu zrobił to bez problemu i jego karteczka spłonęła, tak Junko dopiero po kilku próbach się udało, a jej karteczka została przecięta na dwie części.
-No więc Junko ma wrodzony żywioł wiatru, a ty Ryu masz wrodzony żywioł ognia. Dobra więc Junko ciebie odsyłam do czytania.
-Ale Naruto-sensei co to znaczy, że mam żywioł wiatru?
-To znaczy, że od jutro poza medic jutsu będziesz się uczyć jutsu z wachlarza Futon- powiedział Naruto z uśmiechem na twarzy do dziewczynki, która z niedowierzaniem wróciła do nauki ze zwojów.
-Dobra Ryu. Ciebie chce nauczyć pewnej techniki, którą prawdopodobnie wygrasz każdą walkę na tym poziomie- Ryu lekko się zaciekawił i ucieszył, ale nie dał tego po sobie poznać.
-No więc zaczynamy trening!- krzyknął blondyn płosząc pobliskie ptaki.
I jest w końcu 6 rozdział. Teraz postaram się, żeby rozdziały były dłuższe oraz wychodziły regularnie czyli gdzieś tak co niedziele. No więc zapraszam to czytania oraz komentowania :)
-No więc teraz sobie porozmawiamy- powiedział Uchiha z uśmieszkiem na twarzy i ogłuszył blondyna ciosem w potylice.
Hinata siedziała w swoim pokoju czytając książkę. Nie widziała Naruto od spotkania na cmentarzu Kabuto. Ta sprawa nie dawała jej spokoju. Pamiętałal blondyn ją ogłuszył. Pamiętała również jak obudziła się po tym incydencie.
Retrospekcja
Hinata obudziła się w swoim łóżku. Z niewiadomych powodów bolała ją głowa. Pamiętała jednak, że nie piła za dużo. Nagle przypomniała sobie akcje z cmentarza. Złapała się za tył głowy.
-Ała!- syknęła i poczuła na karku bolesnego siniaka. Uświadomiła sobie właśnie, że to blondyn ją prawdopodobnie ogłuszył. Ale jak znalazła się w swoim domu? Wyszła z lekkim niezadowoleniem spod ciepłej kołdry i udała się na dół aby dowiedzieć nieco o jej powrocie do domu. Już schodząc na dół po schodach usłyszała w kuchni gadającą jak najętą jej siostrę Hanabi oraz krótko odpowiadającego jej Nejiego. Słyszała po tonie jej kuzyna, że ten jest wyraźnie zirytowany obecnością Hanabi, ale nic nie mówił. Nie mógł by się tak odezwać do córki przywódcy klanu Hyuuga. Hinata weszła do kuchni z uśmiechem na twarzy. Neji widząc ją wstał.
-Hinata-sama. Jak się czujesz? Może jesteś głodna albo chce ci się pić?
-Nie dziękuje Neji-niisan. Mam dosyć dziwne pytanie. Możesz mi powiedzieć jak się znalazłam w domu?- mówiąc to Hinata miała lekko zaczerwienioną twarz- niespodziewanie Hanabi zaśmiała się i odpowiedziała:
-Przyniósł Cię na rękach blond przystojniaczek- mówiła to z szerokim uśmiechem na twarzy. Hinata słysząc to padła z zażenowaniem na pobliskie krzesło.
-Naprawdę przyniósł mnie na rękach?
-Tak!- krzyknęła Hanabi i zaczęła się śmiać.
-Hinata-sama następnym razem uważaj z alkoholem- powiedział jej jak zwykle poważny Neji.
-Tak, następnym razem będę bardziej ostrożna. Myślę, że wrócę do łóżka- powiedziała Hinata i wstała z krzesła udając się schodami do góry to jej pokoju.Gdy już do niego weszła, położyła się na łóżku. Jednak zaraz usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę- rzuciła nie ruszając się z miejsca. Osobą, którą zobaczyła w drzwiach był jej kuzyn.
-Przepraszam, że przeszkadzam panienko, ale chciałem porozmawiać- Hinata zdziwiła się. Jej kuzyn był ostatnią osobą od której spodziewała się usłyszeć takie słowa. Granatowo-włosa usiadła po turecku na swoim łóżku.
-Więc o czym chcesz porozmawiać?
-Powiem wprost. Uważaj na Naruto. Jak wnosiłem cię do twojego pokoju zobaczyłem, że masz guza na karku. Wiedziałem, że on cię prawdopodobnie ogłuszył i tylko wymyślił sobie tą historyjkę z alkoholem. Poza tym pamiętaj o wydarzeniach z gabinetu Hokage zaraz po jego przybyciu. On jest niebezpieczny panienko. Proszę cię. Bądź ostrożna. Nawet nie chce się domyślać dlaczego cię ogłuszył. Mógł to zrobić żeby cie wykorzystać albo...
-Przestań Neji! Proszę cię przestań.- Hinata powiedziała to może zbyt agresywnie, ale nie mogła nad sobą zapanować. Chłopak momentalnie przestał mówić.
-Mówię to tylko dlatego, że się o ciebie martwię Hinata-sama.
-Wiem, że robisz to dla mnie. Ale ja znam Naruto. Wiem, że nic by mi nie zrobił. Dzięki za troskę- powiedziała to już z uśmiechem na twarzy. Neji wstał i wychodząc z pokoju rzucił szybkie dobranoc do Hinaty i zniknął za drzwiami pokoju.
Wspomnienia wczorajszego incydentu wciąż nie dawały jej spokoju. Po przemyśleniu sobie wszystkiego zdecydowała, że pójdzie do blondyna o porozmawia z nim o tym. Teraz tylko musi zastanowić się nad tym kiedy do niego ,,wpaść,,. Najodpowiedniejszą chwilą będzie jutrzejsze południe.
-Tak więc postanowione. Jutro pójdę do niego pod jakimś pretekstem i porozmawiam z nim o tym- powiedziała sama do siebie dziewczyna. Zadowolona z siebie Hinata przykryła się kołdrą i prawie od razu zasnęła.
Naruto otworzył powoli oczy. Tył jego głowy płoną. Czuł jakby ktoś wwiercał mu się w głowę. Wiedział, że na czymś siedzi. Chciał wstać. Nie mógł. Dopiero teraz poczuł, że jest przywiązany to jakiegoś krzesła. Jakiś sznur ciasno opinał jego nogi oraz nadgarstki. Mimo tego, że otworzył oczy nic nie widział. Prawdopodobnie został ogłuszony przez Sasuke, następnie teleportowany do jakiejś piwnicy i przywiązany do krzesła. Sznury wzmocnione chakrą. Mimo to blondyn uśmiechnął się do siebie. Nagle usłyszał kroki odbijające się echem po ścianach korytarza, który prawdopodobnie znajdował się przed nim. Skrzeczące drzwi, do jak się okazało jego celi, otworzyły, a w nich stanął Sasuke oraz jak zgadywał Naruto, Tsunade wraz z obstawą złożoną z czterech ANBU. Jeden z nich podstawił krzesło, na którym usiadła Hokage. Tuż za nią stał Uchiha z obojętną miną. Naruto jednak wiedział, że to tylko pozory. W środku Sasuke prawdopodobnie cieszył się jak dziecko. Kobieta długo wpatrywała się w blondyna. W końcu przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę
-Uzumaki Naruto. Przebywasz teraz w sali przesłuchań. Jesteś oskarżony przez najsilniejszego Shinobi Konohy, Sasuke Uchiha o zdradę kraju Ognia. Według zeznań dopuściłeś się spiskowania z wrogiem Ukrytej Wioski Liścia, Itachim Uchiha. Czy to prawda?- Naruto zaśmiał się, krótko po czym wpuścił do specjalnych lin więcej swojej chakry w wyniku czego te pękły zamieniając się w postrzępione kawałki porozrzucane po całej sali.
-Teraz możemy sobie porozmawiać jak normalni ludzie czyż nie Tsunade?- wszyscy poza uśmiechającym się blondynem byli zdziwieni jak lina, która miała uniemożliwiać używanie chakry tak po prostu sobie pękła. Członkowie ANBU już mieli iść i obezwładnić Uzumakiego, ale Hokage powstrzymała ich skinieniem ręki.
-No więc Naruto. Przyznajesz się to tego?
-Nie. Jeśli nawet jakimś cudem Itachi Uchiha miałby być w tym czasie w moim domu, w co oczywiście wątpię, to przecież mnie tam z nim nie było. Więc jakim cudem mogłem zostać osądzony o spiskowanie?- mówiąc to uśmiech nie schodził z twarzy blondyna. Widział też jak wyraz twarzy Sasuke się zmienia. Z spokojnej powierzchniowej maski do wyraźnej wściekłości.
-Myślisz, że taka wymówka cię obroni?- wtrącił się Uchiha.
-Jeśli to nie wystarczy mam świadków, że jak byłem w mieszkaniu to nie było tam żadnego Itachiego Uchihy- Naruto już ustalił sobie plan działania. Wiedział już jak wybrnąć z tej sytuacji bez szwanku.
-Kto to jest?- zapytała Tsunade.
-Moi ,,podopieczni,, Junko Gensai oraz Ryu Enoki. Byli dzisiaj ze mną prawie cały dzień.
-Sprowadźcie mi tu te dzieciaki!- krzyknęła Hokage, a dwóch z jej obstawy zniknęło w chmurze dymu. Po jakimś czasie, który dla Naruto wlókł się niemiłosiernie, w sali pojawiły się cztery osoby: dwóch ANBU oraz Ryu i Junko. Obydwoje byli w piżamach. Prawdopodobnie wyrwani z rozkosznego snu. Kiedy chłopak był tylko lekko zdenerwowany tak o dziewczynce nie można było powiedzieć tego samego. Była wprost przerażona. Ciszę przerwała znów Tsunade.
-Ryu Enoki oraz Junko Gensai zgadza się?- genini jak na komendę skinęli głowami w geście potwierdzenia- Mam do was tylko jedno pytanie. Jak wczoraj przebywaliście w mieszkaniu Uzumakiego to czy był tam ktoś jeszcze?- Naruto zmierzył wzrokiem chłopca.
-Byliśmy tam we trójkę Hokage-sama. Później przyszła jeszcze pani Haruno ze zwojami dla Junko- powiedział Ryu, który komunikował się wzrokiem z jego mistrzem.
-A ty Junko chciałabyś coś dodać?- powiedziała Tsunade.
Gdy tylko padło imię Junko dziewczyna, zaczęła trząść się jeszcze bardziej, ale walczyła ze sobą i nie rozpłakała się- Nie Hokage-sama. Było tak jak powiedział Ryu.
-Dobrze. Przepraszam was, że wyrwałam was z domów. Możecie już wracać do siebie- Tu Hokage popatrzyła na dwóch strażników, którzy zabrali ze sobą geninów i wyszli z sali przesłuchań
-No więc Tsunade. Jaki jest wyrok-powiedział Naruto tym razem już ze swoją ,,lodową maską,, na twarzy.
-Przez brak dowodów jesteś uniewinniony. Jednak jeśli jeszcze raz ktoś mi doniesie, że kontaktujesz się z ludźmi takimi jak Itachi to będziesz miał kłopoty i wątpię czy ktokolwiek będzie mógł ci wtedy pomóc- powiedziawszy to kobieta wyszła z sali, a za nią pozostali ANBU zostawiając Naruto i Sasuke sam na sam.
-No wiec Sasuke. Nic nie powiesz? Powinieneś mnie przeprosić za ten ,,donos,, oraz za wtargnięcie to mojego mieszkania- Naruto był w siódmym niebie mówiąc to.
-Hokage może omamisz, ale nie mnie. Wiem co widziałem. Kolejnym razem nie będę taki łaskawy i od razu cię zabije- powiedział Sasuke i również opuścił sale przesłuchań, w której pozostał już tylko sam blondyn.
-Jakbyś dał radę- wyszeptał sam do siebie Naruto znikając w kłębie dymu.
Naruto właśnie jadł śniadanie, jeśli można tak nazwać przeterminowany Ramen z Kubka. Okazało się, że zostawione wczoraj w pośpiechu zakupy ktoś sobie przywłaszczył, a z powodu braku pieniędzy nie stać go było na nowe zapasy żywności. Wiedział, że prawdopodobnie niedługo pojawią się u niego jego ,,koledzy z drużyny,, . I tak jak się spodziewał, zaraz w mieszkaniu można usłyszeć było dzwonek do drzwi. Szybko kończąc posiłek poszedł otworzyć drzwi. Zastał w nich nie kogo innego jak Ryu, który zaraz po otworzeniu wszedł sobie do mieszkania oraz Junko obłożoną zwojami kłaniającą się u zwracając się do blondyna per mistrzu . Po wejściu do głównego pokoju zastała dosyć krępująca cisza, którą przerwał Ryu.
-Dziadku o co chodziło z twoim wczorajszym przesłuchaniem?
-Oskarżono mnie o zdradę kraju- powiedział spokojnym tonem Naruto
-A zrobiłeś to Naruto-sensei?- od razu zapytała z zaciekawieniem Junko.
Naruto zmierzył dwójkę wzrokiem i powiedział krótko
-Nie
-Jeśli nie, to nie ma co drążyć tematu Junko- powiedział brunet do koleżanki, która już miała zadac kolejne pytanie. Ryu wiedział, że Naruto i tak nic im by nie powiedział.
-Dobra jesteśmy tutaj aby przygotować was do egzaminu. Junko przeczytałaś to o co cię prosiłem?
-Naprawdę się starałam Naruto-sensei ale nie dałam rady- powiedziała z zawiedzioną miną dziewczynka.
-Może i to nawet lepiej. Więc teraz bierz te wszystkie zwoje i idziemy na pole treningowe.
-Tak jest!- krzyknęła dziewczynka i zaczęła się pakować. Ryu przyjął to jak zwykle bez komentarza.
Cała trójka znajdowała się już na polu treningowym. Junko leżała w cieniu drzewa i z wyraźnym znużeniem czytała zwoje. Tymczasem Naruto wraz z Ryu stali na środku wydeptanego pola treningowego.
-Ćwiczyłeś to o co cię prosiłem?- zapytał Naruto.
-Tak- odrzucił Ryu
-Więc pokaż- Ryu zaczął raz za razem składać sekwencję znanych mu pieczęci.
-Widać, że ćwiczyłeś. Rozumiem, że twoim żywiołem jest ogień?
-Nie wiem nigdy nie sprawdzałem. Po prostu nauczyłem się tej techniki.
-Junko chodź tutaj!- krzyknął Naruto, a zaraz obok niego pojawiła się dziewczynka.
Blondyn wyciągnął z kieszeni małe prostokątne karteczki i wręczył każdemu z nich po jednej.
-Teraz prześlijcie chakre to karteczek- Jak Ryu zrobił to bez problemu i jego karteczka spłonęła, tak Junko dopiero po kilku próbach się udało, a jej karteczka została przecięta na dwie części.
-No więc Junko ma wrodzony żywioł wiatru, a ty Ryu masz wrodzony żywioł ognia. Dobra więc Junko ciebie odsyłam do czytania.
-Ale Naruto-sensei co to znaczy, że mam żywioł wiatru?
-To znaczy, że od jutro poza medic jutsu będziesz się uczyć jutsu z wachlarza Futon- powiedział Naruto z uśmiechem na twarzy do dziewczynki, która z niedowierzaniem wróciła do nauki ze zwojów.
-Dobra Ryu. Ciebie chce nauczyć pewnej techniki, którą prawdopodobnie wygrasz każdą walkę na tym poziomie- Ryu lekko się zaciekawił i ucieszył, ale nie dał tego po sobie poznać.
-No więc zaczynamy trening!- krzyknął blondyn płosząc pobliskie ptaki.
I jest w końcu 6 rozdział. Teraz postaram się, żeby rozdziały były dłuższe oraz wychodziły regularnie czyli gdzieś tak co niedziele. No więc zapraszam to czytania oraz komentowania :)